niedziela, 27 listopada 2016

Fidel Castro - dobry zły dyktator czy zły dobry dyktator?



Żyjemy w czasach sloganów i niedoinformowania. Nasza wiedza często nie wykracza poza to, co możemy przeczytać na pierwszych stronach popularnych gazet. Coraz częściej też ta wiedza ogranicza się do nagłówków tablioidów: proste hasła i brak refleksji stają się elementem naszej codzienności, a ta z kolei kształtuje naszą kulturę – kulturę ignorancji. O takich zagrożeniach pisał już Neil Postman w „Amusing Ourselves to Death: Public Discourse in the Age of Show Business” („Zabawić się na śmierć: Dyskurs publiczny w epoce show-businessu”). W takich warunkach trudno o wiedzę i wykorzystanie w niej refleksji. Jak często wygląda sytuacja posiadania i świadomości wiedzy u osób ze średnim wykształceniem (90% naszego społeczeństwa) może się przekonać każdy kto naucza na kierunkach humanistycznych (nawet nie1%naszego społeczeństwa) takie osoby. Doskonałym przykładem jest tu sytuacja, z którą coraz częściej mamy do czynienia w szkolnictwie wyższym: brakiem świadomości i refleksji nad życiem społecznym, zjawiskami politycznymi. Prośba o wymienienie tylko trzech współczesnych dyktatorów spotyka się z dezorientacją. W naszych czasach, czasach demokracji, mamy jeszcze dyktatury? Tak. Mamy i jest ich ciągle naprawdę bardzo wiele, dlatego warto o nich pamiętać, analizować, oceniać, porównywać i patrzeć na nie szerzej.
Obok dyktatorów nie można przechodzić obojętnie i to nie wcale z powodu konieczności zachwycania się nad nimi lub wielkiej nienawiści, ale z przyczyn bardzo praktycznych: ci ludzie są bezwzględni, gotowi wykorzystać wszystkie środki do realizacji własnych wizji i z tego powodu trzeba ich obserwować, reagować, przeciwstawiać się lub pozwolić im na stłumienie skrajności.
Urodzony w 1926 roku kubański rewolucjonista, polityk i adwokat rządy nad swoją ojczyzną rozpoczął w wieku 33 lat. W naszej kulturze wiek niepozostający bez religijnej symboliki, którą zapewne doskonale rozumiał doskonale wykształcony absolwent szkoły jezuickiej (naleciałość kultury hiszpańskiej). Młody, dynamiczny dyktator, który strącił z „tronu” innego dyktatora, Fulgencio Batisty y Zaldívara który wcześniej obalił reżim Gerardo Machado, miał piękną wizję swojego kraju. Skrajny komunizm miał zmienić Kubę w raj, co nie było łatwe. Trzeba też pamiętać, że historia Kuby to nie tylko rządy poprzednich dyktatorów, ale i ścisła zależność od nastrojów w Hiszpanii, której bardzo długo była kolonią (do 1898 roku). W tej z kolei w XIX wieku nie brakowało wojen domowych wpływających na sytuacje w koloniach. Grabieżcza polityka prowadziła do śmierci milionów niewinnych istnień. Panujące wówczas nastroje polityczne, skrajności doskonale opisał w swojej książce Migiel de Unamuno y Jugo „Paz en la guerra” (Pokój wśród wojny,1975).
Z tej perspektywy zaczynamy inaczej patrzeć na rządy Fidela Alejandra Castro Ruza, radykalnego komunisty, na rękach którego znajdowała się krew wielu tysięcy prześladowanych przeciwników politycznych. Bezwzględny dyktator został znienawidzony przez Zachód przyzwyczajony do zmieniających się co kilka lat reprezentantów, którzy – na tle działalności Kubańczyka – wcale nie wypadają lepiej. Jego bezwzględne rządy mające na celu uciszenie wielowiekowego wrzenia, odmienny sposób rządzenia (wrogi korporacjom) sprawił, że możni naszego świata patrzyli na niego jak na zbrodniarza, którym był w takim samym stopniu, w jakim są zarządzający korporacjami.
Nie zachwycam się nim, bo nie ma nad czym. Ważne jednak jest, aby w ocenie znaczenia jednostki pamiętać o wielu innych czynnikach i znać alternatywy. Jaką inną drogą mogła pójść Kuba przyzwyczajona do fałszowania wyborów? Istnieje przekonanie, że mógł być to kraj demokratyczny. Ale jak dokonać tego, kiedy surowa dyktatura niesie kolejne ofiary?
Trzeba sobie też postawić pytanie: czy ta alternatywa warta jest wysiłku i przyniosłaby oczekiwany efekt? Czy rządy demokratyczne i związany z nimi kapitalizm są taką idyllą, o której trzeba marzyć? Jeśli jest to, dlaczego tak niewiele osób gotowa jest brać czynny udział w życiu społecznym? Dlaczego kapitalizm ściśle związany z demokracją niesie ze sobą wiele ofiar? Po odpowiedzeniu sobie na te pytania możemy dostrzec, że demokracja i kapitalizm dla zniszczonej dyktaturami i wojnami oraz wielowiekowym wyzyskiem Hiszpanii była dla Kuby kiepską alternatywą. Czy dyktatura była lepszą? Jeśli jej zadanie polegało na tym samym, na czym opierały się rządy generała Francisca Franco (zapobieganiu za wszelką cenę kolejnej wojnie domowej) to czy tego chcemy czy nie taki sposób zarządzania krajem może okazać się mniej tragiczny i nieść mniej ofiar.
Wśród przeciwników dyktatury i zwolenników demokracji padają argumenty, że w demokracji nikt nikomu nie przykłada pistoletu do głowy i nie zabija. Ja bym była ostrożna w takim ocenianiu, bo czymże jest wyrzucanie poza margines społeczny, zabieranie mieszkań, pozostawianiem najsłabszych bez środków do życia jak nie zabijaniem? W krajach demokratycznych jest kapitalizm, który w inny sposób pozbywa się ludzi: spychając ich na margines społeczny, gdzie zostają skazani na śmierć. Demokracja w powiązaniu z kapitalizmem to wyścig szczurów. Te wolniejsze, mniej sprytne muszą być wyeliminowane. Do tego trzeba dodać łagodne prawo wobec osób pastwiących się nad członkami rodzin i wychodzi, że śmiertelnych ofiar może być tyle samo
Jaka różnica czy przykładamy człowiekowi pistolet do głowy czy skazujemy go na śmierć na ulicy? Ponoć Lenin i Stalin byli lepsi od Hitlera, bo wysyłali do łagrów, a nie obozów koncentracyjnych, a tam ludzie nie byli posyłani do pieców. Jednak jeśli spojrzymy ile było ofiar to już ta dobroć łagrów jest wątpliwa. Tu jest dokładnie to samo. Wiem, że szybka śmierć jest tragiczna i robi wielkie wrażenie, ale czy powolne umieranie jest lepsze? Czy zabieranie ludziom nadziei na odmianę losu bezdomnego nie jest zabijaniem? Czy stwarzanie ciągłego zagrożenia bezdomnością i śmiercią na ulicy jest humanitarne?
Przyzwyczailiśmy się do postrzegania dyktatur jako złych, bo niosących za sobą cierpienie, zabierających wolność. Trzeba sobie jednak zadać pytanie: ile wolności daje nam kapitalizm zarządzany przez korporacje? Jeśli mimo wszystko oceniamy dyktaturę jako największe zło to skąd u nas bierze się kult Józefa Piłsudskiego, który także był dyktatorem mogącym zmienić kraj po latach zaborów, powstań i wojny. Dlaczego czcimy kolejnych papieży będących głowami najpotężniejszych dyktatur, bo są to bezwzględne rządy oparte na wierze? Nie trzeba daleko odbiegać w przeszłość, aby dostrzec jak wiele złego takie rządy przyniosły. W życiu nie ma niczego czarnego ani niczego całkowicie białego. Świat składa się z wielu kolorów i ich odcieni. Tak samo jest w świecie wartości, dobra i zła. Potrzebna jest nam świadomość i ciągła refleksja nad zjawiskami społecznymi. Tylko taka postawa może gwarantować nam realną wolność, a nie deklarowaną przez kolejne rządy zdeklarowane jako demokratyczne.
A Ty co myślisz o dyktaturze?
Czym jest dla Ciebie demokracja?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz