czwartek, 7 kwietnia 2022

Mariko Tamaki "Supergirl. Jak być super" il. Sandu Florea, Joëlle Jones


Superman zrobił oszałamiającą karierę. Samo powstanie i kreowanie takiej postaci ma dość kontrowersyjne korzenie. Pierwowzór to złoczyńca o telepatycznych zdolnościach. Wydany w 1933 roku „The Reign of the Superman” (Panowanie Supermana) autorstwa Shustera i Siegela fanzinu Science Fiction czerpał z koncepcji nadczłowieka (Übermensch), opisanej przez Friedricha Nietzschego w „Tako rzecze Zaratustra” (Also Sprach Zarathustra), która w tamtym czasie cieszyła się sporym powodzeniem. Także wśród kreatorów narodowych potęg. Pierwowzór był zły, ale później Siegel i Shuster postanowili uczynić z tej postaci herosa. Zwłaszcza, że trwała era powoływania do życia takich postaci jak Zorro (1920), Robin Hood (1922), czy Hugo Danner z „Gladiatora” (1930). Połączenie tych pozytywnych cech stało się punktem wyjścia do stworzenia przybysza z planety Krypton (1939). Z powieści Wylie’a „When Worlds Collide” (1933) zaczerpnięto motyw ucieczki z planety zagrożonej zagładą. Ważną inspiracją była taż powieść science fiction, Edgara Rice’a Burroughsa, autora powieści o przygodach Johna Cartera na Marsie m.in. Księżniczka Marsa (A Princess of Mars,1912). Jeśli dokładnie przyjrzymy się postaci zobaczymy też motywy z judaizmu i mitologii greckiej (herosi). Prawdziwe, kryptońskie nazwisko Supermana brzmi Kal-El (oryginalnie Kal-L), co przypomina hebrajskie „głos Boga”. Postać bardzo szybko zyskała duże zainteresowanie i stała się ikoną amerykańskiej popkultury XX wieku. Jest obok Batmana i Spider-Mana najbardziej rozpoznawalną postacią komiksową. Jako przybysz z innej planety jest uosobieniem przedstawiciela obcej kultury, imigranta, który zaaklimatyzował się w amerykańskim społeczeństwie, co jest zresztą twórców. Obdarzony nadludzkimi zdolnościami heros staje w obronie słabszych. Do tego rozpoznawany jest po specyficznym stroju, który wówczas kojarzy się z kostiumem cyrkowego siłacza.
Z czasem ta postać doczekała się żeńskiej wersji, ale już bez tych mrocznych początków. Mamy tu opowieść o Superdziewczynie, Karze Danvers, która trafiła na Ziemię w małej kapsule kosmicznej ozdobionej rozpoznawalnym symbolem z literką S. Dziewczynkę na swoim polu znalazło bezdzietne małżeństwo. Wychowali ją jak własną córkę i nauczyli ukrywać niezwykłe moce, bo te wychodziły na jaw bardzo szybko. Jej niezwykła siła oraz umiejętności sprawiały, że inni czuli się w jej otoczeniu zagrożeni. Nawet, kiedy zawdzięczali jej życie. Wiemy, że ma ona zdolność latania, ma niezwykłą siłę i bardzo szybko biega. To ostatnie musi dokładnie ukrywać w czasie treningów.
Na tym wydają się kończyć jej niezwykłe umiejętności. Bohaterka nie pamięta też swojego wcześniejszego życia sprzed lądowaniem na Ziemi. Do tego legenda Supermana wydaje się nie dotarła jeszcze na prowincję. Można by przypuszczać, że na amerykańskiej prowincji po prostu zabrakło dostępu do mediów, ale nie w tym tkwi problem, bo przecież dziewczyna korzysta z najnowszych technologii. W końcu z przyjaciółkami rozmawia przez telefon. I to nie stacjonarny! Jest internet, czyli kolejne źródło informacji. Patrząc na całość można stwierdzić, że oni po prostu chcieli mieć dziecko. A jakie to już nieistotne. Dopiero odkrywanie kolejnych mocy i zagrożenie ze strony fanatycznej badaczki pragnącej uratować Ziemie produkując bardzo ekologiczną energię przez wyssanie jej z herosów sprawia, że Supergirl zaczyna szukać swojego starszego „kolegi”, czyli Supermana. Nie są oni jednak jedynymi niezwykłymi istotami z Kryptona. Niektórzy po całej masie złych doświadczeń planują odegrać się na ludziach (pierwszy zły Superman-złoczyńca powraca).
Połączenie opowieści o dwóch Supermanach i pokazanie Supergirl jest ciekawym zabiegiem. Do tego to dziewczyna jest tu postacią najważniejszą. Wokół niej dzieją się mniej lub bardziej dziwne rzeczy.  Pomysł pisarki Mariko Tamaki , dzięki stworzeniu osobnej serii o żeńskiej bohaterce ma luksus opowiedzenia historii nastolatki ściganej przez zapaleńców chcących wykorzystać jej moce bez konieczności przejmowania się zgodnością z przygodami o Supermanie.
Całość opowieść poznajemy z perspektywy Kary, która zabiera nas do początków jej niezwykłych przygód. Poznajemy jej rodzinę, przyjaciół, dostajemy szczątki dzieciństwa, kiedy kilka razy wychodzą na jaw niezwykłe moce oraz widzimy jak rodzice uczą ją ukrywać te umiejętności. W okolicach jej 16 urodzin (czy aby na pewno 16, bo dokładnej daty przecież nikt nie zna) zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Na idealnej cerze dziewczyny wychodzi superpryszcz. Do tego jej ciało zaczyna dziwnie reagować na różne rzeczy. Mamy wrażenie, że dziewczyna przechodzi jakąś dodatkową przemianę. Owe niepokoje zwieńczają niepokoje związane z trzęsieniem ziemi wywołanym w czasie zawodów sportowych, kiedy bohaterka się przewraca. Co wówczas się wydarzyło?
„Supergirl. Jak być super” zapowiada się na ciekawą opowieść z zagrożeniami i pościgami w tle. Korporacyjne i państwowe intrygi, pościgi, złoczyńcy i dobro to przepis na ciekawie zapowiadającą się akcję.
Tamaki pisze również nowy komiks „Hulka”, więc możemy spodziewać się nowych odsłon starych bohaterów. Jeśli chodzi o rysunki to styl Jones zachowuje idealną równowagę między tym, czego można się spodziewać po bardziej realistycznym komiksie w stylu „literatury” a komiksem o superbohaterach, i jest równie biegła w rysowaniu kilku uczennic wracających ze szkoły do domu, opychających się fast foodami, rozbijającej się rakiety czy dziewczyny lecąca wysoko nad przyziemnym światem. Joëlle Jones zdecydowanie zachwyca realizmem i emocjami płynącymi z ilustracji, bo to one są najważniejsze i najlepiej przykuwają uwagę. Opowieść dzięki kolorystyce wydaje się troszkę mroczna, co świetnie dopełnia scenariusz Mariko Tamaki.
Sam komiks to wynik ciekawego projektu wydawnictwa DC Comics, które wystartowało z „DC Ink”, czyli powieściami graficznymi dla czytelników w wieku mniej więcej trzynastu lat. Później inicjatywę przechrzczono na „DC Graphic Novels for Young Adults”. Cel jest jeden: wychowanie sobie młodych czytelników, którzy chętnie będą sięgali po kolejne komiksy, w których mamy lekki powiew nowości, bo nie brakuje tu elementów bliskich młodzieży, z większym skupieniem na postaci niż na akcji. Całość prezentuje się naprawdę ciekawie. Opowiedzenie o dziewczynie superbohaterce jest ważne z punktu dostarczania nastolatkom wzorców związanych z ich płcią.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz