wtorek, 7 stycznia 2020

Philip Bunting "Jak się tu znaleźliśmy?"


Philip Bunting, Jak się tu znaleźliśmy?, il. Philip Bunting, tł. Jacek Spólny, Poznań „Zysk i S-ka” 2019
Początki naszego istnienia mogą być trudne do objaśnienia kilkulatkom zadającym pytania: „A jak powstał świat? A skąd wzięli się ludzie? A…”. W takich momentach rodzicom z pomocą przychodzą odpowiednie lektury. „Jak się tu znaleźliśmy?”  Philipa Buntinga to jedna z takich pomocy, po które naprawdę warto sięgnąć, ponieważ bardzo dobrze dostosowana jest do poziomu wiedzy młodego człowieka, a do tego pozwala poszerzyć słownictwo i nie traktuje dziecka jak „ameby”, czyli na takim totalnym poziomie ignorancji tylko bazuje na podstawowych doświadczeniach kilkulatka. Autor zakłada, że mały odkrywca lub odkrywczyni mają jakąś tam wiedzę o świecie. Minimalną, bo minimalną, ale pięknie wychodzi od tego minimum świadomości świata. Odwołuje się do wiadomości, które dziecko posiada. I tu zaczyna się nasza (a raczej autora opowieść), w której młodzi czytelnicy muszą sobie wyobrazić, że wszystko to, co znają i nie znają (cały wszechświat) bardzo dawno temu był mniejszy od pomarańczy i pewnego dnia zdarzył się wielki wybuch. Od wybuchu już jest z górki, bo dowiadujemy się o powstawaniu cząstek, planet, układów słonecznych, panujących na Ziemi warunkach i kształtowaniu się na niej życia, czyli powstaniu pierwszej komórki, mnożeniu się, łączeniu, dostosowywaniu do środowiska i wypełznięciu zwierząt na ląd, a później stopniowa ewolucja do czasu powstania człowieka i jego wędrówek po ziemiach, na których mógł przetrwać. Kiedy wiemy już, że w czasie podróży ludzie się uczyli, gromadzili budując społeczności dowiadujemy się, w jaki sposób powstaje życie w ciele matki, a później narodzinach.
Książka ma niewiele stron, bo zaledwie 32, a do tego bardzo mało tekstu. Całość bazuje na prostych zdaniach, świetnych ilustracjach, które połączone z tekstem przemawiają do dziecięcej wyobraźni.
Solidna oprawa i bardzo dobrze zszyte strony sprawiają, że jest to lektura trwałą i posłuży dzieciom w czasie wielokrotnego czytania i zgłębiania tajników początków świata.
„Jak się tu znaleźliśmy” Philipa Buntinga zaskoczyła mnie prostotą i jednocześnie wprowadzaniem dzieci w świat fachowego słownictwa przez zobrazowanie opisanych zjawisk. Do tego początki istnienia człowieka to nie moment zapłodnienia tylko świat tuż po wybuchu, kiedy wszystko przebiegało tak, a nie inaczej. I najważniejsze: postawienie pytania filozoficznego (zmuszającego do myślenia): co by było, gdyby któryś proces przebiegł nieco inaczej?, czyli pokazanie dziecku, że wcale nie było takie oczywiste, że owa ludzkość powstanie. Zwłaszcza, że na początku królowały olbrzymie gady.
Książka Philipa Buntinga pozwala wprowadzić dziecko w świat nauki, świadomości istnienia teorii wybuchu oraz ewolucjonizmu, a także podstawowej wiedzy o rozmnażaniu. Młody czytelnik dowiaduje się o cudzie narodzin. Jest to ciepła, estetyczna i przyciągająca dziecięcą uwagę lektura. Zdecydowanie polecam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz