sobota, 23 grudnia 2017

Norman Davies "Europa. Rozprawa historyka z historią"

Norman Davies, Europa. Rozprawa historyka z historią, tł. Elżbiets Tabakowska, Kraków 2000.
Opasłe tomisko może początkowo odstraszać potencjalnego czytelnika, jednak już po pierwszych paru stronach odkryjemy, że jest to historia nietypowa: żywość języka daje nam złudzenie czytania powieści sensacyjnej. Dla mnie jest to idealny sposób mówienia o dawnych wydarzeniach, które przecież obfitowały w kontrowersyjne poczynania i decyzje władców. Nim jednak ci wielcy i mali monarchowie nastali Europy – w jej dzisiejszym rozumieniu – nie było:
„Na początku nie było Europy. Przez pięć milionów lat był tylko długi, pełen zatok półwysep bez nazwy, osadzony na froncie największej na świecie masy lądu niby rzeźbiona figura na dziobie okrętu. Na zachodzie rozciągał się nie przebyty jeszcze ocean. Na południu leżały dwa otoczone lądem i połączone ze sobą morza, usiane wyspami, pełne zatok i własnych półwyspów. Na północy ogromna polarna czapla lodowa pokrywała morze i ląd, rosnąc i kurcząc się na przemian na przestrzeni stuleci jak monstrualna, zlodowaciała meduza. Na wschodzie lądowy most stanowił połączenie z resztą świata i stamtąd właśnie miały nadejść wszystkie ludy i wszystkie cywilizacje”[1].

Epoki ciepła przeplatały się z epokami lodowcowymi. Dwanaście tysięcy lat temu lodowiec się cofnął, co ułatwiło stopniowe osadzanie tych terenów prze pierwotnych ludzi. Cały kontynent był zamieszkały przez różne plemiona, mówiące w odmiennych językach. W drugim wieku przed naszą erą zostały one stopniowo podbijane przez Hellenów.
To jest dopiero początek tego, co możemy dowiedzieć się o otaczających nas realiach, które wydają się trwać odwiecznie. Davis ze swoją przenikliwością i krytycyzmem pozwala nam spojrzeć na przeszłość nieco innym, odmitologizowanym okiem. Dzięki temu pozbawia on czytelników – bez względu na miejsce pochodzenia – wielu złudzeń. Podważa mity, uprzedzenia, wskazuje na przemilczenia, których nie brak z zwykłej szkolnej nauce historii, która pragnie być obiektywna, ale zostaje skażone poglądami politycznymi czy narodowymi ideami. To  właśnie narracja używana w książce Brytyjczyka uświadamić nam, że obiektywizm w spisywaniu dziejów jest nie możliwy. Zawsze mamy do czynienia z konkretnym spojrzeniem konkretnej osoby, o czym świadczy również podtytuł książki.
Wielkim plusem Europy jest równe traktowanie wszystkich części kontynentu. Często spotykałam się z książkami, których tytuł sugerował kompletne opracowanie dziejów w danej epoce, a okazywało się, że autorzy ograniczali się do ważnych wówczas mocarstw. Davis nie pomija nikogo. Poświęca miejsce nawet krajom, które nie miały wielkiego wpływu na losy Europy ze względu na ich polityczne odseparowanie.
Sceptycyzm oraz subiektywizm sprawiają, że nie może ona być jedynym naszym źródłem o historii naszego kontynentu, jednak ten brytyjski historyk – w przeciwieństwie do swoich kolegów po fachy – nie pragnie być jedynym, niepodważalnym autorytetem. Już na początku książki możemy przeczytać deklarację, że ze względu na liczne materiały, wielość dat, zostały wybrane te, które jego zdaniem są istotne. Książka Davisa zachęca nas do refleksji nad stanem posiadanej wiedzy.



[1] s. 19.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz