sobota, 1 listopada 2014

Janusz Beynar "Ludzie, którzy nie patrzą w oczy"



http://zaczytani.pl/ksiazka/ludzie_ktorzy_nie_patrza_w_oczy,druk
Janusz Beynar, Ludzie, którzy nie patrzą w oczy, Gdynia „novae res” 2014
Każda książka sensacyjna i kryminał mają swoje schematy. W „Ludziach, którzy nie patrzą w oczy” są one obecne, ale ulegają zatarciu przez ładunek ideologiczny całej powieści. Wybory w Stanach Zjednoczonych stają się pretekstem do rozważania bardzo ważnych problemów granicy tolerancji. Czy bezmyślna akceptacja wszystkiego w imię poprawności politycznej jest dobra? Gdzie leżą granice, które ludzie mogą zaakceptować. Czy zachodnie prawodawstwo oparte na tradycji chrześcijańskiej jest dobre? Autor przekonuje nas:
„We fragmentach z Ewangelii według św. Mateusza padły cytaty ‘Nie sądźcie, abyście nie byli osądzeni’, a potem ‘Nie stawiajcie oporu złemu. Jeśli cię ktoś uderzy w jeden policzek…’. Kiedy Jezus wypowiedział te słowa, to po Jerozolimie nie grasowały sekty sadystycznych pedofilów gwałcących i torturujących małe dzieci przed kamerami, tworzących filmy i zdjęcia na sprzedaż i na uciechę setek im podobnych. Ciekawe, czy wniósłby poprawkę do Swojego testamentu, gdyby popracował ze mną tydzień albo dwa. Ja nie mogę nie sądzić i nie mogę zaproponować temu dziecku ze zdjęcia, żeby nadstawiło drugi policzek. Nie mogę”.
Brak akceptacji zachowań gangsterów sprawia, że Darek jest świetnym policjantem. Po ślubie zmienia wydział i trafia do wydziału zajmującego się przemocą wobec dzieci i młodzieży, czyli ściga pedofilów. Tu złością nie jest w stanie zapanować, przez co podczas ścigania pedofila dochodzi do wypadku w pracy. W obronie zbrodniarza stają obrońcy praw człowieka i więźniów. Darek po zawieszeniu w czynnościach policjanta popada w depresję. Nadzieja na zmianę życia pojawia się, kiedy tajne służby na zlecenie przywódczyni feministek interesują się Karolem Lewickim, który zabrał na bezludną wyspę wielką tajemnicę swego życia. Dziwne „zbiegi okoliczności” sprawiają, że zostaje on sam z masą pracy i przypadkowo dzwoni do niego rodak chętny do pracy na wyspie.
„Karol panicznie bał się uwięzienia na swojej bezludnej wyspie w towarzystwie jakiegoś polskiego gbura, mówiącego ‘kurwa, panie’ na początku i na końcu każdego zdania. Powierzchnia wyspy nie dawała zbyt dużych możliwości schowania się przed wścibskim rodakiem, nieskończenie udzielającym mądrych rad i wiedzącym wszystko w każdej dziedzinie”.
Podczas pobytu na wyspie Darka nurtują pytania dotyczące celu pobytu na wyspie człowieka, który miał wystarczającą ilość pieniędzy, by nie zaszywać się na bezludnej wyspie.
„Samotność, cisza, przestrzeń i wyciszenie duszy otwiera drzwi do samego siebie. Ludzie w dużych miastach otoczeni ciągłym ruchem i hałasem tracą najpierw kontakt sami ze sobą, a potem powoli z otaczającym ich światem. Szybkie życie nie pozwala na zadawanie pytań, nie ma czasu na odpowiedzi, nie widzi własnych śladów na piasku… gna do przodu jak opętane”.
„Ludzie, którzy nie patrzą w oczy” to doskonała powieść poruszająca bardzo ważna kwestie etyczne i społeczne. Przemiany polityczne wymagają ciągłego stawiania sobie pytań, śledzenia zmian.
„Świat demokratyczny, w którym przyszło żyć, i zmiany wartości społeczno – obyczajowych ostatnich lat na pierwszy rzut oka cechuje pokój, rozsądek i wolność osobista jednostki. Obraz ten ulega dramatycznej zmianie, kiedy zainteresowany człowiek rozpocznie studiowanie różnych źródeł informacji, pomijając mainstreamowe przedstawienia medialne”.
A co w przypadku, kiedy aktorzy są ustawieni na scenie i wyuczeni swoich ról. Co w przypadku, kiedy dążą do spełnienia popędów szaleńców krzywdzących niewinne istoty?
„Jest nas coraz więcej, w każdym mieście, w każdym kraju, na każdym kontynencie. Jesteśmy wszędzie, nawet w sądzie, w rządach i w polityce. Niedługo będą nas tysiące, setki tysięcy i poprzez naszych polityków i prawników wywalczymy sobie demokratyczne prawo do posiadania dzieci”.
Świadomość tych zmian każe bohaterowi zastanawiać się nad prawem, które on ma chronić, strzec jego granic.
„Czym tak naprawdę jest prawo? Kiedy człowiek sam sobie zadaje to pytanie, to na pewno nie jest już stróżem tego prawa”.
Książka Janusza Beynara to znakomita książka, którą powinien przeczytać każdy interesujący się zmianami społecznymi. Bogactwo problemów ukazanych przez autora dociera do nas w czasie interesującej akcji powieści, której stylistyka bliska jest książkom Jacka Londona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz