sobota, 21 lipca 2018

„Supermarket” reż. Maciej Żak

Zakupy – czynność, którą większość ludzi robi każdego dnia, a nawet kilka razy dziennie. Ci, którzy mają bliskich od tych spraw też mieli okazję chociaż raz w życiu kupować to czy owo. Sklepy są nam dobrze znane: pułki, ekspedientki (coraz częściej na portalach z pracą nazywane specjalistkami ds. handlu), sprzątacze, ochrona, kierownik. Z punktu widzenia klienta całość tworzy piękną zgraną sielankę wygodnej pracy. Ochroniarze często bywają postrzegani jako ofiary losu, które nie potrafiły znaleźć innej pracy; ekspedientki jako niedocenione kobiety wykorzystywane i tresowane przez pracodawcę ("Dzień kobiet" reż. Marii Sadowskiej). W filmie „Supermarket” wszystkie te stereotypy są powielane i uwypuklane. Mamy do czynienia z różnorodnymi typami pracowników: od otyłych przez kapo po fajtłapowatych, czyli cały przegląd społeczeństwa w supermarketowej pigułce. Mimo tego wszystko jakoś działa do czasu, kiedy właściciel supermarketu grozi ochronie, że jeśli zginie cokolwiek to pożegna się z nimi po świętach.
Nadgorliwość w tym filmie prowadzi do paradoksalnych zachowań ochrony, która nie tylko depcze prawa ludzi, ale nie stroni też od użycia przemocy.
Życie pracowników splata się ze świąteczną podróżą bogatego małżeństw okradzionego z akumulatora w samochodzie. Zwykłe zakupy w supermarkecie mężczyzny kończą się wielogodzinnym oczekiwaniem na parkingu z walizką kosztowności przez żonę i jednym trupem.
„Supermarket” jest filmem zupełnie odmiennym od „Dnia kobiet”. To nie pracodawcy, sieć sklepów wyzyskuje ludzi, ale ludzie sami tworzą sobie  warunki więzienne i nadużywają danej im władzy, przez co jednego wieczoru zostają skrzywdzone dwa istnienia.
Film zaczyna się więzienną sceną: zabieranie mordercy popełniającego samobójstwo na salę operacyjną. Dopiero później dowiadujemy się, w jaki sposób delikatny chłopak marzący o innym życiu i posiadający pasję zostaje wrobiony w morderstwo. Śmierć niewinnego człowieka i jego niewielki, ale istotny wkład do owej tragedii sprawiają, że nie buntuje się przeciwko uwięzieniu. Za swój mały błąd płaci życiem, ponieważ nikt mordercy popełniającego samobójstwo nie chce ratować, nawet przed wydaniem wyroku. Prawdziwi zbrodniarze zostają na wolności. Radosne święta zmieniły się dla kilku osób w życiową tragedię. Powolna akcja może irytować, ale dodatkowo nasyca film tragizmem.

W filmie znajdziemy sporo przemocy, przez co nie należy oglądać do w towarzystwie dzieci (jeśli nie chcemy zafundować im traumatycznych przeżyć). Mogę go śmiało zaliczyć do dobrego polskiego kina pokazującego pewne problemy społeczne wynikające z posiadania władzy. Przebija w tym filmie wiele teorii dotyczących badań nad przemocą w więzieniach i wykorzystywaniem władzy, o czy w swojej książce pisał Loïc Wacquant


„Supermarket” reż. Maciej Żak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz