czwartek, 29 października 2020

Jedność, nie podziały


Ponad 35 lat i
#Zeroaborcji , ale wiem, że życie jest różne i nie mam prawa nikomu go meblować, dlatego jestem za #wolnywybór. #Stoppiekłokobiet
Wolny wybór to nie nakaz tylko oddanie kobietom głosu w ważnej dla nich sprawie. Nikt nie podejmuje takiej decyzji szybko i bezrefleksyjnie, a jeśli tak uważacie to znaczy, że właśnie do takich ludzi należycie, że prawo musi Wam coś zakazać, bo inaczej nie możecie się dostosować do własnych wartości.
Coraz więcej jest oburzonych głosów niepełnosprawnych, że przecież nie należy mieszać spraw pomocy dla nich z walką o wolny wybór. Tak, wolny wybór, a nie kompromis będący w praktyce zakazem, bo procedura jest długa i energochłonna, a wyroki często są po czasie, do którego można było poddać się zabiegowi. Nie wierzycie? To załóżcie jakąkolwiek sprawę w sądzie.
Walka o prawa kobiet nie wyklucza walki o inne interesy. Pojawia się szydzenie z transparentów „Jestem kobietą. Jestem LGBT”, żal wobec haseł „Pomoc dla niepełnosprawnych”. Wyszliśmy jednocząc swoje interesy, bo można być i kobietą i LGBT, można być niepełnosprawną kobietą, którą ciążą może zabić, można być matką, babcią, siostrą niepełnosprawnej osoby i wiedzieć, że codzienność takich osób to walka, można widzieć, że ciężar opieki nad niepełnosprawnymi w społeczeństwie spada na kobiety. Teściami zajmują się synowe. Takie są fakty. Wszystko to wiąże się z naszą wolnością, bo nic tak bardzo nie ogranicza wolności jak bycie opiekunem osoby, którą trzeba zajmować się całą dobę.
Jestem właśnie przykładem takiej matki, która musiała z wielu rzeczy zrezygnować, bo w moim mieście lokalni politycy nie pozwalają na dłuższy niż 5 h pobyt niepełnosprawnego dziecka z orzeczeniem o kształceniu specjalnym. Takich wykluczonych z ryku pracy tym 5 h opieką wyłącznie wtedy, kiedy nauczyciel wspomagający jest w placówce (tak właśnie mieliśmy na początku) było koło dziesięciu. Nie byłam jedyną matką próbującą nie dać się wypluć z mojego światka. Udało mi się wydać książkę, opublikować parę artykułów naukowych i poddałam się, bo realnego czasu na codzienną pracę miałam 3 h. I to tylko od poniedziałku do piątku. Blogowanie ratuje mi życie. Dosłownie. Nie wiem, co zrobiłabym sobie, gdybym musiała skupić się wyłącznie na córce. A tak zagłuszam wszystkie targające mną emocje wynikające z tego, że o każde 30 minut terapii trzeba walczyć, a jeśli się uda i powie się o tym publicznie, bo jest się dumnym z tego, że nie dało się systemowi to kochające wykluczenia rodzice pełnosprawnych dzieci każą nie walczyć tylko „wypie*dalać” (ile razy usłyszałam to przy córce to nawet nie zliczę). Objaśnią jak ułomną jestem matką, bo kilkuletnie dziecko nie mówi i słabo się komunikuje, jak roszczeniowa jestem, bo przecież dziecko ma nauczyciela wspomagająca (chociaż przepisy mówią jasno, że się należy), jak głupia jestem, że dziecku daję pić z butelki ze smoczkiem (nie potrafiłam inaczej przemycać lekarstw, bo moje dziecko nie połykało tabletek), jak w ogóle śmieszna jestem, bo mi się przytyło (spanie po 2-3-4 h na dobę zrobiło swoje z moim ciałem). Walka o samodzielność, pokrycie kosztów kosztownej terapii odbiła się też na moim mężu. Ciągły stres, zarabianie głównie na terapię i skupianie się na niej sprawiła, że ostatnim razem w kinie czy teatrze byliśmy przed narodzinami dziecka. Naszą rozrywką jest czytanie książek, co ze względów zawodowych nas nic nie kosztuje.

Walka o aborcję, niepełnosprawnych i LGBT to właśnie walka o wolność. Intensywnie wspierana terapia to właśnie możliwość wychowania samodzielnego człowieka. Samodzielnego, czyli wolnego, niezależnego od systemu i może obcych ludzi. Obecnie najbardziej boję się tego, że ktoś mógłby nasze dziecko zgwałcić (i musiałaby urodzić) i jej niesamodzielności w dorosłym życiu. Dopóki my żyjemy i jesteśmy sprawni możemy się nią opiekować. Jak długo to będzie? Państwo nie pomoże nam w postaci całodobowych ośrodków, bo niby istnieją, ale jeśli uznają, że nie radzą sobie z niepełnosprawnym lub bankrutują to oddają dorosłych niepełnosprawnych rodzinom. Poza tym każdy z nas może uleć wypadkowi. Każdy z nas może być niepełnosprawny, więc interesy niepełnosprawnych są interesami każdego człowieka. Wolny wybór kobiet to też interes wszystkich ludzi. Akceptacja LGBT to akceptacja każdej inności, czyli też interes wszystkich ludzi, bo każdy z nas jest inny i umownie pewne grupy są bardziej uprzywilejowane, a inne mniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz