W
każdym numerze znajdują się stałe działy:
* Małe czytanie, czyli krótkie czytanki, w których znajdziecie dodatkowo słowa
zastąpione obrazkami.
* Z pamiętnika świerszczyka Bajetana Hopsa, czyli tekst, który pomaga dziecku
zlokalizować kolejne literki w tekście.
* Wielkie czytanie, czyli dłuższe opowieści, które przemycają ważne wartości,
są poruszające i pouczające, a do tego pozwalają na sprawdzenie poziomu
koncentracji dziecka, określenie umiejętności słuchania lub czytania ze
zrozumieniem.
* Wierszykowo i Ukryte słowa wprowadzające w tematykę numeru.
*Rysunkowo – wbrew pozorom wprowadzające dzieci w świat pisania.
*Kotek Mamrotek, czyli dla nas niezawodny dział na wytchnienie dla mnie i
rozwijanie wyobraźni córki.
Do tego ukryte słowa, ukryte obrazki ćwiczące spostrzegawczość, rysowanie zwierzaków,
zagadki (także matematyczne), ciekawostki, podpowiedzi, gdzie znaleźć więcej
informacji. Od jakiegoś czasu naszym ulubieńcem czytankowym stał się też Jerzy
Zwierz.
"Świerszczyk" od jakiegoś czasu jest miesięcznikiem, ale za to z
większą ilością stron. Jedno, co się nie zmieniło to temat przewodni każdego
numeru: treści dobierane są na podstawie pór roku, ciekawych i ważnych
wydarzeń. W każdym numerze znajdziemy propozycje gier na najbliższy miesiąc. Są
to proste planszówki, czasami gry uczące logicznego myślenia, czyli nowa
rozrywka za małą cenę.
Pond to „Świerszczyk” ma już 75 lat i z tego powodu na czytelników czeka aż 50
nagród do wygrania. Wszystkie Wasze dzieci wykorzystają do rozwijania swoich
talentów.
Mojej córce szczególnie podoba się to, że jest tu sporo zwierzęcych bohaterów
oraz ciekawostek przyrodniczych i kulturowych. Każdy numer przybliża dziecku
świat, podsuwa interesujące tematy, które możemy samodzielnie pogłębiać.
Autorzy zachęcają czytelników do sięgania po komputer lub tablet w celu
znalezienia określonych informacji. To sprawia, że dzieci uczą się samodzielnego
zdobywania wiedzy, poszukiwania informacji. Na razie robią to wykonując
polecenia zawarte w czasopiśmie, ale to jest świetny pierwszy krok do dalszego
poszerzania wiedzy i uczenia się, że technologię można i trzeba wykorzystać
mądrze.
W dziewiątym numerze autorzy zabrali nas w świat typowych i nietypowych
zwierząt domowych. O zawrót głowy przyprawiła nas pomysłowa „Zwariowana menażeria pana Floriana”
Małgorzaty Strzałkowskiej. Ilość pomysłów na wykonanie zwierzaków ze znalezisk sprawiła,
że mamy ręce pełne roboty. Zbierane codziennie kasztany i żołędzie sprzyjają
rozbudowie takiego zwierzyńca.
Dziesiąty numer także zachęcił córkę do przetwarzania jesiennych skarbów.
Zwłaszcza warzywno-owocowa banda ludzików zainspirowała do tworzenia
różnorodnych stworków do zjadania. Niezawodna też okazała się opowieść o
wiewiórce gromadzącej zapasy. A czytanie ostatnio zaczynamy nie od przygód
Świerszczyka, ale od przygód Jeża Jerzego, czyli opowieści Joanny Szulc wpisały
się w nasze zainteresowania.
Już niedługo ukaże się jedenasty numer, w którym powędrujemy w świat bajek. Nie
wiem jak Wasze dzieci, ale moja córka nie może się doczekać.
Bardzo wygodnym rozwiązaniem jest prenumerata. Dzięki temu nie trzeba szukać
magazynu w kioskach i księgarniach tylko trafia do naszej skrzynki pocztowej.
Czytywaliście? Co lubiliście w "Świerszczyku"?
Wasze dzieci lubią to czasopismo?
Jakie czasopisma czytają Wasze pociechy?
poniedziałek, 19 października 2020
"Świerszczyk" w naszym domu - co nas ostatnio zachwyciło?
„Świerszczyk”
stał się pewnego rodzaju kultowym czasopismem, które nadal cieszy się dużym
powodzeniem. My zaczęłyśmy sięgać po niego ze względu na mój sentyment i
wspomnienia. I tym sposobem wychowałam sobie czekającą każdego miesiąca na nowy
numer małą czytelniczkę. Jeszcze nie tak dawno pojawiał się on w naszym domu co
dwa tygodnie, ale obecnie wydawany jest w formie grubszego miesięcznika. Początkowo
nie mogła się przestawić i co dwa tygodnie się upominała, ale teraz już wie, że
każdy początek miesiąca to nowy numer. I w sumie mi łatwiej zapamiętać, że
trzeba wypatrywać nowego numeru, co z prenumeratą jest dużo prostsze.
W świecie pełnym gazetek z gadżetami powodzenie właśnie tego magazynu jest
zadziwiające. Na tle kolorowych czasopism kuszących dodatkami „Świerszczyk”
może wypadać biednie, bo przecież nie ma żadnej zabawki. Jednak większość
dzieci szybko przekonuje się do zawartych w nim treści, proponowanych zabaw, rebusów,
gier, czytanek. Ostatnio o dziwo trafiliśmy na nowe czasopismo z dodatkiem,
który wpisał się w zainteresowania córki, ale „Świerszczyk” jest tu
bezkonkurencyjny. Może ze względu na mniejszą ilość reklam i polecanie
wartościowych gier oraz książek, co przekłada się u nas na zakupy takich
pomocy. A trzeba dodać, że Ola to zapalona graczka i czytelniczka i prawdziwa koneserka
wartościowych książek dla dzieci. Okazuje się, że interesujące czytanki,
komiksy, ciekawostki, zagadki i zadania zdecydowanie wystarczą, aby przyciągnąć
dziecięcą uwagę. Wcale nie trzeba plastikowych dodatków. Raczej pomocne będą
ciekawe ilustracje, które zachęcą do pomysłowych prac. W naszym domu „Świerszczyk”
jest cennym źródłem inspiracji.
„Świerszczyk” pomaga nam w nauce czytania (nawyk sięgania po książki i uznawania
ich za formę rozrywki też jest ważny), słuchania, rozwijania koncentracji. W
czasopiśmie świetne jest to, że każdy numer poświęcony jest innej tematyce, a
przez to pozwala na poszerzenie zainteresowań, wprowadzenie w ważne dla naszej
kultury oraz historii wydarzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz