środa, 20 września 2017

osobisty ochroniarz

Ola nie za takich słów jak „zagrożenie”. Dla niej wiele rzeczy wydają się być bezpieczne. Tak jest z wchodzeniem na wysokości, skakaniem z wysokich przeszkód, wchodzeniem do głębokiej wody, oddalaniem się od rodziców i ode mnie, czy wybieganie pod pędzący samochód. Trzeba być bardzo uważnym i zawsze wiedzieć, w jaki sposób może narazić swoje bezpieczeństwo, a do tego być super szybkim. Pani nie raz zostawiała mnie przypiętego do wózka na chodniku i łapała Olę w „locie” tuż przed maską i zawsze jej się udawało. Nie raz kierowcy na nią krzyczeli, a ona siedziała już na chodniku i tuliła krzyczącą Olę, której tłumaczyła, jakim niebezpieczeństwem jest wybieganie na jezdnie.
Ostatnio moja właścicielka zaczęła już reagować na słowo „auto” i po wybiegnięciu na jezdnię już nie trzeba biec. Wystarczy zawołać. Jednak z innymi zagrożeniami ciągle ma problem i ja jestem od tego, abym pomógł jej bezpiecznie się bawić lub czekać. Czasami jest to bardzo trudne, ponieważ w mieście pełno jest zakazów. Nie mogę wchodzić na plac zabaw, bo ponoć mógłbym tam nabrudzić lub pogryźć dzieci. Pani mówi, że te zakazy są przez to, że ludzie nie szanują innych ludzi i zamiast na spacer wyprowadzaliby swoje pupile na plac zabaw. Nie mogę też wejść do budynków użyteczności publicznej. Najgorsze było odpieluszkowanie, czyli tak zwany trening czystości u ludzi. Ola bała się wchodzić do szkolnych toalet beze mnie, a ze mną nie mogła wejść nawet na boisko. Kończyło się płaczem, krzykami, tuleniem mnie. Kiedy byłem mały Pani przemycała mnie w torebce, wkładała Oli na kolana w toalecie i nie było problemu. Ale ja bardzo szybko urosłem i mieszczenie się w torebce odpadało.
Oli nie można też zostawiać nawet na chwilę samej na ogrodzie lub w wózku. Ostatnio jest uświadamiana, że schody są niebezpieczne. Pani na ogrodzie zapina jej pasy wózka, aby móc założyć buty i mówi mojej właścicielce, by chwilę poczekała. To nie zawsze się udaje. Często Ola nóżkami kręci kółkami. Jest tak ustawiana, by nie mogła zjechać po schodach do domu, ale nauczyła się kierować kółkami i to zwiększyło obszar zagrożeń. Ostatnio Pani weszła do domu założyć buty, a Ola szybko przekierowała kółka, podjechała do krawędzi schodów i musiałem się zaprzeć z całych sił, aby nie zjechała. Było to bardzo trudne, bo Ola waży tyle, co ja, ale dzielnie ciągnąłem ją w przeciwną stronę. W tym czasie Pani miała czas na podbiegnięcie i złapanie wózka.
-Wspaniały Tutuś. Gdyby nie ty Ola wylądowałaby nosem na posadzce – powiedziała Pani dając mi smakołyki z torebki.
Czasami zapomina mi się, że trzeba Oli pilnować i rozglądam się za kotkami, pieskami i ludźmi (szczególnie dziećmi). Wtedy Pani przypomina mi: „Tutuś, pilnuj Oli” albo mówi „Prawa strona przodem”, co znaczy, że mam iść tuż przy Olce siedzącej w wózku, by mogła mnie głaskać w czasie spaceru.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz