piątek, 5 lipca 2019

Zdrada

Wyprawiłam męża z córką, koleżanką i dwójką jej dzieci na wycieczkę, żebym mogła spokojnie umierać na gardło. Spotykam znajomą i dziwi się, że ja dziś bez Oli na zakupach.
-Ola wyjechała z tatą, moją koleżanką i jej dwójką dzieci.
-Ja bym z koleżanką męża nie puściła.
-Najwyżej założymy komunę. Koleżanka zajmie się dziećmi, mąż będzie od formalności, a ja w końcu zrobię karierę - zaczynam snuć wizję, życia w komunie. - Może by się jeszcze parę osób znalazło do takiej komuny i żyłby się łatwiej.
-No, ale to twój mąż. - próbuje mnie do właściwej formy rodziny przekonać znajoma.
-Dziś mój, a czyj jutro to nie wiadomo, bo przedmiotem nie jest.
Mina rozmówczyni bezcenna.
Czasami sobie z mężem żartujemy na temat własnych zazdrości. Mąż dopytuje się mnie:
-I co? Znowu z kochankami na fejsbuku piszesz?
A ja kiedy ma się spotkać z którąś znajomą mówię:
-Na trzy dni jedne skarpety ci wystarczą. I ten stary sweter weź.

Nie znam żadnego związku, którego zazdrość by uratowała. Znam za to wiele takich, które przez zazdrość się rozpadły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz