piątek, 25 lutego 2022

Anna Olszewska "Usłysz mnie"


Emocje i pamięć to zdaniem neurologów dwie rzeczy, które determinują sposób naszego działania. One zależą od tego, co się wydarzyło i w jaki sposób nasz mózg zareagował na to. Czasami złe rzeczy wypychamy poza obszar obrazów z przeszłości, wypieramy z naszej pamięci, ale i tak potrafią do nas wrócić. Bywają jednak tak silne przeżycia, że trudno się ich pozbyć i ciągle do nas wracają. I tak właśnie jest w przypadku bohaterów książki „Usłysz mnie” Anny Olszewskiej zabierającej nas w świat młodzieżowych problemów, uchylających drzwi do świata nastolatków, ale to wcale nie znaczy, że będziemy mieli powieść infantylną, banalną i daleką od naszych dorosłych wyzwań. Wręcz przeciwnie. Autorka zabierze nas do świata traum, ale też i zmian. Pokaże, że zawsze jest inna droga. I każdy może podjąć trud uwalniania się od demonów z przeszłości.

Do książki wprowadza nas brutalna scena. Nie wiemy, co się dokładnie dzieje. Stajemy się świadkami sceny, kiedy nastolatka z kilkulatką patrzą przez tarasowe okno, za którym widzą zbliżającego się chłopaka moknącego w deszczu. Jest burza potęgująca nastrój grozy. Młodsza ma uciekać, ukryć się. Po drodze wybija sobie kolano, ale jakoś dociera do pokoju siostry i chowa się pod łóżkiem. Później tam zjawia się też nastolatka. Napastnik wbiega za nią. Słychać huk. Czy to burza? Czy pistolet? A później skapująca krew, dzwonienie po pomoc, utrata słuchu i jedyny dźwięk wracający do dziewczyny to właśnie odgłos wystrzału. To on wrył się w jej pamięć i mimo, że od dziesięciu lat nie słyszy nadal jej towarzyszy. Ucieczką od świata jest dla niej rysowanie.

Później poznajemy utalentowanego Filipa, który ze świetniej muzycznej gdańskiej szkoły trafia do liceum integracyjnego. Jego problemy z prawem sprawiają, że zostaje wyrzucony ze szkoły i nigdzie nie miał szans zostać przyjęty i tylko prywatne liceum i to za wstawiennictwem kuratora zechce go przyjąć. Nowa szkoła to nowe wyzwania i kolejne kłopoty. I nie pomoże mu wycofanie, unikanie kontaktów z innymi. Młodzieniec wychowywany przez obcą osobę. Nie do końca wiemy, co stało się z jego rodzicami. Poznajemy ich przez serię migawek. Czy byli alkoholikami? Czy może zbieg okoliczności sprawił, że nieszczęśliwy wypadek zdarzył się w czasie imprezy? Wiele pytań do końca pozostaje niewyjaśnionych, wiele wątków zawieszonych, a poruszone wywołują niepokój. Filip spokój odnajduje w muzyce. I to właśnie sprawia, że w pewien sposób staje się bliski Lidce, której siostra także żyła muzyką.

Do świata bohaterów wchodzimy raz ze strony Lidki, a raz z perspektywy Filipa. Każde z nich pokazuje swoją codzienność, wyzwania, ale też wspomnienia. Jesteśmy wprowadzeni w świat trudnych emocji, różnorodnych form przemocy: od fizycznej po nieobecność i brak ciepła ze strony najbliższych zmagających się z własnymi traumami Oboje są doświadczeni i poranieni przez osoby, które powinny dać poczucie bezpieczeństwa. Każde jednak nieco inaczej. Odmienne pochodzenie, inny status społeczny, a emocje tak bardzo podobne. I to właśnie może sprawić, że będą mieli szansę wzajemnie sobie pomóc. Tylko czy zechcą skorzystać z danej im szansy?

Anna Olszewska w swojej powieści porusza wiele ważnych i trudnych tematów. „Usłysz mnie” to niby powieść młodzieżowa, ale czy na pewno? Każdy rodzic znajdzie tu wiele ważnych wskazówek, każdy opiekun wzorce i obrazy tego, w jaki sposób nie budować relacji z dziećmi. Autorka uświadamia nas, że wchodzący w życie młodzi ludzie nadal potrzebujący naszej uwagi, ciepła, poczucia bezpieczeństwa oraz możliwości na szczerą rozmowę i uczucia bycia zrozumianym. Do tego odkrywamy, że prawdziwe rodzicielstwo to miłość bezwarunkowa i ważne, aby dać ją odczuć swojej pociesze.
„Usłysz mnie” to świetna powieść o zmaganiu się z doświadczeniami, dystansowaniu, wybaczaniu oraz różnych odcieniach miłości. Polecam.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz