Siedzimy
sobie (ja z córką) na placu zabaw, bawimy się i rozmawiamy. Na plac zabaw przyszła mama z
dzieckiem, które znamy. Ola pozwoliła się bawić swoimi zabawkami, więc
przeniosłam się na ławkę obok kobiety i troszeczkę porozmawiałyśmy o pogodzie,
o wakacjach i mówię:
-My
to praktycznie cały dzień jesteśmy na spacerach, bo rano troszkę Ola popracuje,
a później daję jej odpocząć na placach zabaw.
-No,
jak się dostaje 4 tysiące od państwa na dziecko co miesiąc, mieszka się za
darmo u teściów, jedzenie ma się za darmo to można
sobie spacerować.
-Skąd 4 tysiące? Resztę mam tak samo darmową jak pani,
czyli idę do sklepu i płacę - pytam zdziwiona, bo nic mi nie wiadomo o takim
wsparciu.
-No od państwa to wszystko.
-Chętnie pani dziecku odstąpię niepełnosprawność i nawet
jestem gotowa dawać pani 4 tys. miesięcznie to razem z tymi od państwa, o
których ja nic nie wiem będzie miała pani 8 tysięcy miesięcznie. Nie będzie
musiała pani nic robić
Zastanawiam
się, co siedzi w głowach takich ludzi. Niedawno wmawiano mi, że dostanę 500+,
później radzono "dorobienie sobie drugiego dziecka”, a teraz inna osoba
stwierdza, że dostaję 4 tysiące miesięcznie i nie mam opłat, wydatków. To, co
my z tymi pieniędzmi robimy skoro wszystko za darmo, a co miesiąc niezła sumka na
koncie ląduje. Obecnie mamy konto wyczyszczone (w lipcu i sierpniu
jedziemy na terapię w komorach hiperbarycznych). Jakim cudem jak wszystko za darmo?
Nie
zazdroszczę nikomu dóbr, ale tej nieświadomości czym jest autyzm, jak trudno z
nim funkcjonować, jak bardzo mało jest wsparcia to ja bardzo zazdroszczę.
Chciałabym żyć w takiej nieświadomości i po pracy ponarzekać sobie na tych, co
biorą od państwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz