„Straszne to jednak, gdy ktoś żyje tylko dla pieniędzy. Ani Jemu nie można zaufać, ani on nie może zawierzyć nikomu”.
Istnieje przekonanie, że jednostka niewiele może zdziałać. Zwłaszcza, kiedy
jest młoda i niedoświadczona. A co jeśli takich osób byłoby więcej? W grupie
zawsze siła. To jak wygląda życie społeczne na każdym poziomie zależy od
każdego jej członka. Jeśli udajemy, że nie widzimy i nie słyszymy zgadzamy się
na przemoc i w ten sposób stajemy się współwinni. Jeśli nie reagujemy na
dyskryminację, zastraszanie, niszczenie to powinniśmy stanąć przed lustrem i
powiedzieć sobie: „To ja pomagam w złych czynach”. Jeśli nie potraficie przyjąć
tego do wiadomości możecie dowiedzieć się jak pięknie można się buntować,
jednoczyć, dążyć do społecznego dobra, walki z totalitaryzmem, mówić o nim, aby
nie zadusił Was swoimi mackami.
Akcja „Szmaragdowej ważki” rozgrywa się na prowincji. W małym miasteczku
wszyscy wszystkich znają, mają wyrobione opinie, wypracowane układy oraz
zbudowaną pozycję. Miejscowość bardzo przypomina mi moje rodzinne strony,
ponieważ mamy tu tylko szkołę podstawową i przedszkole. Do każdej innej placówki
edukacyjnej trzeba dojechać. Z pracą jest podobnie. Głównym pracodawcą jest
burmistrz. Ten powieściowy jest niesamowicie przedsiębiorczy i przez to
uzależniający ludzi od siebie. Małe miasteczko bez perspektyw, ale z dużym
potencjałem, którego włodarz wykorzystuje. Jednak jak owe możliwości zostaną
wykorzystane tak naprawdę zależy od każdego z mieszkańców. W tym hermetycznym
środowisku bardzo szybko wybija się burmistrz, który korumpuje wiele osób,
dzięki czemu zyskuje oddanych pracowników gotowych zrobić wszystko. Stworzony
przez niego światek dzieli się na jego zwolenników i tych, którzy powinni
wyprowadzić się z miasta. I tak właśnie się dzieje. Kolejne osoby zamykają
własne firmy i uciekają z dala od prowincji do miast, które dają większą
swobodę działania. Mieszkańcom od lat wydaje się, że nic nie da się z tą sytuacją
zrobić. Mamy tu niesamowicie piękny i trafny opis totalitaryzmu na poziomie
prowincji. Tworzenie warstw uprzywilejowanych i będących w kręgach współpracy z
władzą oraz prześladowanych jest tu niesamowicie dobitny. Na tym tle rozgrywa
się akcja, która początkowo wcale nie wskazuje na to, że będzie to tak poważna
i pouczająca lektura, dzięki której odkrywamy, że do tworzenia wielkich rzeczy
wcale nie trzeba mocy superbohaterów. Czasami wystarczy upór, umiejętność dostrzegania
zła i szukania metod walki z nim. Z takiego starcia nigdy nie wyjdziemy bez
ran, ale na pewno wszystkim się opłaci. Zwłaszcza, kiedy niepozorne zachowania
mogą się okazać siecią powiązań tyrana.
Bohaterami „Szmaragdowej ważki” Ariadny Piepiórki jest grupa nastolatków, na
której czele stoi Basia Łuczak mająca trzynaście lat, dwóch braci i
niepełnosprawną babcię wymagającą opieki. Starszy z braci opiekuje się
wszystkimi. Rodzeństwo mu pomaga, aby nie było to dla niego zbyt trudne. Są biedni,
ale szczęśliwi, bo mają siebie i wzajemnie o siebie dbają. Do tego Basia
zdecydowanie preferuje towarzystwo kolegów, którzy robią ciekawsze rzeczy,
łatwiej namówić do tworzenia organizacji mającej zwalczać zło. Młodzież początkowo
ma małe doświadczenie i jest przekonana, że jedyny sposób walki to zastosowanie
wobec małych i dużych terrorystów to karanie ich, czyli także przemoc. Adam
(najstarszy brat Basi) pięknie pokazuje, że taka walka nie przyniesie niczego
dobrego. To on uczy wszystkich, że czasami więcej można zdziałać bez
krzywdzenia. Próba przemocowego działania sprawia, że bohaterzy wpadają w pętlę
coraz większej przemocy wobec nich. Muszą się ukrywać, pilnować, bo ich życie
zostaje wystawione na niebezpieczeństwo. W wyniku działań przestępców tracą
dom. Wtedy zaczyna się największa z prób. Młodzi bohaterzy muszą mądrze wybrać
u kogo zamieszkają, kto jest ich prawdziwym przyjacielem, a kto jedynie pragnie
wykorzystać do własnych celów.
Książka pełna jest zaskakujących zwrotów akcji, pouczających lekcji, z których
najważniejsza przekonuje młodego czytelnika, że każdy z nas może zmienić swoje
otoczenie na lepsze. Czasami wystarczy głośno mówić o brudach i jednoczyć ludzi,
aby nie ulegali władzy tyranów. Ariadna Piepiórka oddała nam do rąk piękną i
pouczającą lekturę pokazującą jak ważne jest zaangażowanie społeczne. Do tego porusza
kwestię niewykluczania nikogo ze względu na płeć, wiek czy zasobność portfela.
Ważne jest to, co dana osoba może dać społeczności. Zdecydowanie polecam nie
tylko młodzieży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz