Eva Lindström, Mój
przyjaciel Stefan, il. Eva Lindström, tł. Marta Wallin, Warszawa „Zakamarki”
2017
Książki dla dzieci kojarzą nam się z baśniami,
wróżkami, czarownicami, wilkami, idealizowaniem świata, oderwanymi od życia opowieściami
pełnymi magii. Szwedzkie książki dla dzieci są nieco inne: z jednej strony
korzystają z dziecięcego twórczego spojrzenia na świat, a z drugiej
odzwierciedlają codzienność. Pokazują świat bliski naszym pociechom. Najlepszym
dowodem na to jest twórczość Astrid Lindgren, która w "Dzieciach z
Bullerbyn" czy Pippi Langstrumpf całkowicie inaczej opisuje świat niż nasi
rodowici twórcy. Jest w nim miejsce na dziecięcą autonomię, proste opisy
zwyczajnych spraw, poszukiwanie własnego miejsca w świecie. Nowsza literatura
idzie jeszcze dalej i dzięki temu nie zabraknie w niej takich poważnych i
ważnych tematów jak urlop macierzyński czy tacierzyński. Do tego sporo w nich
zwyczajnych obrazów żłobków, przedszkoli, prostych ludzkich relacji,
sąsiedzkich znajomości i bardzo dużo szacunku do ludzi (także do dzieci,
bezdomnych, niepełnosprawnych i starszych). Szwedzkie książki opływają empatią,
poruszają sprawy emocji. Pojawiający się w tych książkach bohaterzy mają prawo
do odmiennego wyglądu (tatuaże, kolczyki, glany, irokezy). Ponad to w
przedszkolach pracują również panowie i nie muszą się tego wstydzić, nie są
dyskryminowaniu w czasie szukania pracy z dziećmi. Ponad to nie zabraknie tam i
samotnych rodziców, konkubinatów, rozbudowanych relacji opartych na diadach
(czyli dwójkowych relacjach). Z tego powodu nie może zabraknąć też wizerunku
samotnej matki czy ojca, którzy nie są zadbani, ponieważ mają tak wiele
obowiązków, że brakuje im czasu na siebie. Mężczyźni i kobiety mają takie samo
prawo do realizowania swoich marzeń, takie same obowiązki w domu. Dziewczynki w
tych książkach lubią grać w piłkę, grać na komputerach i są bardzo ciekawskie
oraz przebojowe, a panowie mogą zajmować się domem i nie stają się przez to
mniej męscy, a pracujące matki wyrodne i niekochające dzieci. Do tego
społeczeństwo jest wielokolorowe. Szwedzka literatura dla dzieci pokazuje
dzieciom świat takim jaki mogą zobaczyć w swoim otoczeniu, takim jak wygląda i
dzięki temu pozwala go zrozumieć oraz oswoić się z nim. Ponad to dzieci wiedzą,
że mają prawo do własnych zajęć, planów, zainteresowań i decydowania, kiedy
przeżyć niezwykłą przygodę. Dla czytelników nieprzyzwyczajonych do pełnego
szacunku i zrozumienia spojrzenia na dzieci i ich sposób patrzenia na świat
książki te mogą wydawać się dziwne, ponieważ burzą wiele kulturowych tabu,
zachęcają do porzucenia marzeń o księciu, a skupieniu się na codziennych
sprawach, realizacji marzeń, wchodzenia w relacje społeczne, nawiązywania
przyjaźni. Pokazują, że życie bywa bardzo zaskakujące i planowanie wszystkiego
jest niemożliwe.
Taka właśnie jest też twórczość Evy Lindström. Jej
książka „Mój przyjaciel Stefan” zabiera czytelników w świat przyjaźni
dziewczynki z tytułowym Stefanem. Bohater opowieści nie jest zwykłym
mieszkańcem miasta: jest puszczykiem. Przywędrował z południa kraju. Dzięki
swojej niepowtarzalności mógł wziąć udział w programie przyrodniczym. Później
pracował też w dziale technicznym w supermarkecie, prowadził kurs latania i
zamierzał otworzyć sklep ze znajomym, ale posprzeczał się i wspólny biznes nie
wypalił. Życie Stefana jest pełne zmian, ciągłego uczenia się, poszukiwania
własnych dróg i zajęć. Narratorka opowiada o swoim przyjacielu tak, jakby mówiła
o nim innej znajomej osobie lub w programie telewizyjnym. Cała historia pełna
jest skrótów, pokazania znaczenia utrzymywania relacji oraz odmienności charakterów.
Puszczyk Stefan należy do osób pojawiających się w życiu znienacka,
przepływających gdzieś obok, żyjący chwilą i cieszący się nawet z niepowodzeń, ponieważ
one dają szansę na odmianę życia. Codzienność bohaterów jest zwyczajna: praca,
zakupy, siedzenie w parku, szukanie nowych zajęć i spotkania ze znajomymi,
przeprowadzki.
„Mój przyjaciel Stefan” to interesująca książka dla
młodych czytelników. Prostą treść pisarka wzbogaciła własnymi ilustracjami przypominającymi
dziecięce rysunki, przez co nie brakuje tu takich elementów jak brak lub
zaburzenie perspektywy i trójwymiarowości. To, co bliżej i dalej narysowano na
jednej płaszczyźnie. Nie brakuje w nich jednak sporej dawki humoru oraz
dziecięcego fantazjowania, w którym wszystko jest możliwe: supermarket pełen dziur
wywierconych przez Stefana, ludzie uczący się latać, sprzeczka w planowanym
sklepie.
Wielkim plusem książki jest to, że nie ma w niej
moralizowania ani w treściach ani na ilustracjach tylko pokazywanie zwykłych
kolei życia: dziś bohater zajmuje się tym, jutro tamtym. Mali czytelnicy mogą
obserwować zmiany roku, zainteresować się upływem czasu oraz stać się świadkami
codzienności, w której więcej przypadkowości niż przyczyn i skutków. Przesłanie
może płynąć takie, że trzeba czerpać z każdej chwili życia oraz znajomości,
ponieważ wszystko w życiu jest ulotne. Każde zajęcie i pomysł są ważne, każdy
człowiek wartościowy, ale nie z każdym musimy chcieć przebywać. Czasami w przypadku
braku zgody dobrze się rozstać tak jak zrobiły dwie sowy chcące otworzyć sklep.
Stefan uczy (bez moralizowania) jeszcze jednej ważnej
rzeczy: nawet najdziwniejsze pomysły na życie mogą być ważne i nie wolno ich
wyśmiewać.
Dzieci z książki dowiedzą się, że przyjaciel to nie
taka osoba, która ciągle z nami przebywa, ale pojawiająca się we właściwych
momentach życia i wnosząca w nie coś wartościowego, dająca poczucie bliskości i
tworząca poczucie zaufania. O takich relacjach jest książka „Mój przyjaciel
Stefan”. Eva Lindström opowiada swoim czytelnikom o zwyczajnych sprawach:
poznawaniu nowych osób, nawiązywaniu i utracie relacji z nimi, uczeniu się od
nich rzeczy pozornie niemożliwych, pokonywaniu własnych słabości, czerpaniu z
życia, niemartwieniu się na przyszłość.
Solidna oprawa, bardzo dobrze zszyte strony,
pastelowe ilustracje, duża czcionka i interesująca opowieść sprawiają, że
dzieci chętnie słuchają opowieści i przeglądają książkę. Zdecydowanie polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz