„Wiele rzeczy tracimy. I ludzi też. Ale musimy umieć sobie z tym radzić, chociaż to wcale nie jest łatwe. Nie zawsze możemy zatrzymać to, na czym nam zależy”.
Mali czytelnicy lubują się w baśniach i książki Emilii Kiereś były u nas
jednymi z tych, które wprowadzały nas w ten świat. Starsze dzieci i młodzież
jednak potrzebuje innego rodzaju historii, takich, które pozwolą im przyjrzeć
się bohaterom w ich wieku, doświadczyć ich emocji i zobaczyć, że nie są w swoich
uczuciach osamotnieni oraz pozwalających zrozumieć, jakie postawy ułatwiają
życie, jak uwalniać się od złych emocji. Na to właśnie pozwala cykl powieści „Srebrny
dzwoneczek”, do którego należy historia „Miedzianego listka”.
Główną bohaterką jest tu Tereska, która z niecierpliwością wyczekuje roku szkolnego, ponieważ skończy się wówczas jej samotność. Dziewczynka nie ma rodzeństwa. Bawi się sama, z rodzicami lub kuzynem, który czasami przyjeżdża. Codzienność jednak toczy się wokół samodzielnej zabawy i wymyślania przygód i zagadującej pracującej w domu mamy. Jest zwyczajną jedynaczką. Nie ma tu miejsca na nadmiar rozpieszczania, ale też nikt się nad nią nie pastwi. Tylko to poczucie bycia samą bywa dobijające. Zwłaszcza, kiedy pomyśli o wszystkich znanych dzieciakach. Okazuje się, że każde z nich kogoś ma. Nawet kuzynowi urodziło się rodzeństwo.
Pierwszy dzień w szkole po wakacjach ma wszystko zmienić. Zamiast tego Tereska jest jeszcze bardziej przybita. Jej najlepsze przyjaciółka, która obiecała z nią siedzieć nie tylko nie dotrzymała obietnicy, ale powiedziała, że na nic takiego się nie umawiały. Może i przebolałaby samotne siedzenie, gdyby przerwy spędzały razem. Nowa koleżanka jednak robi wszystko, aby jej przyjaciółkę odciąć od kogokolwiek. Tereska próbuje odnaleźć się w klasowym otoczeniu. Nie jest to łatwe, bo ciągle towarzyszy jej uczucie osamotnienia. Jednak po drodze do szkoły zaczyna się prawdziwa przygoda: dziewczynka spotyka potwora. Nie wie do końca jak on wygląda. Wie tylko, że ma duże łapy. Codziennie próbuje znajdować jego tropy. Są one zaskakująco duże. Przyjazd kuzyna staje się pretekstem do ruszenia śladami zwierzęcia. Droga prowadzi do lasu, a tam tropicieli zastaje burza. Przemoczeni, zagubieni trafiają do domu stojącego blisko lasu. Okazuje się, że mieszka w niej kolega z klasy. Ten, którego nie kojarzy i nie miała okazji wcześniej rozmawiać. Wyprawa do lasu i uświadomienie sobie, że jest ktoś podobny do niej zmienia jej życie, ale nie tylko to. Upór w tropieniu potwora pozwoli rozwiązać jego zagadkę.
Emilia Kiereś zabiera swoich młodych czytelników do świata dziewczynki, która
za chwilę będzie nastolatką i przez to powoli ważne staje się dla niej miejsce
w grupie rówieśniczej. Brak rodzeństwa sprawia, że czuje się inna. Z czasem
odkrywa, że z tą innością jest jej dobrze, bo ma kochających rodziców, miło
spędza czas, może się uczyć, nawiązywać nowe znajomości i mieć przyjaciela.
Takiego prawdziwego. Autorka bardzo dobrze wykreowała bohaterów. Nie ma tu
miejsca na infantylność i spłycanie dziecięcych problemów. Są one ważne, bo
determinują czyny bohaterów. Do tego widzimy wspaniałych rodziców, którzy bywają
nieobecni, ale zawsze może na nich liczyć i otrzymać od nich wsparcie. Młodzi
czytelnicy dowiedzą się tu też, że miłość nie zależy od ilości dzieci w
rodzinie, ale relacji, jakie są między członkami.
W powieści bohaterka ma lepsze i gorsze chwile. Zawsze jednak o swoich
wątpliwościach może porozmawiać z mamą, która z wyczuciem wprowadza ją w świat
relacji społecznych. Nie zabraknie tu też miejsca na okrucieństwo dzieci. Nawet
Tereska nie jest bez winy, bo i ona potrafi dociąć koleżankom. Młody czytelnik
może zobaczyć też, że takie dokuczanie to niekończąca się pętla i obusieczny
miecz, bo sprawienie komuś przykrości prowadzi do tego, że inni mogą użyć jej
do zranienia nas.
„Najważniejsze jest nie to, kogo się ma, tylko to, dla kogo się jest”.
„Miedziany listek” to opowieść uświadamiająca
o wielkim znaczeniu słów, używaniu ich z dobrą intencją i bez złości oraz
wybaczaniu, a także szukaniu przyjaciół, którzy lepiej do nas pasują, dla
których nie musimy się zmieniać i dotrzymają swoją obietnicę. Emilia Kiereś w
delikatny sposób poruszyła tu temat wykluczenia, samotności, ranienia słowami,
wykluczania, przemocy. Pokazuje, że niektóre rzeczy trzeba po prostu odpuścić i
poczekać, otworzyć się na ludzi, których nie dostrzegaliśmy.
Nie znam tej serii.
OdpowiedzUsuń