środa, 4 marca 2020

Monika Sylwia Ziemann „Kotek psotek, karuzela, kołowrotek” il. Grażyny Rigall


Za każdym razem, kiedy do moich rąk trafiają wiersze dla dzieci jestem niesamowicie sceptycznie nastawiona. Zadaję sobie pytanie skąd w ludziach ta potrzeba pisania wierszem? Mam wrażenie, że do tej formy został mi jakiś uraz z dzieciństwa. Na szczęście jest on skutecznie leczony przez większość publikacji, które mam okazję przeczytać i wysłuchać z córką. Przyznam szczerze, że książka Moniki Sylwii Ziemann „Kotek psotek, karuzela, kołowrotek” była dla mnie totalnym zaskoczeniem. Lekkie utwory przypominające te znane nam z Jana Brzechwy i Juliana Tuwima stylistycznie znajdujące się jakoś pośrodku popularnych wierszyków tych dwóch twórców. Do tego książkę wzbogacono o rewelacyjne ilustracje Grażyny Rigall oraz płytę, na której Piotr Fronczewski czyta utwory. Cudo z kilku powodów. Przede wszystkim szata graficzna skutecznie przyciągnęła moją córkę, a nagrany tekst pozwolił nam na rozwijanie umiejętności czytania.
„Kotek psotek, karuzela, kołowrotek” to publikacja, w której autorka bazuje na grach słownych. Dziewiętnaście wierszy wprowadza młodych czytelników w świat określonych przedmiotów. Monika Sylwia Ziemann słowem oddaje to, co możemy zaobserwować mając kontakt z określonymi zjawiskami, pięknie oddaje ich cechy, zarysowuje charaktery, że stajemy się widzami obserwującymi oczami wyobraźni skaczącego i psocącego kotka, który szybko staje się rozleniwionym i wygrzewającym zwierzakiem. Kiedy zerkamy na karuzelę mamy wrażenie kręcenia się, znikania, przemieszczania, wirowania, a miasto jest niczym „Miasto” Tadeusza Peipera osadzone, ale ma cechy jakie znajdziemy w „Wiośnie” Tuwima i „Lokomotywie” Brzechwy, czyli dużo tu lekkości, żywiołowości, ale też zanieczyszczeń, które przeciwstawione są z wiejskim życiem, w którym czas wydaje się płynąć powoli, zgodnie z naturą. W każdym z utworów znajdziemy bardzo dużo nawiązań, lekkiego odesłania do tego, co znane, a jednocześnie wzbogacone są one o nowe spojrzenie.
Całość jest bardzo estetyczna. Solidna oprawa, dobrze zszyte strony, piękna kolorystyka i świetne ilustracje oraz bardzo dobrze rozmieszczony tekst sprawiają, że lektura przyciąga, zachęca do czytania, przeglądania, słuchania. I mam tylko jedno zastrzeżenie do treści: nie karmimy ptaków chlebem, bo taka pomoc to szkodzenie. Piękna idea może być zniszczona przez nieumiejętne dzielenie się. Warto na przyszłość chleb zmienić na słonecznik, bo to lubią i dzieci i wróble. Tylko takie jedno zastrzeżenie do całej publikacji
Jako filolożkę urzekła mnie swoboda nawiązywania do poezji znanych twórców. Z poszczególnych akapitów wydaje się machać do nas odmłodzony Aleksander Fredro, Jan Kochanowski, Adam Mickiewicz, Ignacy Krasicki i wielu, wielu innych twórców. Wystarczy szeroka znajomość literatury i bez problemu dorosły czytelnik odnajdzie owe tropy. A dla dzieci jest zabawa słowem, wprowadzanie w świat i tłumaczenie go, ale bez moralizowania, bez przynudzania. Mogę śmiało polecić tę publikację jako materiał do terapii. W czasie ćwiczeń dziecko słucha tekstu, śledzi tekst, a później warto zachęcić do opowiedzenia tego, co wysłuchało lub przeczytało. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz