Weronika Kurosz, Moje
lato z szablozębnym, il. Mikołaj Kamler, Poznań „Zysk” 2016
Antek i Ula dowiadują się, że ich rodzice wyjeżdżają
w czasie wakacji, aby pracować w plenerze. Są artystami i wykorzystanie
ciepłych miesięcy jest dla nich niezwykle ważne. Uzbrojeni w piły motorowe oraz
dłuta będą dłubać w drewnie. Zwykle dzieci jeździły w tym czasie do dziadków, ale tym razem
dziadkowie wybrali się do swoich znajomych, którzy zamieszkali we Francji.
Nagle okazuje się, że jedyną osobą, która może zająć się rodzeństwem jest
zrzędliwa ciocia Larysa, która uczy w szkole matematyki. Nie jest to
sympatyczna ani wymarzona kompanka zabaw dla dzieci. Rodzeństwo woli już samo
zostać w domu niż być pod opieką ciotki, która stosuje kary z wykorzystaniem zadań
matematycznych, a każdy pretekst jest dobry. Dzieci próbują negocjować samotne
spędzanie wakacji, ale niestety prawo tego zabrania, a rodzice chcą go
przestrzegać. Pozostaje im tylko obiecać, że będą ciotki słuchać.
Jaka jest ciotka? Przede wszystkim jest w wieku babci
(bo to bardziej ciocia taty), czyli taka starsza poważna kobieta z zaciśniętymi
wargami, narzekająca na swój ciężki los nauczycielki. Starannie uczesana,
ładnie ubrana i zadbana starsza pani kocha spędzać czas na piciu kawy i
czytaniu gazet, czyli czymś, co dzieci nudzi. Rodzeństwo zgodnie postanawia nie
wchodzić jej w drogę, żeby nie było kłopotów. Z tego powodu razem z rodzeństwem
z sąsiedztwa (Karolem i Nelą) budują swoją bazę na działce sąsiadów, których
dom jest na sprzedaż. Poorana rowami działka jest doskonałym miejscem do
schowania się przed kontrolującym wzrokiem
ciotki. Dzieci każdego dnia starają się być jak najgrzeczniejsze.
Niestety niemal nigdy im się to nie udaje i nigdy nie potrafią zrozumieć
zachowań ciotki.
Już pierwszego dnia narażają się cioci, a wszystko
przez pozyskanie śrub na budowę bazy z niestabilnych krzeseł i stołków z
kuchni. Spalona słońcem i zdenerwowana ciotka wymyśla dla nich okrutną karę:
Antek dostaje do rozwiązania zadania matematyczne, a Ulka musi napisać cyfry.
Kolejne dni niestety nie wyglądają lepiej. Im
bardziej dzieci starają się nie wchodzić w drogę cioci tym więcej bałaganu
robią. A to napełniają ziemią filiżanki, a to moczą żaby w wannie, żeby nie
robić cioci kłopotu z obiadem, a to zalewają dywan, czy robią wielki bałagan
próbując wystawić sztukę, która przekonałaby ciocię, że są naprawdę bardzo
grzeczni. W chwili największego kryzysy ciocia postanawia sama zorganizować
dzieciom czas. Odkrywa jednak, że jest to męczące, czasochłonne i niesamowicie
kosztowne, co sprawia, że rezygnuje z dalszej roli animatora dziecięcych zajęć.
Bywają też chwile bardzo zaskakujące jak radość cioci z powodu zepsutego
drewnianego konika, który kosztował fortunę. I któż jest w stanie zrozumieć
ciotkę? Na pewno nie dzieci.
„Moje lato z szablozębnym” to zabawna historia dla
dzieci i o dzieciach. Niesamowicie subtelnie pokazany dziecięcy świat pozwala
również dorosłym czytelnikom zrozumieć wiele dziecięcych zachowań. Niezwykła
naiwność oraz dobre intencje nie zawsze kończą się dla bohaterów dobrze.
Opowieści o bardzo twórczych zabawach mogą stać się interesującą i wartościową
inspiracją dla naszych dzieci.
Książkę wzbogacono interesującymi ilustracjami
Mikołaja Kamlera. Tekst wydrukowano dużą czcionką, w której ważne słowa
wyróżniono, przez co lektura zachęca do samodzielnego czytania. Niedługie rozdziały
sprawiają, że dzieci chętnie same sięgną po lekturę. „Moje lato z szablozębym”
to świetna propozycja zarówno dla przedszkolaków (będących w wieku Uli i Neli),
jak i uczniów początkowych klas szkoły podstawowej (będących w wieku Antka i
Karola).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz