wtorek, 18 czerwca 2019

Piotr Michałowski "Zaginiony w kreacji. Poemat z przypadku"


Piotr Michałowski, Zaginiony w kreacji. Poemat z przypadku, Szczecin, Bezrzecze „Forma. Fundacja imienia Henryka Berezy” 2018
„To wiersz, którego nie da się zatrzymać,
bo nieskończonym żonglowaniem trzema
rymami musi, pozostając w rymach,

myśleć o nowych, których jeszcze nie ma,
a już kiełkują i bez szans odwrotu
ani przystanku – muszą być na temat.

Rozpoczynam zdania, a wciąż nie wiem, co tu
będzie tematem, który się rozmazał
albo nie dojrzał, nie był jeszcze gotów;

wcześniej mnie bowiem dopadła zaraza
automatyzmu i pokusa, by nim
brykającego ujeżdżać Pegaza”.

Natchnienie muz, ponoszący Pegaz, poetyckie natchnienie – to bardzo stare chwyty, które miały w pewien sposób usprawiedliwić poruszane przez twórców tematy, usprawiedliwić pozornie niespójną całość tworzącą specyficzny obraz. Tak jest i tu. Piotr Michałowski – świadomy istnienia podobnych tekstów do tego, który tworzy – pisze również, że czeka go piekło, a tam miejsce w specjalnym kręgu:
„Lecz w tej krainie za czyn tak zbrodniczy
mnie przedostatni czeka krąg: plagiatu
albo ostatni za wiersze o niczym”.
Opowieść wciąga od pierwszych stron. Dajemy porwać się akcji snutej wokół ucieczki, pościgu, ukrywania się. Mamy tu bohatera niczym z opowieści „Tożsamość Bourne’a” czy o Jamesie Bondzie, które na ekranie przyspieszone są do granic możliwości. Jednak podmiot liryczny jest świadomy, że powołany przez niego bohater jest tylko pretekstem do poruszenia ważnych spraw wplecionych w motyw pościgu, przebieranek, wypadku/zamachu. Wszystko to świadomie zaczerpnięte z innych dzieł, przerobione i podane w lekkiej, zabawnej formie, której głównym przesłaniem jest to, że obecnie trudno na wyzwolić się od bycia obserwowanym. Czujne oko kamer czy lokalizatorów GPS lub adresów punktów płacenia kartą sprawiają, że łatwo prześledzić nasze codzienne kroki. Możemy próbować wtapiać się w tłum, paranoicznie uciekać przed śledzeniem, ale czy jesteśmy w stanie się od tego uwolnić?
W poemacie Piotra Michałowskiego widać jego świadomość istnienia odwołań. Jeśli czytelnik nie jest w stanie sam ich odkryć, bo bywają niejednoznaczne to podpowiada, a czasami mówi wprost. „Zaginiony w kreacji” to dzieło naukowca, który jest też poetą (a może poety, który jest też naukowcem?) świadomym, że w komunikacji potrzebne jest puszczanie oka, podpowiadanie, podsuwanie kontekstu. Efekt tego jest zaskakujący: niby poemat, a czytamy jak trzymającą w napięciu opowieść o pościgu. Całość przypomina kryminał lub powieść sensacyjną: szybka akcja, rosnące napięcie, chwile wytchnienia, po którym tempo jeszcze bardziej przyspiesza. W czasie całej opowieści nasuwają nam się pytania: Kim jest główny bohater? Dlaczego się ukrywa? Przed kim ucieka? Kim jest podmiot liryczny? Po czyjej stronie stoi? Jak dobrze zna uciekającego? Jaki jest powód ucieczki? Wers po wersie przybliżamy się do lepszego poznania postaci, ale czy będziemy mieli szansę dowiedzieć się o niej coś więcej? Czy nadal pozostanie anonimowym „Każdym” przemierzającym ulice, kryjącym się w galerii handlowej, szybko zmieniającym wygląd, ale i tak śledzonym?
Niespełna sześćdziesięciostronicowy tomik składa się z ośmiu pieśni właściwych, przeprowadzających nas przez kolejne etapy akcji i siedmiu przerywników przybliżających podmiot liryczny, jego spojrzenie na akcję. To z jednej strony pozwala wyhamować pędzącemu tekstowi, a z drugiej wprowadzić autoironię, humor. Całość językowo dopracowana, dość prosta, odwołująca się do skojarzeń i doświadczeń z codzienności. Budową utwór przypomina „Boską komedię” Dantego napisaną tercyną, czyli strofą z trójwarstwowym układzie rymów aba, bcb, cdc, ded... W naszej poezji wiele było dzieł napisanych właśnie w taki sposób. Wśród najbardziej znanych twórców należy Jan Kochanowski, Jan Kasprowicz, Juliusz Słowacki, Leopold Staff czy Ignacy Krasicki. Oczywiście nie są to wszyscy nasi poeci wykorzystujący taką budowę. Każdy z nich mniej lub bardziej poważnie podchodził do opowiedzianych w nich historii. U Piotra Michałowskiego mamy poważne podejście do ironii i humoru, przy czym obie te cechy skierowane są nie od siebie tylko do siebie, swojej umiejętności tylko przetwarzania tego, co już przecież było, czyli mamy tu popkulturowe spojrzenie na poematy: cóż stworzyć nowego? Pozostanie tylko przetwarzać i plagiatować. Ale czy na pewno? Nim zdążymy zadać sobie te podsunięte na początku poematu pytania mamy już koniec, który bardzo zaskakuje, wywołuje niepokój i zachęca do zadawania pytań o granice naszej wolności. Wtedy pojawia się kolejna wątpliwość: czy to na pewno poemat o zagubieniu w kreacji i powstał z przypadku?
Książkę polecam osobom, które nie boją się sięgać po poematy, wyszukiwać w nich licznych aluzji, zastanawiać się nad etycznym przesłaniem. Jednego możecie być pewni: „Zaginiony w kreacji. Poemat z przypadku” to książka napisana przez erudytę, językoznawcę, krytyka literackiego i teatralnego i to w tekście jest odczuwalne.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz