Anna Sakowicz, Plan Agaty. Postawić na szczęście, Warszawa „Edipresse” 2018
„Zaraz moja rodzina wywiesi ogłoszenie, że
oddadzą w dobre ręce całkiem nieprzechodzoną starą pannę”.
Trzydziestoletni mężczyzna to doskonały
materiał na męża, poszukiwacz idealnej kandydatki, koneser kobiet. A kobieta?
Stara panna, którą rodzina chętnie widziałaby w roli żony i matki. A co, jeśli
na takie atrakcje wcale się nie zapowiada? Na pewno nie zaszkodzi pognębić takiej
buntowniczki niewygodnymi pytaniami o plany matrymonialne. A w naszym
społeczeństwie tak jakoś się utarło, że te pytania stawia się ludziom po
zakończeniu edukacji. Im szybciej kończą się kształcić tym szybciej są
namawiani do założenia rodziny. Wcześniej oczywiście trzeba mieć pracę. Najlepiej
na etat i do tego bardzo poważną (zwykle też nudną). Kiedy tych warunków nie
spełniają to przed rodziną stoi nie lada wyzwanie „nawracania” zbłąkanej
owieczki i ciągłe przypominanie, że zegar biologiczny tyka i będzie za późno na
własne dzieci.
Agata, prawie trzydziestoletnia blogerka po
dziennikarstwie zajmuje się pisaniem o tym jak wygląda praca w niepopularnych zawodach.
Z mężczyznami dawno przestała się umawiać. Do tego od dawna nie dba już o
linię. W dniu urodzin siostry postanawia coś zmienić w swoim życiu. Zamierza
schudnąć, wyjść za mąż i urodzić dziecko. Wszystko w trzy lata. Wydawałoby się
nic łatwiejszego do zrobienia. Kiedy uświadomimy sobie, że bohaterce nie udało
się tego dokonać prawie przez dekadę swojego dorosłego życia to zauważamy, że
może być trudno. A nawet bardzo trudno. Życie jednak potrafi zaskakiwać.
Czasami nawet dawać w nadmiarze i o tej obfitości jest właśnie opowieść Anny
Sakowicz „Postawić na szczęście”.
Agatę poznajemy, kiedy pracuje jako wyprowadzaczka
psów. Mama przypomina jej o urodzinach siostry, kiedy właśnie jest na spacerze z
Dżafarką (oczywiście biała piękność z rodowodem maltańczyka). Nie pozostaje jej
nic innego jak złapać taksówkę i odebrać tort. Oczywiście wszystko to w
towarzystwie mającej chorobę lokomocyjną i cieczkę suczki… Stara panna
wyprowadzająca psy. Chyba nie ma nikogo gorszego do nawrócenia w rodzinie w
czasie urodzin niepełnosprawnej Poli. W czasie wspólnego imprezowania
dziewczyny omawiają swoje porażki i Agata postanawia coś zmienić. Nie wie, że
życie czasami płata figle i po ubogich latach zawsze przychodzą te bogate w
przychylność losu, która nie zawsze wygląda tak jakbyśmy sobie tego życzyli.
Czasami nadmiar to dodatkowe kłopoty.
Razem z bohaterką odkryjemy, jakie komplikacje
niesie ze sobą zbyt duże sprzyjanie losu założonym planom. Do tego poznamy
niezwykłą, silną, inteligentną siostrę Agaty, Polę, którą mężczyźni oceniają
przez pryzmat wózka i jej niepełnosprawności, a rodzina traktuje ją jako kobietę
bez szans na jakikolwiek związek. A co jeśli przez Internet pozna intrygującego
mężczyznę?
Anna Sakowicz po raz kolejny zaskakuje szybką i
przekonującą akcją osadzoną w prawdziwych realiach. Dzięki temu razem z autorką
udajemy się w magiczną podróż i przez kilka dni zamieszkamy w Wirtach (na
Kociewiu), gdzie naprawdę znajduje się opisane w książce arboretum, a niedaleko
niego jest leśniczówka, w której można zamieszkać tak jak bohaterki książki.
Pisarka zakończyła książkę w taki sposób, że
nie sposób nie czuć niedosytu i pozostaje czekać na tom drugi „Planu Agaty”
czyli „Dogonić miłość”, aby dowiedzieć się jak Agata poradzi sobie ze
sprzyjającym losem.
Dziękuję pięknie. :) :)
OdpowiedzUsuń