Dawid Juraszek, Cairen.
Drapieżca, Poznań „Sumptibus” 2015
Natura drapieżnika wymaga odpowiednich cech. Jedną z
nich jest bezmyślne pchanie się w paszczę niebezpieczeństwa. Inną bardzo ważną
jest brak wyrzutów sumienia. Cairen pozornie dba o swoje życie, chce je
chronić, ale z drugiej struny podejmuje wybory, które prowadzą do ciągłego
narażania się. Z tego powodu przemierza nieznane mu ziemie, ciągle uczy się,
jest płatnym najemnikiem pragnącym dotrzeć do skarbów, zdobyć ziemie. Bez
wahania zabija wszystkich, którzy mu grożą.
Niezwykle bystry, mający wyostrzone zmysły i butny
bojownik nie jest w stanie nikomu się podporządkować. Jedynie niezwykłe misje
sprawiają, że jest w stanie wykrzesać w sobie dyscyplinę. Sama postać
przypomina troszkę ciekawskiego i pakującego się w dziwne sytuacje Indiana
Jonesa z kojarzącym się z brawurą, siłą fizyczną, przemocą Rambem. Gdybym miała
porównać do znanego już wzorca to najlepiej będzie tu pasował Conan
Barbarzyńca. Taka mieszanka zapewnia mu wiele niebezpiecznych przygód: od próby
wydobycia bogactwa z grobowca po ujście z życiem w czasie nocy puszczania żółci
i bycia ofiarą dla gigantycznego potwora. Nie zabraknie tam też zamorskich
podróży, silnych wyzwolonych kobiet, które w niczym nie przypominają niewiasty
z ich otoczenia.
Opowieść zaczyna się od poszukiwań legendarnego
czungijskiego grobowca. Towarzyszące mu zbiry szybko tracą życie i sam dzięki sprytowi
stara się osiągnąć cel i wyjść z wyprawy cało. Nie bez znaczenia okaże się tu
jego spryt pozwala mu również później w Ongkor umknąć z ołtarza ofiarnego. Mimo
tych umiejętności Cairen chce doskonalić swoją sztukę walki. Na przeszkodzie
stają mu zbyt surowe nakazy nauczyciela wymagającego wstrzemięźliwości
seksualnej, posłuszeństwa i unikania nocnych wypadów poza obóz. Kiedy na drodze
staje piękna, odważna i chętna wojowniczka trudno mu się oprzeć i nie złamać
zasad. Cairen jednak należy do bohaterów, którzy się nad sobą nie rozczulają i
godzi się z konsekwencją swoich słabości. Taka otwartość pcha go ku kolejnym
przygodom i wielkim wyprawom.
W książce mamy do czynienia z bardzo ludzkim zjawiskiem
oceniania, widzenia siebie w lepszym świetle, a czyny innych tłumaczone niskimi
pobudkami, nieodpowiednią moralnością. Ten normatywny dualizm sprawia, że
Cairen postrzega siebie jako człowieka z zasadami. Temu spojrzeniu ulega
narrator pokazujący dowódcą jako kogoś złego, ponieważ chce splądrować
starożytny grobowiec. Z niewiadomych nam powodów Cairen robi dokładnie to samo,
ale widzi to jako czyn dobry. Ponad to bohater nie walczy dla samej walki tylko
innych pobudek. Wyższe cele ścierają się tu z ludzkimi słabościami.
Inteligentny poliglota potrafiący docenić kulturę barbarzyńca jednocześnie
ulega swoim popędom, potrzebom pędzenia awanturniczego życia.
W książce spotkamy się z wieloma jednoznacznymi imionami:
Yasuka (lekkich obyczajów Napponka), Hui Fat (właściciel burdelu), król
Narobhishitu, Nepończyk Otoya, mędrzec Yu Lian (skojarzenie z „Madagaskarem”).
Całość okrasza jeszcze specyficzny, stylizowany język usprawiedliwiający
pojawianie się w tekście form przestarzałych, trudnych do przeczytania, co z
jednej strony może nadać tekstowi uroku, a z drugiej wywołać efekt wręcz
przeciwny. To jak będziemy odbierali taki zabieg zależy od naszych
czytelniczych upodobań.
Lekturę polecam miłośnikom fantastycznych opowieści
awanturniczych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz