poniedziałek, 27 października 2014

Filip Onichimowski "Człowiek z Palermo"



http://www.jankawydawnictwo.pl/recenzje2.html
Filip Onichimowski, Człowiek z Palermo, Pruszków „JanKa” 2010
Studiując marzymy o wielkiej karierze, dobrych zarobkach i uznaniu. Życie przynosi rozczarowanie: często nie mamy doświadczenia zawodowego (praca na umowę zlecenie to nie doświadczenie), brak dobrych zarobków (pierwsze pensje nie pozwalają przeżyć miesiąca), środowiska, w których można zdobyć duże pieniądze jest skorumpowane. W takim świecie żyje Paweł, który w swojej bezradności pakuje się do jednego plecaka i jedzie do znajomego pracującego w Normandii. Po skończonej pracy obaj udają się do znajomego Marka, Stacha, który załatwia pracę w Palermo: „U Stacha, Paweł, robota pewna, ale szykuj się na taki zapieprz, że te normandzkie zgniłki to przy tym mały pikuś, stary”.
Praca u Runca okazuje się bardzo wymagająca, a konsekwencje niedokładności przerażające: od połamania rąk i nóg po śmierć. Trzeba pracować na granicy własnej wytrzymałości. Młody humanista kilkakrotnie chce się wycofać z dochodowego zajęcia, ale przyjaciel kusi i zapewnia, że z czasem każdy się przyzwyczaja.
Ciężka praca wyrabia charakter oraz uczy młodego humanistę odpowiedniej postawy wobec ludzi. Honor i szacunek są bardzo ważnymi elementami jego życia. Doskonałe przystosowanie się do nowych warunków sprawia, że Paweł zyskuje uznanie wśród ludzi kierującymi się zasadami i twardo trzymającymi władzę. Poznaje tajniki działania mafii, zostaje przygotowany do walk oraz dostaje sztylet, który jest ostry jak skalpel. Po kilu latach ze sporą sumą pieniędzy wraca do kraju, w którym zostaje obrabowany niemal z całych oszczędności. Do tego staje się obiektem zaczepek miejscowych chuliganów. Pozostaje mu albo zostać ofiarą albo grać według zasad, które poznał na Sycylii. Paweł przeobraża się w Don Paolo, któremu dobrowolnie w opiekę oddają się tłumy ludzi, a wszystko to pod okiem miejscowej mafii.
Sycylia nauczyła go wiele, ale powrót do kraju ukształtował ostatecznie charakter człowieka bezwzględnego, bezpiecznego, ale bardzo samotnego, który patrząc na miasto z góry czuje pustkę.
Ucieczka przed Sycylią zmienia się w zaszczepienie jej w Olsztynie, mieście takim jakich w Polsce są setki: „W mieście działo się źle. Zło pełzało po ulicach, zło wkradało się do szkół, gabinetów lekarskich, biur i urzędów. Pleniło się w parkach i uliczkach, jeździło samochodami, podpisywało druki i decydowało o ludzkich losach. Dobro spało. Dobro było albo zbyt leniwe albo niewiele mogło. Dobra było za mało”.
Wszystko zaczyna się od odzyskania pieniędzy, wymierzenia kary, podporządkowania chuliganów (których zmianą nawet policja jest zaskoczona) oraz otwarcie lokalu Palermo. Olsztyn z prowincji bez szans dla młodych zmienia się w miasto pełne pieniędzy i możliwości zmiany. Ale czy na lepsze? Czy coś poza aktorami się zmieni?
Filip Onichimowski porusza bardzo ważne kwestie etyczne: jak należy postępować, co należy wybierać, jakie są granice między dobrem i złem, czy zło może być dobre? Don Paolo to człowiek, który żyje zgodnie z zasadami, nie chce nikogo krzywdzić, dba o podwładnych, ale wszystko, co robi jest albo nielegalne albo jednoznacznie uznawane za zło. Jest mroczną postacią, który tworzy aurę tajemnicy i powiązania ze sycylijską mafią, by realizować kolejne swoje pomysły, a jednocześnie dbać o matkę i ukochaną. Czy w takich okolicznościach można zmienić świat na lepsze?
„Człowieka z Palermo” polecam miłośnikom literatury, w której człowiek pod wpływem ciężkiej pracy, odpowiedniego szkolenia ulega przemianie. Książkę czytało się bardzo szybko, a sposób prowadzenia narracji sprawia, że nie mogłam się od niej oderwać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz