wtorek, 1 sierpnia 2017

Nasze miliony Izmaelów

Rdz 21,8-21
„Dziecko podrosło i zostało odłączone od piersi. Abraham wyprawił wielką ucztę w tym dniu, w którym Izaak został odłączony od piersi. Sara widząc, że syn Egipcjanki Hagar, którego ta urodziła Abrahamowi, naśmiewa się z Izaaka, rzekła do Abrahama: «Wypędź tę niewolnicę wraz z jej synem, bo syn tej niewolnicy nie będzie współdziedzicem z synem moim Izaakiem». To powiedzenie Abraham uznał za bardzo złe - ze względu na swego syna. A wtedy Bóg rzekł do Abrahama: «Niechaj ci się nie wydaje złe to, co Sara powiedziała o tym chłopcu i o twojej niewolnicy. Posłuchaj jej, gdyż tylko od Izaaka będzie nazwane twoje potomstwo. Syna zaś tej niewolnicy uczynię również wielkim narodem, bo jest on twoim potomkiem».
Nazajutrz rano wziął Abraham chleb oraz bukłak z wodą i dał Hagar, wkładając jej na barki, i wydalił ją wraz z dzieckiem. Ona zaś poszła i błąkała się po pustyni Beer-Szeby. A gdy zabrakło wody w bukłaku, ułożyła dziecko pod jednym krzewem, po czym odeszła i usiadła opodal tak daleko, jak łuk doniesie, mówiąc: «Nie będę patrzała na śmierć dziecka». I tak siedząc opodal, zaczęła głośno płakać.
Ale Bóg usłyszał jęk chłopca i Anioł Boży zawołał na Hagar z nieba: «Cóż ci to, Hagar? Nie lękaj się, bo usłyszał Bóg jęk chłopca tam leżącego. Wstań, podnieś chłopca i weź go za rękę, bo uczynię go wielkim narodem». Po czym Bóg otworzył jej oczy i ujrzała studnię z wodą; a ona poszła, napełniła bukłak wodą i dała chłopcu pić.
Bóg otaczał chłopca opieką, gdy dorósł. Mieszkał on na pustyni i stał się łucznikiem.
Mieszkał stale na pustyni Paran; matka zaś jego sprowadziła mu żonę z ziemi egipskiej".



Niewolnica wypędzona z dzieckiem, dzieckiem, które było synem jej pana. Może nie chciała tego dziecka. Musiała panu urodzić syna. Bóg bardzo długo nie dawał dzieci jego żonie. Potrzebna była niewolnica - młoda, płodna kobieta.
Spotkał ją wielki zaszczyt. Już nie była zwykłą własnością pana. Była matką jego potomka, który miał po nim dziedziczyć. Jaka zmiana statusu!
Pech jednak chciał, że stara Sara też urodziła syna. Starsze dziecko Abrahama stało się zagrożeniem dla potomka żony. Trzeba było coś zrobić. Było tylko jedno wyjście: pozbyć się niechcianego dziecka i jego matki.
Nie mogła zabić. Abraham gniewałby się na żonę, za zabicie jego pierworodnego syna. Zwykłe dziecięce kłótnie, przechwałki, stały się pretekstem do pozbycia się zagrożenia. Wypędzenie było dla niewolnicy tym czym śmierć. Brak środków do życia, brak możliwości zarobkowych, brak właściciela, który by nią rozporządzał i zapewnił dach nad głową dla niej i jej dziecka. Była tylko przedmiotem, którzy pewnie kilka razy w życiu zmieniał właścicieli. Przywykła do tego. Teraz było inaczej. Miała dziecko. Z cudzym dzieckiem nie tak łatwo znaleźć nowego właściciela, któremu by służyła. Nie miała męża, ani mężczyzn, z którymi byłaby spokrewniona, którzy mogliby roztoczyć nad nią władzę.
Zajmowała się dzieckiem tak długo, jak długo pozwalały jej na to zapasy. Wiedziała, że wypędzenie jest skazaniem jej i dziecka na śmierć.
Wielki żal i ból musiał przeszywać jej serce, serce matki, które kochała swojego potomka, będącego wcześniej jej szansą, a teraz przekleństwem.
Jak bardzo bezduszny potrafił być Abraham, który był w stanie wypędzić swojego syna i jego matkę? Gdyby wypędził kobietę, a zostawił syna! Dziecko potrzebowało jeszcze opieki. Nie mogło pracować, ponieważ nie posiadało kwalifikacji, było za małe. Jak łatwo przyszło mu skazać własnego syna na śmierć głodową.
A Sara? Ile musiało w niej być zawiści i nienawiści, żeby bezbronne dziecko skazać na śmierć? Stara kobieta, która zgorzkniała przez brak dziecka pewnie bardzo zazdrościła niewolnicy, będącej w bardziej uprzywilejowanej sytuacji niż ona - żona. Niewolnica posiadająca potomstwo była dla Abrahama błogosławieństwem. Sara przez wiele lat musiała tłamsić w sobie uczucie nienawiści, wobec tej, która dała potomka jej mężowi, aż w końcu i jej się udało. Izaak przeżył najtrudniejszy okres, kiedy to umieralność dzieci była największa. Teraz mogła postarać się o usunięcie tej, które cieszyła się, należnymi jej, względami.
Jaka radość! Ona może już ze mną nie mieszkać! Ja znowu mogę być panią, ja znowu mogę być dumna żoną Abrahama!
Okazało się to łatwiejsze niż przypuszczała. Odzyskała swoja pozycję. Pozbyła się uprzywilejowanej niewolnicy, która przecież nie była jedyną własnością jej bogatego męża. Mogli sobie pozwolić na jedną niewolnicę mniej. Nawet nie zauważyli różnicy.
Sara pewnie po odejściu Egipcjanki Hagar stała się pogodniejsza, spokojniejsza, radośniejsza. Abraham ma z nią syna i tylko jej syn stanie się dziedzicem bogactw, jakie pozostaną po jego ojcu. Cóż za matczyna zaradność?! Co za spryt!
Dziś byłby skandal: bogacz zrobił dziecko służącej i wypędził ją, pozostawiając bez środków do życia! Dziś i Hagar byłaby w lepszej sytuacji. Mogłaby znaleźć pracę, wysądzić alimenty. Nie potrzebowałaby przywilejów, aby jej syn był na równi traktowany z synem Sary. Nie musiałaby się poniżać.
Ale przecież nie wszędzie tak jest. W wielu współczesnych krajach nie brak Sar i Hagar, które pozostają ciągle własnościami swoich panów-mężów. To nie dla nich potrzebne są prawa! To nowi Izmaelowie i Izmaelki, skazani na śmierć przez swych ojców, potrzebują praw dla swych matek, by te zapewniły im możliwość życia. Przecież one im się należą! Przecież i oni mają prawo żyć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz