Saga „Dzwony o zmierzchu” to opowieść o życiu w trudnych czasach. Początek to losy bohaterów w czasie I wojny światowej. Drugi tom zamyka środek II wojny światowej. Między tymi strasznymi wydarzeniami ludzie chcą żyć normalnie, ale to głównie ona kształtuje życie ludzi i jest tematem trudnym, bo związanym ze śmierciami, gwałtami, niesprawiedliwością. Ofiarami męskich ambicji i przepychanek polityków stają się kobiety. To one niewinne są zabijane, gwałcone, zmuszane do rodzenia dzieci wrogów, a wszystko w imię wyimaginowanych wartości. Taka brutalność zmienia życie wielu ludzi. Wśród ofiar w pierwszym tomie jest Stefania, która w mieście szukała lepszego życia, ale los był przewrotny i jej młode życie złamali bolszewicy. Po odparciu wrogów pilnowana przez zakonnice rodzi dziecko, ale nie ma ochoty żyć. Jej los w nurcie rzeki krzyżuje się z życiem policjanta Antoniego Gradowskiego, który także w czasie wojny stracił bliskich. To on z żoną, Janiną, przygarnie niechcianą i osieroconą córeczkę, z którą ofiara gwałtu chciała się utopić.
Małgorzata Garkowska opowiadając o przeciętnej rodzinie marzącej o dziecku i w
końcu adoptujących niechciane dziecko spłodzone przez wroga przenosi nas do
Płocka do czasów tuż po Wielkiej Wojnie. Poznajemy realia, w jakich żyli
ludzie, uświadamiamy sobie ogrom biedy, dostrzegamy zmiany społeczne. Widzimy
ścierające się idee i postawy, polityczne utarczki oraz zwyczajną przemoc,
obserwujemy problemy związane z inflacją, frustracje wywołane niemożnością
awansowania, poszerzającą się działalność kobiet, powstające żłobki (czy może
raczej ochronki).
Kiedy poznajemy bohaterów on pracuje w policji, a ona jest nauczycielką.
Widzimy jak on po pracy odpoczywa, a ona dba o dom i męża. Kolejne niepowodzenia
z zajściem w ciąże frustrują ją i sprawiają, że czuje się nie dość wartościowa.
Kiedy trafia do ich domu niemowlak wywraca jej życie do góry nogami. Aby
stworzyć dobry dom dla ukochanego oraz przybranej córki poświęca swoje
aspiracje i porzuca pracę. Jej codzienność toczy się wokół dbania o bliskich,
dogadzaniu mężowi, byciu zawsze gotową na jego potrzeby seksualne i kolejnych
prób zajścia w ciąże. Każde poronienie to dla niej ciężar, którym nie ma się z
kim podzielić. Pojawia się depresja, zniechęcenie i oddalenie od męża. Parę
jednak scala przygarnięta dziewczynka, która staje się sensem życia obojga.
Właśnie za jej sprawą bohaterka coraz więcej rysuje, ćwiczy swoją rękę oraz
opowiada o codziennych zajęciach. Przychodzi jednak taki czas, kiedy nawet
opieka nad dzieckiem nie może wykrzesać z niej drobiny radości. Na szczęście na
jej drodze staje dawna nauczycielka rysunku zachęcająca Jankę do powrotu do
pasji i rozwijania talentu. Właśnie dzięki temu w czasie jednego z plenerowych
ćwiczeń rysowniczka poznaje młodego artystę Jakuba Zigmana. Od pierwszych chwil
między nimi iskrzy. Rozpadające się małżeństwo i namiętny kochanek – między
tymi wyborami staje młoda kobieta, która czuje, że w domu nie może być
zrozumiana oraz poczuć prawdziwego spełnienia. W drugim tomie owa relacja
będzie kontynuowana.
„Nie mógł się pozbyć wrażenia, że nie wszystko jest tak jak dotąd, i nie
pojmował przyczyny tej zmiany. Zdał sobie sprawę, że nie zauważył, kiedy jego
żona zaczęła się od niego oddalać".
Na pierwszy rzut oka jest to opowieść o kryzysie małżeńskim, pokusach,
dylematach, codziennych problemach. Jednak historia tego małżeństwa jest
pretekstem do zabrania nas w podróż po latach 20-tych i 30-tych XX wieku w
przeciętnej wielkości mieście, do którego nowi mieszkańcy przybyli za chlebem,
który czasami okazał się gorzki i bardzo twardy. Losy różnych postaci są różne.
Jedne uparcie pracują na lepszą przyszłość, inne ją przepijają lub jedyne
rozwiązanie swoich problemów upatrują w życiu na ulicy, a ta nigdy nie jest
delikatna.
Dzięki Antoniemu Gardowskiemu poznajemy problemy, z jakimi borykały się służby
porządkowe, ale też widzimy, że także świat policjantów nie zawsze jest bez
skazy, bo czasami nałóg za bardzo porywa i sprawia, że z kolegi wychodzi potwór
raniących wszystkich, którzy staną mu na drodze, a innym razem przeszkadza
zamknięcie na zmiany społeczne. Janka natomiast wprowadza nas w świat
ograniczeń, jakie stawiano kobietom, codziennych wyzwań, jakim musiały
sprostać. Życie bohaterów nie jest usłane różami. A może jest i po prostu
zdarza im się kroczyć po kolcach zamiast płatkach kwiatów? Jedno jest pewne:
to, co pozornie wydaje się złe czasami przeradza się w dobro. I tak właśnie
będzie w drugim tomie, kiedy pokrętną drogą trafi do Janki list z Niemiec. Pisarka
pięknie pokazuje, jakim problemem była niepłodność, strata dziecka, w jaki
sposób zwyczajne przytyki wykluczały i raniły. Szczególnie mocno obarczone
stratą dziecka były kobiety, które musiały sobie same radzić z emocjami, nie
mogły rozmawiać o problemie z mężem i szukać u niego wsparcia.
Muszę przyznać, że na drugi tom czekałam z wielką niecierpliwością, a po
przeczytaniu „Ostatniego portretu” mam nadzieję, że to nie jest ostatnie
spotkanie z tym bohaterami. Zwłaszcza, że tom zakończył się w chwili, kiedy
może zdarzyć się wszystko.
Do drugiej części wchodzimy dość spokojnie: Jakub pisuje kolejne listy do Janki,
która po początkowym sukcesie musiała wycofać się do życia rodzinnego. Akcja
rozkręca się, kiedy ukochany pojawia się w mieści, a w domu Antoni znajduje
ulotkę propagującą bolszewizm. To właśnie wokół śledztwa politycznego będzie
toczyła się praca policjanta. Będą śledztwa, donosy, pościgi. Życie ludzi
determinowane jest przez nowe prądy społeczne, ale jednocześnie jest silnie
osadzone w tradycji, patriarchalnemu podejściu do kobiet, które muszą się
pilnować, aby nie stały się obiektem plotek, bo wówczas nie mogą liczyć na
niczyją pomoc. Historia rodziny Gardowskich wpleciona jest w prawdziwe
wydarzenia Płocka. Obserwujemy narastające napięcia, rosnącą nietolerancję. Do
tego autorka uświadamia nam wiele paradoksów w życiu: czasami chcąc ratować
kogoś skazujemy go na pewną śmierć.
Garkowska do rąk czytelników oddała poruszającą opowieść pełną trudnych wyborów
bohaterów, których los nie oszczędza. Kolejne próby zmieniają ich, sprawiają,
że przybywa sekretów i niedomówień między małżonkami oraz trudnych chwil wynikających
z dojrzewania przybranej córki, która chce poznać swoje prawdziwe korzenie,
musi zmierzyć się z prześladowaniem ze strony rówieśników.
„Dzwony o zmierzchu” to wielowątkowa saga pozwalająca poznać wycinek naszej historii,
poczuć klimat minionych czasów. Dzięki zaprzyjaźnieniu się z rodziną
Gardowskich łatwiejsze staje się śledzenie codzienności pełnej wyzwań. „Dzwony
o zmierzchu” to bardzo realistyczny obraz Polski sprzed stu lat. Historię
tworzą tu poszczególne jednostki. To ich marzenia, zmagania, trudności i
frustracje oraz osobista walka z przeciwnościami losu prowadzi do zmian. Oczami
bohaterów śledzimy wydarzenia w Płocku i kraju. Małgorzata Garkowska tak dobrze
opisała ulice i kluczowe miejsca, że ma się wrażenie, jakby samemu razem z
bohaterami spacerowało po mieście i podglądało jego mieszkańców. Zdecydowanie
polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz