Niejednokrotnie kusiło mnie, by napisać historię wiary, a raczej ewolucję bogów, którzy
- podobnie jak - człowiek stawali się coraz mądrzejsi i silniejsi.
Wierzenia pierwotnych ludzi były niezwykle proste: wierzył w siły
natury, które były potężne i zagrażały mu. Później przekonał się, że to
można opanować, więc dawne sacrum uległo degradacji, a nowe musiało
wypełnić lukę i jednocześnie miało być doskonalsze, lepsze od człowieka,
którym miało się opiekować. Ale kiedy ludzie stawali się mądrzejsi
(czyt. bardziej uczeni) również i ci bożkowie i bogowie nie wystarczali.
Potrzebowali siły niezwykłej, która zapanuje nad światem i zapewni
powodzenie. Powoli rodziła się idea religii monoteistycznych. Z mroku
ludzkiego umysłu zaczął wyłaniać się jeden jedyny wszechmocny,
wszechwiedzący, najdoskonalszy i mający wpływ na wszystko Bóg. Człowiek
dzięki niemu poczuł się panem swojego życia, któremu sprzyja niesamowita
siła dzięki wierze. Do życia społecznego potrzebne było coś więcej niż
wiara. Ona zapewniała jedynie poczucie celu i wartości życia. Wymyślono
prawa, które uważano za boskie. Dobry PR praw i ekskluzywność zasad
wiary wywołały zainteresowanie, więc powstawały kolejne wizje Boga i
Jego możliwości.
Jednak
i to z czasem wydało się nie wystarczać. Szukano czegoś odmiennego.
Wynaleziono jakże genialny ateizm, bo przecież Bóg jest dla naiwnych i w
tym tkwił błąd. Człowiek cofnął się do czasów, kiedy ateizm był czymś
naturalnym, pierwotnym, bezrozumnym. Bogowie w umysłach ludzi powstawali
dzięki temu, że ludzki intelekt posiadał coraz większe możliwości oraz rozwijającą się wyobraźnię.
Możemy
się cofnąć w rozwoju o krok lub zostać przy tym, co zostało osiągnięte,
ale robić wielki skok w prehistorię to zbrodnia dla ludzkiego umysłu,
ponieważ istnieje ryzyko ponownego „rodzenia się" bogów, a co za tym idzie: tworzenia prymitywnych religii, których bogowie będą domagali się krwawych ofiar. Rozwijając idee
trzeba korzystać z poprzednich, czerpać z ich tradycji, nie zapominać o
nich, bo przecież to właśnie one ukształtowały naszą kulturę (posągi
bogów greckich, sztuka katolicka, islamska, buddyjska itd.), robić krok na przód i wprowadzać religię uczącą społecznej współodpowiedzialności, konieczności zaangażowania w życie otoczenia, zachęcające do rozwijania umiejętności, nauki oraz unikające wojen, kierujące się w życiu zasadą miłości, która będzie żywa, a nie tylko pustym sloganem, a do tego uwalniającą nas od nadmiernej i bezrefleksyjnej obrzędowości zastępowanej codzienną refleksją oraz zgłębianiem tajników natury bez nałożenia na swoje zmysły religijnych filtrów.
Co
może być doskonalszego od Boga w ramach jakiejś doktryny czy
instytucji? Jakie prawa będą funkcjonowały lepiej? Jaki sposób edukacji
sprawi, że ludzie będą bardziej dojrzali? Czy da się trwale rządzić masami bez zaaplikowania religii?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz