niedziela, 6 marca 2022

Joyce Lapin "Wielka misja małej sondy" il. Simona Ceccarelli


Gwieździste niebo od zawsze fascynowało ludzi i to sprawiało, że najpierw snuto na temat pojawiających się na nim obiektów zadziwiające historie. Liczne obserwacje i wysuwane wnioski dały początek astrologii, a następnie astronomii. Ulepszane narzędzia pozwalały coraz dalej sięgać wzrokiem. Wydawałoby się, że dzięki temu lepiej poznamy świat, w którym żyjemy. Nic bardziej mylnego. Razem z coraz dalej sięgającym wzrokiem poszerzały się granice naszego poznania, w głowach badaczy pojawiały się kolejne pytania, stawiali sobie nowe wyzwania i zdobywali środki na ich badania. Jedną z takich wielkich inwestycji naukowych jest próba lepszego poznania Plutona. Opowieść o misji staje się pretekstem do przybliżenia młodym czytelnikom wielu problemów oraz przekazania sporej dawki wiedzy.
„Wielka misja małej sondy” wydana w ramach serii „Akademia mądrego dziecka” i podserii „Chcę wiedzieć” wydawanej przez wydawnictwo Harperkids to opowieść o locie sondy New Horizons do granic Układu Słonecznego i jej fascynujących odkryciach. Książka jest dziełem zgranego duetu Joyce Lapin i Simony Ceccarelli. Ze strony pisarki dowiemy się, że od dziecka lubi czytać i poznawać nowe światy. Jest autorką książki „Kosmiczne urodziny! Lecimy na Księżyc” zabierającą nas na hipotetyczną imprezę urodzinową na Księżycu. Dzięki temu bardzo wiele dowiadujemy się o kosmosie i naszym naturalnym satelicie. Sporo tam informacji o jego grawitacji, ukształtowaniu powierzchni, misjach kosmicznych. Ilustracje oraz sposób snucia przygód pobudzają dziecięcą wyobraźnię. Widać było w tej książce dużą wprawę w posługiwaniu się słowem oraz pomysłowe pokazanie pozornie trudnych tematów.
Podobnie jest w przypadku przygód sondy kosmicznej New Horizons pieszczotliwie nazwanej pieszczotliwie Horynontką. Joyce Lapin zabiera nas w ciekawą podróż, pokazuje jak wyglądały przygotowania do misji, ale też znajdziemy sporo informacji na temat tego skąd wzięły się nazwy planet, jak daleko od Słońca znajduje się Pluton, jakiej jest wielkości, kto go odkrył, jakiej wielkości jest sonda, które ją badała. Dowiadujemy się też, że w czasie lotu Horyzontki toczyła się dyskusja na temat tego, jakie ciała niebieskie możemy nazwać planetą i dlaczego Plutona zaklasyfikowano do planet karłowatych. Dowiadujemy się jak odmienne podejście do tematu mają astronomowie i planetolodzy. Sonda kosmiczna w opowieści pokazana jest jak bohaterka mająca ludzkie cechy: zasypia (hibernuje się), rozpędza się, wybudza, robi zdjęcia, przesyła wiadomości i jest bardzo ciekawa otoczenia. Mało tego: potrafi uchwycić takie ujęcia, które nas wzruszają.
Sposób opowiadania oraz ilustracje sprawiają, że jest to rewelacyjna książka dla uczniów nauczania początkowego i młodszych miłośników kosmosu. Dzieci zdobędą tu wiele cennych informacji, którymi będą mogły pochwalić się na dalszych etapach nauki. Sporą dawkę wiedzy urozmaicają świetne ilustracje oraz przedruki zdjęć wykonanych przez New Horizons. Połączenia tekstu, rysunku i zdjęć są przemyślane i zachowano równowagę.
Wielką zaletą tej publikacji jest pokazanie pracy naukowców, uświadomienie, w jaki sposób można wpłynąć na ruch obiektów w kosmosie, jak wielkie znaczenie ma przyspieszenie w czasie wyjścia poza atmosferę i odpowiednio bliskie, ale jednocześnie wystarczająco dalekie, aby grawitacja planet mogła wspomóc w rozwoju prędkości. Poznajemy kolejne etapy 10-letniej podróży przez Układ Słoneczny, odkryjemy zagrożenia oraz odkryjemy jak długo wędruje do nas sygnał wysyłany przez sondę. Znajdziemy tu sporo informacji o budowie Plutona, jego księżycowi Charonowi. Dowiemy się też o mrocznych Arrokoth z Pasu Kuipera, będącego najdalszym obiektem, do którego dotarła ludzkość i dowiemy się, gdzie dalej wędruje Horyzontka.
Na końcu znajdziemy zwięzłe kalendarium pozwalające uświadomić sobie jak długo trwały poszczególne etapy podróży.
Całość dopełniają bardzo dobrze zszyte strony z piękną, kosmiczną kolorystyką i tekstem bez bękartów. Solidna, kartonowa oprawa sprawia, że książka jest trwała.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz