piątek, 23 października 2020

Dariusz Muszer "Córka męża i córka żony" il. Magdalena Kalenin


Książki do dzieci przede wszystkim muszą tłumaczyć świat i wychowywać. Germańskie baśnie miały prosty cel: wychować człowieka pracowitego i potępić leniwego. To ma duże znaczenie społeczne, ponieważ uczymy odpowiedzialności i nieżerowania na innych. Piętnowanie leni miało pokazać, że prędzej czy później spotka ich kara. Pięknie w ten schemat wychowywania wpisywała się „Pani Zamieć” w adaptacji braci Grimm. Piszę o adaptacji, ponieważ źródłowy tekst był ludowym, ustnym przekazem. Niemieccy językoznawcy i badacze kultury spisali te opowieści. Oczywiście nadali im swoja stylistykę. Główna akcja jednak została zachowana.
W utworze Grimmów spotykamy dwie panienki. Jedna jest córką męża, a druga macochy. Pochodzące z pierwszych małżeństw dziewczyny są mniej więcej rówieśniczkami. Jedna jest traktowana jak służąca, a druga rozpieszczana. Obie niezamężne i pracujące na własną przyszłość, czyli posag. Ze snutej historii na pierwszy rzut oka wysnuwa się wniosek: trzeba dzieci źle traktować i zmuszać do ciężkiej pracy, bo to pozwoli osiągnąć im sukces. Do podkreślenia takiego spojrzenia użyto przeciwieństwa: leniwą i gnuśną dziewczynę, która jest taka właśnie z powodu rozpieszczania. Tajemnica leży jednak nie w trudnej pracy i przeciążaniu, ale odpowiednim wychowaniu. Pasierbica nie była od razu córką macochy. Możemy domyślać się, że wcześniej miała kochającą rodzinę, która pokazywała jej jak ważna jest samodzielność, odpowiedzialność i pracowitość. Mającą solidne fundamenty emocjonalne i moralne dziewczyny nie jest w stanie nic zniszczyć. Nawet zły przykład córki macochy. Wie, że czasami trzeba robić swoje, bo macocha nie nagrodzi, a mogłaby surowo ukarać. Za to z czasem będzie wychodzić poza wpływy macochy i wtedy to, co wypracowała z rodzicami przyda jej się bardzo. I te solidne fundamenty wychowania bez przemocy sprawiły, że trafiając pod opiekę przemocowej macochy jest w stanie zdystansować się wobec złych emocji nowej opiekunki.
Córka macochy wychowana bez granic, czyli rozpieszczana, nieuczona obowiązków i odpowiedzialności, nagradzana za drobiazgi, nieupominana za brak zaangażowania staje się osobą leniwą i kapryśną oraz kpiącą z innych. Tak bardzo skupia się na sobie i swoich potrzebach, tak bardzo jest pewna tego, że nawet za największe zło nie spotka jej kara, że po prostu jest niedbała. Z czasem jednak macocha pragnie, aby i jej córka była taka jak pasierbica. To sprawia, że zachęca ją Do różnorodnych prac. Oczywiście dużo lżejszych i zawsze jest za nie chwalona.
Po ten motyw sięgnął Dariusz Muszer w książce „Córka męża i córka żony”. Oczywiście cała opowieść bardzo okrojona i nie wiemy wiele o relacjach panujących w domu macochy. Możemy domyślać się po przeznaczonym do pracy materiale. Dariusz Muszer wprowadza do opowieści motyw z nordyckich baśni, czyli zamiast wiedźmy mamy trollkę.
Bohaterki poznajemy, kiedy już są panienkami przędącymi nici. Jedna ma ułatwione zadanie, bo dostaje len, a druga świńską szczecinę, czyli niesamowicie trudny w obróbce materiał, z którym dłuższa praca może ranić dłonie i wymaga dużego skupienia. Macocha jest całkowicie świadoma umiejętności, cierpliwości i zaangażowania własnej córki, więc wręcza jej pracę łatwiejszą, pozwalającą na niedbałość. Mimo odmiennego traktowania między dziewczynami bywa nić porozumienia opartego o rywalizację. Z inicjatywą oczywiście wychodzi córka macochy. Widać w tym pewnego rodzaju zadufanie i chęć pokazania, że jest lepsza. A to nie będzie trudne, bo ma dużo łatwiejszy materiał do pracy. Ustaliły, że ta, której zerwie się nic wskoczy do studni. Zachowanie bardzo absurdalne, bo przecież wygrywający nie powinien chcieć źle dla przegrywających. Musimy pamiętać, że w baśniach „studnia” jest alegorią wyruszenia w świat. Pasierbica bez zastanowienia oddaje pole przybranej siostrze. Trafia do miejsca, w którym otoczenie prosi ją o pomoc. Ze względu, że mamy do czynienia z baśnią drzewa, żywopłoty i zwierzęta potrafią mówić. To sprawia, kiedy trafia na służbę (nie ma ze sobą nic, a jeść trzeba) jest w stanie wypełnić wszystkie polecenia. Za to musi otrzymać nagrodę, ale to nie zatrudniająca trollka decyduje, co jej da lecz dziewczyna musi wskazać skrzynię. Zapłata oczywiście jest wspaniała, a w ucieczce do domu pomagają wcześniejsi bohaterzy. Po powrocie do domu dziewczyna zostaje wygnana do świniarni, czyli wykluczona z relacji rodzinnych. Za to staje się wzorem do naśladowania. Córka macochy też musi poddać się próbie, aby uzyskać bogactwo. Z baśni braci Grimm wiemy jak potoczyły się losy drugiej bohaterki, więc te kwestie pozostawiam. Przejdę do alegorycznych – możliwie, że niezamierzonych przez autora – sensów, które można z powodzeniem wykorzystać ucząc nasze dziecko odpowiedzialności, poczucia potrzeby pomagania, pracowitości.
Podobnie jak baśń braci Grimm i tu mamy dziewczyny o odmiennych charakterach, odmiennie wychowane. Autor pokazuje nam jak wielkie znaczenie ma uczenie dziecka, aby zawsze postępowało właściwie i nie skupiało się na nagrodzie, potrafiło zdystansować się do kar oraz nagród. W utworze Dariusza Muszera oczywiście nie ma w ogóle mowy o przemocy: ot, jedna ma lżejszą pracę, a druga cięższą, ot jedna jest chwalona, a drugiej każe się spać ze świniami. Jedno jest znamienne: macocha ani siostra nie mogą odebrać dziewczynie skarbu. Co to za skarb, którego nie da się zabrać? Najwspanialszy na świcie, bo jest to nasze doświadczenie i zdobyte umiejętności, które sprawią, że nasza praca jest cenniejsza. Piękna alegoria nieprawdaż? Czym w takim razie może być źle wybrana przez córkę macochy skrzynia? Zwolnieniami, naganami, ciągnącymi się złymi opiniami.
Baśń „Córka męża i córka żony” to ciekawy materiał, który można wykorzystać jako lekturę dla przedszkolaków, ale też może być ciekawym źródłem interpretacji zjawisk rynkowych: ot, dziewczyna wędrująca od pracodawcy do pracodawcy dającego za jej umiejętności i zaangażowanie tylko tyle, ile potrzebuje. Mnie nasunęła się myśl o prekariacie: raz trzeba robić to, raz tamto. Zawsze musimy być elastyczni na rynku pracy, a kiedy trafiamy na solidniejszego pracodawcę ma on dla nas zadania, którym możemy nie sprostać, jeśli nie będziemy otwarci na rady osób bardziej doświadczonych. Zapłata też zwykle bywa ruletką, bo zwykle nie wiemy, na ile powinniśmy cenić nasze umiejętności oraz zaangażowanie. Tu bohaterka potrafi słuchać, więc zostaje bardzo dobrze wynagrodzona i uzyskuje schronienie i tych, u których zdobyła pierwsze doświadczenia. Znajomy scenariusz? Mnie bardzo bliski. Takie spojrzenie pozwala zrozumieć znaczenie każdej tworzonej relacji międzyludzkiej. Zdecydowanie polecam.
Publikację wzbogacają proste ilustracje Magdaleny Kalenin.





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz