Ola
kilka tygodni temu przypadkowo wysłała w misję badawczą słonia (słonie, lwy i
tygrysy to ulubione zwierzęta). Pech chciał, że dziura, do której swojego
kochanego (jednego z wielu) zwierzaka wysłała była za głęboka i za wąska, abym
mogła jej tego słonia wyjąć. Płacz był niesamowity. Łzy płynęły strużkami, bo
przecież słoń tam z głodu padnie, bo będzie mu smutno, bo umrze z zimna.
Tłumaczyłam i tłumaczyłam, że będziemy go codziennie odwiedzać, że będziemy z nim codziennie rozmawiać, żeby nie czuł
się samotny, będziemy mu wodę przynosić. Udało mi się nakłonić Olę do
zostawienia kochanego słonia w dziurze. Po drodze do domu łzy ciekły i nie
pomogła nawet akcja: "chodźmy do sklepu i zobaczmy czy słoń tam się przed
nami nie schował". Kupiłyśmy nowego słonia, a Ola następnego dnia
prowadziła mnie z powrotem do pechowej dziury. Nazbierała listków, wzięła bidon
z herbatką, ciasteczka, nasionka, lornetkę, latarkę, nowego słonia i po
słoniowemu pokazała swojemu kochanemu słoniowi, nowego kochanego słonia,
porozmawiała z nim, napoiła, nakarmiła, podświetliła latarkę i nim zdążyłam
zareagować wysłała słoniowi tę malutką latarkę (3 zł/sztuka).
Mimo, że w domu mamy nowego słonia, nowe zwierzaki od
cioci Agnieszki, to Ola codziennie odwiedza swojego pechowego słonia i go
karmi, rozmawia z nim. Nie byłyśmy u niego tylko jak nas zalało, ale Ola stała
przy drzwiach, pokazywała, że chce iść i mówiła "tu tu tuuu". Teraz
słoń przez miesiąc będzie bez naszego towarzystwa. Ciekawe czy po powrocie do
Góry będzie o nim pamiętała.
Do tej pory tłumaczyłam Oli, że on nie chce wyjść, bo
się świetnie bawi w zakładanie nowej cywilizacji i jest tam bardzo szczęśliwy. W dole
chodzą robale i się z nimi bawi, uczy ich tego, czego Ola jego nauczyła. Dzięki
temu nie ma płaczu tylko radosne podkarmianie słonia (a raczej robali).
przydatny wpis!
OdpowiedzUsuńmnóstwo ciekawych inspiracji!
OdpowiedzUsuń