"By się w kimś zakochać, tak naprawdę nie trzeba wiele. Dwoje ludzi spotyka się i - czasami od razu, a niekiedy dopiero po pewnym czasie - dzieje się między nimi coś, czego oni sami często nie rozumieją. A spotkać się mogą w dowolnych okolicznościach: przyjemnych, ekscytujących, smutnych lub nawet niebezpiecznych. Zakochani mogą być przy tym identyczni jak dwie krople wody albo różni jak stokrotka i orzech nerkowca. W gruncie rzeczy trudno przewidzieć, kto, kiedy i dlaczego kogoś pokocha, miłość bowiem rządzi się swoimi, po dziś dzień nie do końca poznanymi prawami".
Stereotypy mają większy wpływ na nasze życie niż zdajemy sobie z tego sprawę. Często ulegamy kulturowym modom, utartym wzorcom, gotowym receptom na rolę społeczną zapominając o własnych pragnieniach. Bez ich realizacji nikniemy, przygasamy, codzienność staje się trudem zamiast wypełniona satysfakcjonującą pracą. Kobiety w tej kwestii miały szczególnie trudno. Odcięte od edukacji, możliwości pracy zarobkowej oraz decydowania o sobie musiały stopniowo walczyć o kolejne prawa. Zmiany były wolne i czasami niewiele wnosiły do codzienności. Jednak upór kolejnych pokoleń sprawiał, że zyskiwały one coraz więcej swobody. To jednak nie oznaczało całkowitej swobody. Jeszcze wiele wyzwań i granic do przekroczenia mają kolejne pokolenia dziewcząt wtłoczonych w rytm społeczności i przymuszonych do określonych zajęć w imię tradycji i dobra społecznego. O takich problemach jest książka „O latarniczce, miłości i samotnym humbaku” Arlety Remiszewskiej.
Nic tak pięknie nie pokazuje zmian społecznych jak niewielkie skupiska. Najlepiej takie odizolowane, w których podział na zajęcia damskie i męskie jest bardzo wyraźny. Wyspy są do tego ideanym miejscem, a wszystko dzięki niewielkiej przestrzeni, małej społeczności, w której każdy każdego może znać. Tak jest w przypadku najbliższego otoczenia głównej bohaterki. Pisarka przenosi nas na wyspę Fjotle, gdzie funkcjonuje kawiarnia z książkami. To w tym miejscu Bryza ma okazję poszerzyć swoją wiedzę o morzu, dowiedzieć się jak wielkie zmiany społeczne miały miejsce w ostatnich wiekach i zauważyć, że ciągle zachodzą one za wolno, ponieważ każda płeć kształcona jest do pełnienia określonych funkcji zamiast do robienia tego, w czym są najlepsi. Oczekiwania rodziców kierują losami młodych. Role społeczne przypisywane ludziom zgodnie z ich płcią sprawiają, że od dzieci, a później młodzieży oczekuje się określonych postaw i wyborów. Jednak nie każdemu odpowiada życie zgodnie z przyjętymi wzorcami. Do takich osób należy Bryza, która jako nastolatka zaczyna wchodzić w wiek, kiedy dziewczyna powinna znaleźć sobie chłopaka, założyć rodzinę, urodzić dzieci i być przykładną żoną oraz matką i ewentualnie pracować w zawodach przewidzianych dla płci pięknej. Dziewczyna jednak ma inne pomysły na własne życie. Nie mówi o nich głośno, bo byłaby uznana za szaloną, ale w głębi duszy wzdycha do swoich planów i stara się tak żyć, żeby choć troszkę się do nich zbliżyć. Ułatwia jej to dostęp do lektur, ale też możliwość pobytu w weekendy w latarni pilnowanej przez jej dziadka. To właśnie dzięki niemu pozna historię babci i przekona się, że czasami trzeba potrafić zawalczyć o swoje, a kiedy się kocha nie wolno nikogo ograniczać tylko pozwolić mu się rozwijać, poszerzać horyzonty, realizować pragnienia pod warunkiem, że nie krzywdzimy innych.
„O latarniczce, miłości i samotnym humbaku” Arlety Remiszewskiej to pozornie prosta opowieść o nastolatce, której rodzice próbują znaleźć kandydata na męża, przekonać ją do wybrania utartej drogi dla kobiet, a ona początkowo stara się realizować ich wyobrażenia o córce jako grzecznej dziewczynce. Dorastając odkrywa, że albo będzie postrzegana jako grzeczna albo będzie mogła realizować własne pomysły na życie. Oczywiście początkowo nie myśli w kategoriach buntu, ale kiedy za każdym razem, gdy lekko przekracza granicę cudzych oczekiwań jest karcona uświadamia sobie, że albo zawalczy o siebie, albo innym pozwoli zadecydować o własnym życiu. Z każdym dniem coraz bardziej buntuje się przeciwko utartym schematom, że to mężczyźni są tymi wyruszającymi w morską przygodę, a kobiety muszą biernie czekać, zajmować się domem i podziwiać odwagę nawet najbardziej głupich i tchórzliwych małżonków. Jej ukryte marzenia o zostaniu latarniczką coraz bardziej pęcznieje w niej, aż pewnego dnia wypuszcza piękny pęk, który może być narażony na ścięcie nożycami zasad i tradycji pozwalających tak ważną rolę pełnić wyłącznie mężczyźnie.
„O latarniczce, miłości i samotnym humbaku” Arlety Remiszewskiej to opowieść o tym, że nie zawsze warto być grzecznym. Czasami warto postawić na swoim, zawalczyć z ludzkimi uprzedzeniami i przekonaniami, aby wyznaczyć nowy szlak dla kolejnych pokoleń. Młoda bohaterka boi się, że miłość odetnie ją od możliwości spełnienia marzenia. Z czasem odkrywa, że po prostu trzeba trafić na odpowiednią osobę i wzajemnie wspierać się w codziennej pracy.
Poza piękną opowieścią o realizacji marzeń, dążeniu do realizowaniu się w pracy, która sprawia nam przyjemność poruszono tu ważny problem ochrony zwierząt morskich, ich wpływu na walkę z ocieplającym się klimatem. Arleta Remiszewska pokazuje nam świat pełen równowagi, dobra, dążenia do pomagania, szacunku do zdolności drugiej osoby i miłości. Zdecydowanie polecam wszystkim nastolatkom. Będzie to lektura szczególnie ważna dla dziewczyn szukających wzorców silnych bohaterek.
Całość dopełniają cudowne ilustracje Elżbiety Moyski.
Bardzo mają ciekawe obrazki. Takie kolorowe i z werwą. Naprawdę sztos.
OdpowiedzUsuń