Emocje w przypadku dzieci z
autyzmem są bardzo dużym problemem, ponieważ mamy utrudnioną komunikację oraz
często nie wiemy czy określone zachowania są wynikiem emocji czy reakcji na
bodźce (zapachy, odgłosy, światło) czy może wynikają z chorób neurologicznych. Aby
wykluczyć ostatnią opcję, zapanować nad nią przepis jest bardzo prosty: znalezienie
cudownego neurologa, który zleci szereg badań i poświęci wystarczająco dużo
czasu dziecku. Może się okazać, że krzyki, rzucanie się na ziemię, autoagresja
wynikają z nagłych ataków padaczki, znajdującego się w głowie torbielą lub
innych tego typu powodów. Dobranie lekarstw pozwoli dziecku pomóc. Kolejny
obszar, który musimy zbadać to układ trawienia. Dobry gastroenterolog
zbada układ pokarmowy dziecka i pokaże, w jaki sposób pracować, aby pociecha
nie miała bólów brzucha. Może się okazać, że dziecko z autyzmem krzyczy z powodu
bólów brzucha. Opanowując
te sfery musimy przede wszystkim pracować nad swoimi emocjami, przyjrzeć się
jak my-rodzice reagujemy na zachowania dzieci. Jeśli na krzyk reagujemy
krzykiem i biciem to niestety nie możemy oczekiwać, że nasza pociecha będzie
zachowywała się inaczej. Ważne jest poukładanie siebie w środku. Mnie osobiście
przerobienie gamy emocji towarzyszącej bycia rodzicem niepełnosprawnego dziecka
pomogły publikacje na temat emocji rodziców takich dzieci, książki o autyzmie
(na blogu bardzo wiele ich polecam).
Kolejną rzeczą, jaką musimy zrobić to odrzucić wszystkie mity na temat „odreagowania”.
Sama ślepo powtarzałam te dyrdymały, ale ostatnio ze znajomą psycholożką pracującą
na Oxfordzie odbyłam bardzo długą rozmowę na temat jej pracy z dziećmi i
rodzicami, moich zachowań i moich rad. I właśnie w czasie tej rozmowy
uświadomiłam sobie, że co innego mówiłam, a co innego robiłam. Zalecałam (tak
jak usłyszałam od wielu specjalistów) ukierunkowanie agresji (na niszczenie
gazet, boksowanie worka). Prawda jest jednak taka, że agresja ukierunkowana
zawsze pozostaje agresją. Przenosząc ją na inny przedmiot nie uczymy się radzić
z nią tylko podsycamy, rozwijamy, a przecież nie to chcemy osiągnąć. Z tego
powodu opowiem Wam jak ja to robię.
Przede wszystkim nie chodzę jak wulkan tuż przed wybuchem. Dzieci doskonale
wyczuwają takie emocje. Baaa, moja córka bardzo łatwo przejmuje emocje innych.
Ona współodczuwa. Dlatego muszę dbać o czysty umysł, relaks, wypoczynek,
pogodę, spokój. Kiedy krzyczy spokojnie liczę od zera do stu i od stu do zera.
Kiedy jest gotowa na przytulenie w celu wyciszenia przytulam, daję jej ciepło,
słucham jej komunikatów. Wszystko staram się robić z nastawieniem jakbyśmy
przeżywali cudowną przygodę i zapewniać odpowiednią ilość spacerów. Musicie
dobrze obserwować Wasze dzieci, rozmawiać z nimi o emocjach, zabierać na
wycieczki do lasu i obserwować jak pobyt na świeżym powietrzu wpływa na obniżenie
poziomu stresu u dzieci. Jeśli są starsze, chodzą do szkoły ważne jest to, aby
były świadome, że w przypadku przemocy ze strony rówieśników mogą znaleźć u Was
pomoc. Nie można bagatelizować emocji dzieci, bo od nich bardzo wiele zależy.
Na rynku wydawniczym jest też sporo publikacji i filmów o emocjach. Nam
spodobały się:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz