Tajemnice z przeszłości prędzej czy później zawsze wyjdą na jaw. Problem polega nie w ich ujawnieniu, ale tym jakie zmiany niosą za sobą. Do tego istotne są okoliczności poznania ich. O tym jest książka Marty Malinowskiej „Odnaleźć siebie”. Poza ujawnianiem przeszłości pisarka porusza bardzo wiele ważnych problemów.
Cała historia zaczyna się dwoma powrotami: jeden to ten z przeszłości, a drugi
pozwalający poznać nam wydarzenia, które sprawiły, że Zuzka wraca do Wrocławia.
W „Prologu” mamy przedsmak i poniekąd zapowiedź trudnej historii. Jest tam
wypadek. Dowiadujemy się, że w czasie powrotu po świętach giną rodzice
trzylatki. A później widzimy dorosłą kobietę wracającą samolotem do Polski i
wspominającą początki znajomości z Michałem, szkolnym przystojniakiem, który
nie mógł opędzić się od dziewczyn. Adorowany przez połowę żeńskiej społeczności
młodzieniec nie tylko zwraca uwagę na nijaką Zuzkę, ale też zaczyna regularnie
się z nią spotykać. Jej życie zaczyna wyglądać jak bajka: skończenie studiów,
ślub, wspólne mieszkanie z wymarzonym i ukochanym mężczyzną, który przez to, że
jest klika lat starszy już drapieżnie pnie się po szczeblach kariery i kiedy
ona ma już dyplom uczelni w kieszeni oraz zaczyna rozglądać się za pracą on
obwieszcza, że wyjeżdżają z kraju. Wielka Brytania ma otworzyć przed nimi drzwi
do sukcesu. Niestety jest on dany tylko jemu. Do tego Michał w nowym miejscu
zmienia się nie do poznania: stopniowo i systematycznie wymusza na Zuzie, aby zajęła
się domem. Dość długie niepowodzenia na rynku pracy sprawiają, że kobieta w
końcu się poddaje i zostaje kurą domową, a z drobiem jest tak, że prędzej czy
później idzie na pieniek i pod topór. Drobne oznaki przemocy się nasilają. Mamy
tu znęcanie psychiczne i ciągłą kontrolę ekonomiczną oraz ograniczanie swobody.
W pewnym momencie Zuzka już nie ma obszaru życia, w którym mogłaby samodzielnie
decydować. Koło dwudziestu stron zawiera pouczającą przestrogę dla młodszych i
starszych kobiet, jakiej drogi unikać.
Udawana bajka oczywiście prędzej czy później musi się skończyć. Tu zwieńczyło ją
przyłapanie męża na zdradzie. Szybki powrót do Polski i odkrycie, że mąż odciął
ją od jakiegokolwiek dostępu do pieniędzy (pewnie liczył na kolejne
przesunięcie granicy przemocy) to tylko początek nowej drogi życia, w której
zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Do tego bohaterka szybko odkrywa jak bardzo
dała się odciąć od znajomych i jak bardzo samotna może być po rozwodzie. Do tego
dostrzega, że zdradzający mąż w niej próbuje rozwinąć poczucie winy za rozpad małżeństwa.
Jakby tego było mało jest śledzona i dostaje dziwne „upominki”. Kto za tym
stoi? W jaki sposób odkrycie prawdy zmieni jej życie? Czy będzie miała szansę
na nowy związek? Czy rozwódka i bezrobotna trzydziestolatka ma szansę na
cokolwiek?
„Odnaleźć siebie” co ciekawa, wciągająca powieść poruszająca wiele ważnych
problemów, uświadamiających jak bardzo złe jest uzależnienie życia od innych,
ale też pokazująca, że tajemnice z przeszłości prędzej czy później dadzą o
sobie znać. Pisarka w doskonały sposób pokazała tu syndrom gotowanej żaby.
Widzimy jak bohaterka, której wydaje się, że złapała Pana Boga za nogi i
stopniowo godzi się na kolejne ustępstwa prowadzące do całkowitego uzależnienia
jej od męża. Gdyby jej wymarzony ukochany od razu odciął ją od znajomych,
zamknął w domu i kupował najdrobniejszą rzecz, aby poczuła zależność finansową
oraz ciągle mówił, jaka jest jej rola to uciekałaby, gdzie pieprz rośnie. A że
granica była przesuwana powoli, stopniowo to dała się ugotować. Marta
Malinowska uświadamia nas, że przemoc może spotkać każdego. Także osoby dobrze
wykształcone.
Do tego przez serwowanie nam od początku wielu niewiadomych, motyw śledzenia
Zuzy sprawia, że w czasie lektury nasila się napięcie i rośnie niepokój. Historie
Zuzanny czyta się bardzo lekko. Lektura wciąga od pierwszych stron. Marta
Malinowska świetnie pokazuje emocje bohaterki, która musi odkryć tajemnice,
uporządkować swoje życie i uporać się dziwnymi snami oraz przebłyskami pamięci.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz