poniedziałek, 15 stycznia 2018

Astrid Lindgren "Patrz, Madika, pada śnieg!" il. Ilon Wikland


Astrid Lindgren, Patrz, Madika, pada śnieg!, il. Ilon Wikland, tł. Anna Węgleńska, Warszawa “Zakamarki” 2017

Każdy z nas ma w jakimś stopniu rozwiniętą potrzebę imponowania innym. Jedni pragną uznania tłumów, inni określonych jednostek. Próby dorównania i prześcignięcia mają duże podłoże emocjonalne wynikające z potrzeby rywalizacji. To właśnie nasze odczucia sprawiają, że chcemy coś robić lub nie robić. Zwykle wówczas wyłącza się logiczne myślenie. Przestajemy się zastanawiać, czy planowane działania są dla nas dobre. Liczy się tylko cel. O takiej chęci zdobycia uznania jest świąteczna opowieść „Patrz, Madika, pada śnieg!”. Opowieść zaczyna się bardzo prosto. W niedzielny poranek wszyscy na Czerwcowym Wzgórzu śpią dłużej. Za oknem pada śnieg, który cieszy wszystkich. Nie brakuje całodniowych zabaw na śniegu, po których następnego dnia Madika jest chora i nie może wyruszyć do miasteczka kupić prezenty gwiazdkowe. Lisabet i Alva same idą do sklepu z zabawkami, gdzie mają kupić prezent dla Madiki. Wybór jest dość trudny, ale szybko znajdują coś interesującego. Alva prosi Lisabet, by poczekała na nią przed sklepem, ponieważ chce, aby prezent dla młodszej siostry był tajemnicą.

W czasie czekania dziewczynka obserwuje sanie i dostrzega Gustawa Svenssonów jadącego na płozach sań. „Ty tak nie umiesz!” – działa na nią jak płachta na byka. Bohaterka szuka okazji, aby udowodnić młodszemu od siebie chłopcu, że też może skorzystać z niebezpiecznego sposobu jazdy. Jest tak bardzo skupiona na zaimponowaniu i udowodnieniu własnych umiejętności, że zapomina o prośbie siostry. Korzysta z pierwszej nadarzającej się okazji i uczepia sań, które mkną poza miasto. Lisabet staje się ofiarą Anderssona śpiewającego sprośne piosenki i porzucającego ją w lesie. Poszukiwanie drogi do domu trwa długo Przerażona dziewczynka myśli, że umrze z mrozu i zmęczenia. W tym czasie Alva wraca do domu i mówi o zaginięciu siostry.

Na szczęście nieostrożna Lisabet trafia na do obory, gdzie się ogrzewa i rusza w drogę. Na szczęście spotyka Hanssonów, którzy podwożą ją saniami do domu. Jej powrót sprawia, że wszyscy bardzo się cieszą, a najbardziej sama bohaterka tragicznej przygody.

Przedświąteczna, zimowa opowieść zachęca do dyskusji z dziećmi. Pozwala poruszyć kwestię odpowiedniego ubierania się w czasie mrozów, aby się nie przeziębić, słuchania starszych, by uniknąć niebezpieczeństw i przede wszystkim bezmyślnych popisów, które często kończą się źle. Opisane emocje Lisabet przemawiają do dziecięcej wyobraźni. Opis złości wymieszany z bezsilnością sprawiają, że przekaz jest bardzo obrazowy.

Całość dopełniają piękne ilustracje Ilon Wikland (współpracująca z pisarką również w czasie tworzenia innych książek). Przenosimy się na zaśnieżone wzgórza, zimowe miasto po którym mkną sanie ciągnięte przez konie. Do naszych uszu wydają się docierać świąteczne dźwięki dzwonków, a sklep nęci niepowtarzalnymi zabawkami. Prace Ilon Wikland bardzo dobrze przenoszą nas w dobrze nakreślony świat Astrid Lindgren, której książki, mimo upływu lat, nadal są aktualne, pomagają wyjaśnić dzieciom wiele ważnych spraw. W lekturach tej pisarki uderza nas przede wszystkim wielki szacunek do dziecka i popełnianych przez niego błędów. Twarda oprawa, bardzo dobrze zszyte strony, niewielka ilość tekstu sprawiają, że książka stanie się interesującą lekturą dla przedszkolaków oraz uczniów nauczania początkowego. Całość robi niezwykłe wrażenie i sprawia, że chętnie sięgamy po lekturę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz