czwartek, 17 marca 2022

Maryla Bastak "Chata na Siwym Groniu"


Zawsze uważałam, że życiorysy ludzi mogą być ciekawsze niż niejedna powieść. Zwłaszcza uchwycone w anegdotach, przebłyskach pamięci. Do tego będące historią o spełnianych marzeniach, wymarzonym życiu, jego blaskom i cieniom. Maryla Bastak przypomina nam, że spełnianie marzeń wymaga czasu i dużej energii, ale przy okazji nie wolno zapomnieć o odwadze rzucenia wszystkiego i podążania do celu, bo sam wysiłek to czasami za mało.
„Przez te lata wiele się tu działo, uzbierało się mnóstwo historii, zabawnych bardzo lub wcale. Niektóre smutne, a inne - straszne. Zdarzały się warte zapamiętania, a nawet opowiadania. Tworzą je ludzie, którzy tu przyjeżdżają lub przychodzą: przyjaciele, bliscy lub dalecy znajomi, sąsiedzi z Gronia i sąsiedzi z doliny, zbłąkani turyści i zagubione dzieci. I oczywiście mój syn”.
Autorka zabiera nas do świata specyficznego, bo bliskiego natury, do chatki położonej gdzieś na krańcu świata. Z tym ostatnim to lekka przesada z mojej strony, bo jest to chatka położona na Siwym Groniu w Beskidach. A wszystko zaczęło się trzydzieści lat temu w czasie akademickiej wigilii, kiedy opowiedziała o swoich marzeniach jednemu ze studentów. Maryla patrząc na chaty w dolinie wspomina swoje życie, początki, ale też pokazuje, że mogła zamieszkać w tym niezwykłym miejscu dzięki swojemu rzuceniu się na żywioł. I to w czasach, kiedy ludzie nie mieli Internetu, komunikacja nie była tak łatwa i szybko. Jakby przeszkód było mało panowała zima, a ona brnęła w śniegu, by dotrzeć do wymarzonego miejsca i związać z nim swoje życie, w którym nie brakuje trudów, wśród których nawet proste zakupy stają się wyzwaniem i luksusem. A mimo tego nie żałuje. Za to zabiera nas w podróż po różnych wydarzeniach ze swojego życie, pokazuje doprowadzanie starej zaniedbanej chaty, którą drób potraktował jak wychodek albo zapasowy kurnik, do porządku, a później stajemy się świadkami codzienności, w której nie brakuje śmiesznych zbiegów okoliczności.
W świecie Maryli wszystko jest zwyczajne i niezwykłe zarazem. Opisane przez nią osoby prowadzą zwykłe życie pełne trudów i wyzwań związanych z bliskością natury, ale też dużo w nim radości, cieszenia się chwilą i bliskością innych. Wszystko opowiedziane z perspektywy czasu, ale w taki sposób, jakby było ujęciem kolejnych scen, klipów z życia, które może i nie jest łatwe, ale daje też sporo powodów do cieszenia się. Cała historia wydaje się być jakby zbudowana z wycinków wspomnień, klocków, w których zawarte są wycinki codzienności, portrety znajomych, sąsiadów, napotkanych ludzi, gości, krewnych. Mamy tu całe mnóstwo anegdot pokazujących dzieciństwo syna, ale też i relacje z mężem, wyprawy z przyjaciółmi. Maryla to osoba otwarta zarówno na dobro, jakie ją spotyka jak i wyzwania, którym musi stawić czoło. W jej anegdotach sporo jest humoru, patrzenia na siebie i otoczenie (zarówno ludzi jak i przyrodę) z przymrużeniem oka. A wszystko na tle dostojnych gór, które każdego dnia zaskakują, ale też i zachwycają. Chatka staje się tu miejscem pełnym magii i codziennego ciepła. Czas wydaje się być tu zawieszony. Nawet jeśli dociera tu prąd i Internet.
Autorka obnaża różnorodne charaktery ludzi. Mamy szowinistów i feministów, miłośników bliskości z naturą do pierwszego spędzenia paru godzin ze szczypawką w śpiworze i fanów technologii ułatwiającej życie. Bywają chwile, kiedy zwyczajny spacer może być śmiertelnie niebezpieczny, a są i takie, gdy niebezpieczna wyprawa jest przyjemnym spacerkiem, dopóki nie zna się zagrożenia. Czasami okolicę odwiedzają mniej lub bardziej zaskakujący goście (kuny, lisy, żmije i niedźwiedzie).
„Chata na Siwym Groniu” to wciągające historie uświadamiające nam jak wiele zmian zaszło przez ostatnie 30 lat, ale też pokazujące nam ja wiele magii jest w codzienności, której scenariusz pisze życie i nasza gotowość na zmiany. Widzimy tu ludzi podchodzących z szacunkiem do każdego elementu przyrody. Nawet jeśli są to kąsające żmije. A raj jakim staje się to miejsce to efekt pracy, nauki obcowania w tym trudnym środowisku.
Za względu na to, że jest to opowieść będąca zlepkiem poszczególnych wspomnień, etiud,  można czytać ją też wyrywkowo, bez pośpiechu i przeświadczenia, że coś nam umknie, bo każda historia ma swoje zakończenie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz