poniedziałek, 10 listopada 2014

Jacek Bielawa, „Święty Antoni” i inne opowiadania



http://fundacja-berezy.org/ksiazki-fundacji/swiety-antoni-i-inne-opowiadania/
Jacek Bielawa, „Święty Antoni” i inne opowiadania, Szczecin „Fundacja Literatury im. Henryka Berezy” 2013
„Święty Antoni” i inne opowiadania to zbiór utworów od prezentujących dziecięcą perspektywę nasączoną zabobonnością dorosłych po starczą bezradność i fascynację życiem. Wspomnienia z czasów zaczarowanej dziecięcej sielanki pełnej biedy oraz ludzkich nieszczęść, a mimo tego pociągającej, bo obecnej w dalekiej przeszłości w czasach młodości. Teraźniejszość zawsze staje się dobrym powodem do wędrówki w przeszłość. Tak jest we wszystkich opowiadaniach ze „Świętym Antonim” na czele. Mieszkającego w Stanach Zjednoczonych bohatera zagubione przedmioty zmuszają do wędrówki w odmętach swojej pamięci. „Kto puszcza rzeczy samopas, ten wodzi je na pokuszenie” przekonuje nas narrator zabierający nas z długiego mostu do Jabłonki, by płynnie przejść do tematu przemijania rzeczy i ludzi.
Opowiadania mają w sobie magię „Sklepów cynamonowych” Bruna Schulza. Rozrastają się, przekształcają: „Światy, w których żyłem w dzieciństwie były nietrwałe. Pojawiały się i znikały w najmniej oczekiwanych momentach. Działo się to zawsze, gdy już zdążyłem nieco przywyknąć, zadomowić się, zainstalować system kryjówek i wypełnić go kolekcjami dziecięcych skarbów, poznać towarzyszy zabaw, wydeptać własne ścieżki i skróty, i opanować sposób chodzenia nimi”.
Życie w niepewności jutra, pełne ciągłych przenosiny związane z nową pracą matki (jak w „Hormonie odmiany”) albo wojennych i powojennych wędrówek (jak w „Fremd in der Fremde gehn”). Wszystko to w cieniu bogatych, którzy mogą inwestować w sztukę lub – bardziej praktycznie – w środki masowego transportu oraz fabryki.
Świat dziecięcych labiryntów z wiekiem przekształca się w świat zagubionych rzeczy, które jesienią naszego życia trudno opanować przez ich nieoczekiwany rozrost, jak w „Belle Isle”. Dzieciństwo i starość leżą tu blisko siebie: „Jednak zdałem sobie sprawę, że w ówczesnym stanie ciała i umysłu nie byłem dobrym materiałem do obróbki duchowej, a i pewnie w latach młodości było podobnie (dowodem moje liczne szkolne wagary i późniejsze błąkanie się po życiu)”.
Sentymentalne patrzenie na przeszłość i jej braki wyłania się także w opowiadaniu „Buty”, którym autor uświadamia nam (marudzącym na braki) że żyjemy w niesamowitym dostatku dóbr materialnych: „Kiedyś to człowiek buty szanował, bo, nie licząc drewniaków, miało się jedną parę na wszystkie okazje. Rower w Jabłonce miał tylko ksiądz Śmietana. Było też trochę koni, których z byle powodu nie zaprzęgano. Błotniste, to znów pokryte pyłem drogi, ścieżki i ścieżyny pokonywało się pieszo, w butach albo boso. Po wsi biegaliśmy na bosaka, ale idąc gdzieś dalej, do lasu albo do miasta, trzeba było włożyć buty. A do kościoła obowiązkowo chodziło się w butach wypastowanych na wysoki połysk w sobotni wieczór”. Świat wspomnień narratora jest odmienny od naszej codzienności pełnego używania wszystkiego „bez potrzeby” i obdartego z magii wartości.
Opowiadania bardzo subtelnie przekazują nam obraz wojny widziany dziecięcym wzrokiem. Po pokoleniu, które walczy przyszedł czas na głos tych, dla których ciężkie czasy łączyły się z dzieciństwem. Jest to pokolenie moich dziadków, którzy są świadomi trudnej sytuacji w tamtym czasie, ale i tak ze sentymentem wracają do przeszłości, bo teraźniejszość ich przerasta, jak bohatera, który w zamian za dobrą opiekę oddaje dorobek swego życia. Przez ten powrót do stanu bezradności i potrzeby opieki życie ludzkie tworzy pętlę, w której dzieci i starcy nie mogą obyć się bez innych.
Książkę polecam osobom lubiących sentymentalne podróże w przeszłość. Niedługie opowiadania napisane lekkim i obrazowym językiem czyta się bardzo przyjemnie. Jacek Bielawa pozwala nam przenosić się w świat, który przypomina książki wrocławskiego pisarza Wacława Grabkowskiego i opowiadania Zenona Rogali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz