Stare dobre powiedzenie głosi: „Od przybytku głowa nie
boli”. Anna Sakowicz w „Planie Agaty” dowodzi, że od nadmiaru wyborów i możliwości
może powstać niezły mętlik. Zwłaszcza, kiedy wyznaczyło się sobie ambitny plan
schudnięcia, znalezienie męża i urodzenia dziecka. Wszystko w bardzo krótkim
czasie, a ten ucieka w zawrotnym tempie. Wokół dążenia do realizacji planu toczy
się akcja serii, którą otwiera w pierwszym tomie zakład sióstr. Agata ma w
końcu coś zrobić ze swoim życiem i te zmiany ma zacząć od chudnięcia. Gdy już
będzie szczupła ma znaleźć męża i urodzić dziecko (żeby unicestwić skutki długiego
odchudzania).
„Zaraz moja rodzina wywiesi ogłoszenie, że oddadzą w dobre ręce całkiem
nieprzechodzoną starą pannę”.
Trzydziestoletni mężczyzna to doskonały materiał na męża, poszukiwacz idealnej
kandydatki, koneser kobiet. A kobieta? Stara panna, którą rodzina chętnie widziałaby
w roli żony i matki. A co, jeśli na takie atrakcje wcale się nie zapowiada? Na
pewno nie zaszkodzi pognębić takiej buntowniczki niewygodnymi pytaniami o plany
matrymonialne. A w naszym społeczeństwie tak jakoś się utarło, że te pytania
stawia się ludziom po zakończeniu edukacji. Im szybciej kończą się kształcić
tym szybciej są namawiani do założenia rodziny. Wcześniej oczywiście trzeba
mieć pracę. Najlepiej na etat i do tego bardzo poważną (zwykle też nudną).
Kiedy tych warunków nie spełniają to przed rodziną stoi nie lada wyzwanie
„nawracania” zbłąkanej owieczki i ciągłe przypominanie, że zegar biologiczny
tyka i będzie za późno na własne dzieci. I taką wizję dostajemy w pierwszym
tomie, w którym w życie sióstr wkracza wiele zmian, wyzwań i stawiania priorytetów
na głowie, bo my sobie możemy planować, a los i tak lubi spłatać figla.
W pierwszym tomie poznajemy Agatę będącą prawie trzydziestoletnią blogerką po
dziennikarstwie zajmującą się pisaniem o tym jak wygląda praca w niepopularnych
zawodach. Z mężczyznami dawno przestała się umawiać. Do tego od dawna nie dba
już o linię, przez co nie przyciąga uwagi potencjalnych kandydatów na męża. W
dniu urodzin siostry postanawia coś zmienić w swoim życiu. Zamierza schudnąć,
wyjść za mąż i urodzić dziecko. Wszystko w trzy lata! Wydawałoby się nic
łatwiejszego do zrobienia. Kiedy uświadomimy sobie, że bohaterce nie udało się
tego dokonać przez ponad dekadę swojego dorosłego życia to zauważamy, że może
być trudno. A nawet bardzo trudno, bo z wiekiem jest mniej wolnych kandydatów,
a ona staje się mniej atrakcyjna dla mężczyzn. Ale czy na pewno? Życie jednak
potrafi zaskakiwać. Czasami nawet dawać w nadmiarze i o tej obfitości jest
właśnie opowieść Anny Sakowicz „Postawić na szczęście”.
W drugim tomie zatytułowanym „Dogonić miłość” Agata musi uprać się z nadmiarem
„przybytku”: ciąża, trzech kandydatów do ręki, nakładające się na siebie
obowiązki i osobisty pies (oczywiście z rodowodem, bo innego, by jej
właścicielka Dżafarki nie załatwiła). Jest jeden problem: musi potencjalnym
mężczyznom swojego życia powiedzieć o ciąży. Boi się tego jak każdy z nich
zareaguje, bo na jednym jej zależy, a z innym jest w ciąży. A jeszcze jest
trzeci wyglądający jak z żurnala wyjęty. Grzecznej Agacie brakuje asertywności
i z powodu niezdecydowania wydaje się płynąć z nurtem wydarzeń, a te potrafią
nieźle zaskoczyć i pokazać prawdziwe oblicze bohaterów, co będzie powodem wielu
wątpliwości i rozczarowań. W życiu przyszłej matki na szczęście nie zabraknie
miejsca na stałą pracę, dzięki której poczuje większą stabilność finansową,
choć sfera emocjonalna pozostanie zaniedbana. Za to niepełnosprawna Pola będzie
zdecydowania i przebojowa za siebie i siostrę, co pozwoli złapać jej każdą
okazję na szczęście. A to można znaleźć w naprawdę dziwnych miejscach i w
czasie robienia bardzo zwariowanych rzeczy, do których śmiało możemy zaliczyć
pomoc w zemście niepełnosprawnej koleżance.
I w końcu mamy trzeci tom zatytułowany „Zatrzymać czas”. Młodym Żółtaszkom
wszystko zaczyna się pięknie układać. Są młode, piękne, mają pracę, mieszkanie
i osobistych, kochających je partnerów. Czegóż chcieć więcej? Wplątania się w
kłopoty! Bo kłopoty to specjalność sióstr. Przy czym każda musi wplątać się w
inną sprawę, mieć inne wyzwania. Czasami świadomie się na to decydują, a innym
razem los sam rzuca im przeszkody pod nogi czekając, aż się potkną, ale nasze
bohaterki są twarde i razem przetrwają wszystko. Nawet starcie w cudotwórcą.
Historia sióstr dowodzi, że nawet ze złych wydarzeń można wyciągnąć coś
dobrego, pomóc komuś, otworzyć się na innych i odkryć nowe talenty.
„Zatrzymać czas” to przede wszystkim opowieść o macierzyństwie, jego urokach,
spychaniu matek na plan dalszy, poszukiwaniu swojego miejsca w nieco inaczej
wyglądającym życiu. Agata już nie jest samotną kobietą tylko osobą
odpowiedzialną za małą istotę. Na szczęście zawsze może liczyć na rodzinę.
Obraz szczęśliwej siostry z dzieckiem sprawia, że u Poli włączy się też
instynkt macierzyński. To będzie pretekstem, aby opowiedzieć o trudnościach, z
jakimi spotykają się kobiety z niepełnosprawnością, gdy chcą mieć dzieci.
Staniemy się też świadkami rozmów o adopcji, zmagania się z własną niepełnosprawnością,
a do tego pojawi się wątek demaskowania cudotwórcy, który naciąga chorych i
niepełnosprawnych. Nie zabraknie też rozstań i powrotów, wypadków, dziwnych
starć z szowinistami, agresją konkurencji, ale to zawsze szybko zostaje przyćmione
przez dobro. Pisarka pokaże nam też, że osoby, które czasami robią na nas złe
wrażenie mogą okazać się wartościowe, miłe, oddane sprawie, mające marzenia.
Po raz kolejny książkę Anny Sakowicz pochłonęłam w jeden wieczór dlatego, że akcja
od pierwszych stron nas porywa. Pozornie zaczyna się dość spokojnie, ponieważ Pola
i Sławek zaręczają się, ale domino życia mknie jak szalone i naprawdę zaskoczy
naszych bohaterów, a przy okazji i czytelników. Autorka „Planu Agaty” po raz
kolejny zaskakuje szybką i przekonującą akcją osadzoną w prawdziwych realiach.
Dzięki temu razem z autorką w pierwszym tomie udajemy się w magiczną podróż i
przez kilka dni zamieszkamy w Wirtach (na Kociewiu), gdzie naprawdę znajduje
się opisane w książce arboretum, a niedaleko niego jest leśniczówka, w której
można zamieszkać tak jak bohaterki książki. W drugim poznajemy realia pracy w
szkole, a nawet trafiamy na porodówkę, w trzecim powędrujemy po mieście,
zajrzymy do miejsc przyjaznych dla rodziców, zawędrujemy do domu dziecka i na zebranie
z cudotwórcą.
Pisarka zakończyła książkę w taki sposób, że nie sposób nie czuć niedosytu.
Niby wszystko skończyło się tak, że „Zatrzymać czas” może być ostatnim tomem,
ale plan bohaterki jeszcze nie do końca został zrealizowany, bo nie stanęła na
ślubnym kobiercu, nie udało się zrzucić zbędnych kilogramów i wszystko jeszcze
może się zdarzyć. Czy pojawi się tom czwarty, w którym Agacie uda się w końcu
zrealizować cele? Pozostanie czekać na wieści od pisarki.
Anna Sakowicz jest mistrzynią poruszania ważnych spraw w lekki sposób. „Plan
Agaty” naszpikowany jest problemem etycznymi: od lokalnych legend przez
dorastanie i usamodzielnianie się po niepełnosprawność. W przypadku ostatniej
tematyki nie dostajemy cukierkowej opowieści jak to cudownie można sobie
radzić, ale widzimy brutalne obrazy osób żyjących z renty socjalnej i
uwięzionej a czwartym piętrze w bloku bez windy. Można śmiało stwierdzić, że te
osoby są skazane na domowe więzienie. Jak my im możemy pomóc? O tym także
przeczytacie w książce. Do tego mamy dzieciaki z domu dziecka, problemy z
płodnością, wyzwanie jakim jest ciąża u osób poruszających się na wózku
inwalidzkim. Nie zabraknie też oszustów, naciągania na cudowne lekarstwa,
błędów lekarskich i wielu innych tematów. Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz