poniedziałek, 13 czerwca 2016

Klaus Theweleit "Śmiech morderców. Brevik i inni. Psychogram przyjemności zabijania"

Klaus Theweleit, Śmiech morderców. Brevik i inni. Psychogram przyjemności zabijania, tł. Piotrk Stronciwilk, Warszawa „PWN” 2016
Przemoc, ludobójstwa, nienawiść, radość z nieludzkiego traktowania – to wszystko wydaje nam się na co dzień bardzo odległe nie tylko geograficznie, ale i czasowo. Głoszenie haseł pełnych nienawiści, nawołujących do ochrony rasy, dbania o interesu plemienne kojarzące nam się z nazistowskimi Niemcami okazują się być na wyciągnięcie ręki. Brevik nie jest jedynym szerzycielem religijnej nienawiści i ideowego oraz fizycznego terroru. Znajdziemy wśród nich ludzi z różnych grup etnicznych i klas społecznych, a do tego znajdujący się na wyciągnięcie naszej ręki. Klaus Theweleit udowadnia, że nie tylko Afryka i Azja płynie krwią, ale i w Europie, w krajach, które chcą być przykładem dla innych stosuje się metody pozbawiania innych ludzi godności. Bycie odmiennym daje zorganizowanym grupom prawo do samodzielnego osądu i wymierzenia kary:
„To znak rozpoznawczy wszystkich tego rodzaju organizacji: nie uznają żadnego prawa ani porządku poza własnym; i nie ma znaczenia, czy czerpią swe uprawnienia z Koranu, czy też wyższego prawa europejskiej, chrześcijańskiej „rasy”, która w obronie własnej może zabijać wrogów państwa – bez sądu, bez wyroku, legitymizując się wyższą koniecznością. „Prawo do zabijania” przysługuje każdemu członkowi organizacji”.
Autor bardzo dokładnie analizuje mechanizmy tworzenia osobowości seryjnego mordercy kierującego się w swoim dziele zabijania ideologią:
„Brevik nie jest pacjentem. Tak samo jak słowem pacjent nie można określić Himmlera, Hitlera lub innego mordercy działającego w imieniu „wyższego prawa”. Mamy do czynienia ze zbawcami świata, ludźmi, którzy przybyli, by uzdrawiać; leczyć za pomocą najnowszych zdobyczy techniki w zakresie zabijania. Faszysta obecny we wszystkich krajach i kulturach doskonale zna się na broni. Choćby dlatego nie jest pacjentem. Jest lekarzem. W jego oczach to my jesteśmy chorymi, ludźmi wymagającymi „terapii”. Jego „terapii””.
Uleczanie jest tylko jedno: przez unicestwienie. Nie ważne czy dotyczy ono czystek w meksykańskich mafiach, afrykańskich państwach łączących plemiona, mordach dokonywanych przez ortodoksów wszelkich religii. W każdym przypadku mamy do czynienia z cieszeniem się z zadawania innym bólu. Społeczność oparta na mężczyznach posiadających określone cechy wyklucza ze swojego zbioru wszystkich innych: kobiety, dzieci, obcokrajowców, innowierców, homoseksualistów. Autor podkreśla: „To oczywiste, że zawsze „zupełnie normalni mężczyźni” dokonują orgiastycznych mordów; dążenie do homeostazy przez zabijanie. Przestrzegają wtedy zasadniczych praw obowiązujących w ich strukturach społecznych lub „kulturach”; obojętne czy mówimy o wschodnim Kongo, Afganistanie, Indiach, byłej Jugosławii, Argentynie, Gwatemali, Rwandzie, Syrii, Iraku, o więzieniach armii USA lub jej tajnych służb; czy będą to Niemcy lub Austria, które jeszcze siedemdziesiąt lat temu zajmowały czołowe miejsce jeśli chodzi o aprobowane akcje mordowania lub wyniszczania – śmiejąc się ekscesywnie; śmiech wtedy odpręża”.
Książka jest zbiorem fragmentów opisujących różne rodzaje przemocy. Profesor Klaus Theweleit doskonale zestawia ze sobą i wyszukuje wspólnego mianownika łączącego ludzi zadających innym cierpienie. Każdego rodzaju przemoc (fizyczną, psychiczną) interpretuje jako zjawisko fascynacji cudzym cierpieniem i dostrzega w nim horror upodlenia człowieka, ale przede wszystkim, jako sposób na wyrażenie swojej przynależności, poczucia wspólnoty.
Pustka oferowanych wartości i symboli w masowej kulturze sprawia, że młodzi ludzie poszukują nowych dróg i społeczności, które je przyjmą. „W konsekwencji gdy on/ona trafi do odpowiedniego meczetu, usłyszy odpowiednio przekonujące obietnice, pójdzie raz, dwa” (…)”. To samo zjawisko występuje w przypadku gangu: „Gang zabiera, szczególnie indywidualność, wolność, legalność, lecz także daje: więź i namiastkę poczucia przynależności, szczególnie dla osób z rozbitym życiem rodzinnym. Jest domem”.
Niemiecki eseista demaskuje degradujące podejście sprawców do ofiar, którymi najczęściej stają się kobiety i dzieci. Te pierwsze w oczach szowinistycznych nacjonalistycznych zbrodniarzy, do których zalicza i Brevika, nie mają żadnych praw, a mężczyźni uznający równość między płciami ulegli lewicowemu ogłupieniu propagandom feministek. Badacz kultury wskazuje jak bardzo przemoc wiąże się z ideologiami głoszącymi wyższość określonych klas lub płci. Walka jaką prowadzą o właściwe dla nich miejsce jest krwawa, uzasadnia przemoc seksualną i ma zlikwidować zdegradowanego słownie przeciwnika. Misja oczyszczania społeczeństwa pokazana jako zadanie zostaje odarta z podmiotowości ofiar.
„Śmiech morderców. Brevik i inni” to interesujące studium o przemocy, wojnie. Polecam wszystkim zainteresowanym wszelkimi rodzajami patologii. Nie jest to lektura łatwa, ponieważ znajdziemy w niej liczne opisy przemocy, ale na pewno bardzo pouczająca, ponieważ obnażająca mechanizmy lekceważenia zbrodni.
Kup książkę



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz