Graham
Masterton, Tengu, tł. Barbara
Cendrowska, wyd. IV, Poznań „Rebis” 2015
Zwykły spokojny dzień. Luksus, wygoda, relaks przed
pracą, cieszenie się chwilami, ale pod kontrolą, bo przecież trzeba dbać o swój
wygląd, trzeba planować życie. Z takim nastawieniem do świata swój ostatni
poranek zaczyna znana aktorka ckliwych filmów. Razem z narratorem odliczmy
minuty, spodziewamy się strzelaniny, wybuchu bomby, sztyletowania, a wcześniej
gwałtu. Nic z tych rzeczy. Zostajemy zaskoczeni czymś tak niewyobrażalnym, że
bez opamiętania mkniemy przez resztę książki, aby dowiedzieć jak mogło do tego
dojść, skąd to coś. Przy okazji poznajemy wielu bohaterów w dziwny sposób
wzajemnie od siebie zależnych działających poza prawem, niezwykłe sytuacje, uczestniczymy
w pościgach policyjnych, prowadzonym śledztwie, mierzymy się z demonami przeszłości.
Jeśli wokół zwykłych ludzi dzieje się coś niezwykłego
to na pewno maczają w tym palce muzułmanie lub Rosjanie. Każdemu z nas wydaje
się, że Japonia dawno pogodziła się z porażką podczas II wojny światowej. W tej
książce nie. To właśnie poczucie klęski i wstyd sprawiają, że Japończycy tak
jak podczas walk są w stanie poświęcić swoje życie, ciało, przyszłość, aby
odegrać się za podstępnie wygraną wojnę. Przecież oni walczyli do ostatniej
kropli krwi i na pewno wygraliby, gdyby nie bomba atomowa. Takie myślenie
skłania ich do podobnych sprytnych wybiegów. Tworzą Tengu, który niesie
spustoszenie. Czym „to” jest? Przekonajcie się sami.
Powieść czyta się bardzo szybko. Polecam miłośnikom książek
sensacyjnych, kryminałów oraz horrorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz