środa, 21 kwietnia 2021

Lęki i autyzm


Mam ten problem, że zawsze czytam kilka książek na raz. Czasami kilka kończę jednocześnie i nagle okazuje się, że trzeba się ruszyć, wybrać coś nowego. Pomyślałam sobie: "Poczytam coś lekkiego". Poszłam poszperać w zasobach i przypomniało mi się, że przecież jeszcze czytam. Zaczęłam w marcu i tak przeleżała, a przecież warta uwagi i na naprawdę bardzo ważny temat, który często jest bagatelizowany, bo lęk to drugie imię autyzmu. To ciągłe przerabianie wszystkich traum, to obsesyjne myślenie na temat różnorodnych życiowych niedogodności. Podskórnie byłam świadoma istnienia tego lęku. Zwłaszcza, że jeszcze nim Ola się urodziła widziałam jak rodzice dziecka byli bezradni, kiedy zastawiono stronę ulicy, którą oni chodzili z dzieckiem. Ono zawsze maszerowało wzdłuż ulubionej linii i nagle musiało pójść drugą stroną ulicy. Wtedy nie wiedziałam, że to autyzm, ale postanowiłam, że moje dziecko będzie chodziło za każdym razem inną stroną ulicy, inną trasą na spacery do określonego celu. Kiedy urodziła się Ola nie wiedziałam, że Ola ma autyzm, ale od początku tak planowałam spacery, żeby ciągle było inaczej. Jeśli musiałam w ciągu dnia dwa razy iść tą samą ulicą to chociaż po drugiej stronie. Dzięki temu Ola nie boi się zmian trasy, łatwiej przyjmuje do wiadomości zmiany. Co nie znaczy, że jej życie pozbawione jest lęku. Półtora roku temu przez rok przerabiałyśmy lęk przed szczekającymi psami, co było wynikiem wydarzeń, w których uczestniczyła, pogryzienia jej psa terapeuty. Przez jakiś czas bardzo bała się różnych zapachów ludzi, dźwięków, tłumów, korzystania z toalety w miejscach publicznych, wanny. Nadal czasami boi się wchodzenia do różnych pomieszczeń, mieszkań, budynków, ponieważ drażnią ją zapachy i dźwięki. Lęki warto oswajać, bo bez tego możemy być niezdolni do działania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz