Jeff Kinney, Dziennik
cwaniaczka. Stara bieda, tł. Joanna Wajs, Warszawa „Nasza Księgarnia” 2016
Irytuje Was kult wspomnień o „dawnych dobrych czasach”?
A może sami jesteście rodzicami żyjącymi przekonaniem, że dawniej było lepiej?
Jeśli należycie do jednej z tych grup lub szukacie pełnej humoru lekkiej
lektury dla uczniów szkoły podstawowej i gimnazjalistów to polecam Wam lekturę
kolejnego tomu „Dziennika cwaniaczka”. My stałyśmy się wielkimi fankami
kolejnych tomów i zawsze wyczekujemy kolejnych premier.
Cała opowieść zaczyna się bardzo niewinnie: ot,
rodzice od czasu do czasu wspominają jak to kiedyś było dużo lepiej, dzieci
wychowywały się bez technologii, miały wiele wolnego czasu na proste zabawy, rozwijanie
wyobraźni, samodzielności, zacieśnianie przyjaźni, a dorośli mieli całkowitą
władzę. Bywa to irytujące zwłaszcza dla gimnazjalisty, który jest troszkę
niezdarny, ma problem ze samodzielnością, a myślenie o przeszłości bez
technologii go przeraża. Kolejną rzeczą, której nie jest w stanie w domu
zrozumieć to niesamowicie nowoczesne podejście do zwierząt. Zwykła świnia ma
więcej praw niż dzieci i może robić co, kiedy i z kim chce. Do tego ojciec
ciągle pilnuje, aby synowie stawali się samodzielni. Jakby tego było mało pewnego
dnia w rodzinie zachodzi wielka zmiana: do domu wprowadza się dziadek, który
musiał zrezygnować ze zbyt drogiego domu opieki. Staruszek w dawnym miejscu
pobytu zostawił swoja wiekową dziewczynę i chodzi podłamany. To sprawia, że
Greg uczy go obsługi komputera, poruszania się po portalach randkowych.
Wprowadzenie się dziadka do domu oznacza dla niego utratę pokoju, a dla
starszego brata konieczność pójścia do pracy, aby zarobić na swoje rozrywki.
Pragnąca wrócić do przeszłości mama zachowuje się bardzo współcześnie i nawet w
pracy dmucha i chucha na najstarszego syna… ale jednocześnie wypycha Grega na
wycieczkę do Głodowego Gospodarstwa, gdzie dzieci mogą lepiej poznać trud
pracy. O tym, że praca jest męcząca chłopak przekonuje się jeszcze przed wyjazdem
w czasie zorganizowanej przez jego matkę akcji sprzątania parku. To sprawia, że
nawet jego najlepszy przyjaciel nie jest w stanie namówić go na wyjazd. Wydarzenia
jednak toczą się tak szybko i przybierają tak niespodziewany obrót, że wyjazd
wydaje się chłopcu ucieczką przed codziennością. Co takiego przeskrobał? Czy
Greg niepotrafiący zrobić lemoniady, a nawet otworzyć konserwy jest w stanie
przetrwać obóz? Przekonajcie się sami.
Całość napisano w formie dziennika, wzbogaconym
ilustracjami. W poszczególnych akapitach przeskakuje on z tematu na temat, co
sprawia, że lektura jest bardzo interesująca i wciągająca. Zdania w stronie
czynnej, duża dawka humoru – to wszystko sprawia, że kolejny tom „Dziennika
cwaniaczka” wciąga od pierwszych stron.
Książka jest nie tylko zabawna, ale też i pouczająca.
Pozwoli dzieciom zobaczyć siebie i swój świat z perspektywy bohatera
przeżywającego mieszkanie z dziadkiem, sentymentalne powroty rodziców do
przeszłości, własne pomysły, surowość rodziców, niezaradność bohaterów. Każdy z
nich ma dość osobliwe wady, zwariowane pomysły, co sprawia, że nie mają czasu
się nudzić.
Wydawca przewidział, że jest to książka dla dzieci od
szóstego do czternastego roku życia. Myślę, że śmiało można ją czytać i z
młodszymi dziećmi, ponieważ nie ma tu wulgaryzmów. Zabawne przygody bohaterów
potrafią rozśmieszyć i przedszkolaków. Książkę polecam wszystkim dzieciom
(zwłaszcza tym, którzy boją się czytania). Może lektura zainspiruje młodych
czytelników do własnego spisywania wspomnień, cynicznego patrzenia na świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz