„Życie człowieka jest dziś oderwane od natury. Ogród był kiedyś miejscem, w którym odgradzano się od zwierząt zarówno gospodarskich, jak i dzikich, żeby uprawiać kwiaty i warzywa. Kiedyś działo się tak, bo dzika przyroda nas osaczała i musieliśmy się z nią zmagać”.
Idea dzikich ogrodów ma coraz większe powodzenie. I zdecydowanie jestem ich
fanką, bo należę do ludzi, którym ogród zawsze kojarzył się z ogromem pracy, a
wolałabym, by natura sama dbała o siebie. I w sumie tak się da zrobić. Trzeba
tylko wiedzieć, co posadzić, jak to zrobić, a później cieszyć się z dóbr, jakie
dają nam rośliny. Z perspektywy ostatnich lektur, ale też doświadczenia, eksperymentów
i podglądania wiem, że jest to możliwe. Wystarczy inaczej dobierać to, co ma
się znaleźć wokół nas, posiadać wiedzę, w jaki sposób wspomagać
bioróżnorodność. Tę wiedzę możemy zdobyć od pasjonatów, dla których dzikie
ogrody to sens życia. Łukasz Łuczaj zdecydowanie zalicza się do tego grona. Od
lat eksperymentuje, ale też pałeczkę przejął po swoich bliskich, bo ogród to
nie tylko źródło pokarmu, ale też miejsce łączące nas z przodkami.
„Z dziadkiem łączy mnie wielkie upodobanie do orzechów. Też je sadzę. Gdyby żył – miałby teraz ponad 100 lat – mógłby popatrzeć na kilkumetrowe drzewa orzecha czarnego, szarego, mandżurskiego i japońskiego, wyhodowane z nasion. Doczekałem się nawet orzechowych wnuków, bo drzewa, które posadziłem z orzechów jako dwudziestopięciolatek, wydały już dzieci, które też stały się wielkimi drzewami”.
Ogród może stać się magicznym miejscem z całą masą zakamarków, w których człowiek może odpocząć w cieniu, zwierzęta zyskają dobry dom. Łukasz Łuczaj podobnie jak wielu innych specjalistów od dzikich ogrodów przekonuj, że nasze najbliższe toczenie może obfitować w rośliny. W czasie lektury przekonujemy się, że możemy mieć i owoce i warzywa, i swój ukochany zakątek z hamakiem, całym mnóstwem zapachów, odgłosów, owadów, których cykle życiowe są niesamowicie interesujące. Coraz popularniejsze staje się ekologiczne podejście do najbliższej przestrzeni. Dotyczy to szczególnie ogrodów, na które mamy wpływ, w których możemy wyczarować cuda, zadbać o bioróżnorodność oraz zapewnić roślinom możliwość przetrwania także w trudnych warunkach bez konieczności ciągłego pielęgnowania i podlewania. Ogrody coraz częściej oddawane są w ręce natury z niewielkim wkładem pracy ludzkiej. Nacisk na otaczanie się roślinami, które będą cieszyły oczy, pozwolą na wytchnienie i nie wymagają wielkiego zaangażowania oraz przyciągają różnorodne zwierzęta, aby otoczenie było sielskie, ale też były ważną cegiełką w światowej biosferze, przyciągały wiele gatunków roślin i zwierząt. Z takim podejściem spotkaliśmy się już w książce Annette Lepple „Relaks zamiast roboty” i Dave’a Goulsona „Dżungla w ogrodzie” Ta idea jest też obecna w publikacji Łukasza Łuczaja zabierającego nas w świat siedlisk dla rodzimych gatunków, pokazuje jak niesamowicie ważna jest różnorodność roślin, uwolnienie się od brytyjskich wzorców ogrodów z równiutko przystrzyżonym trawnikiem i iglakami z jednego gatunku. Autor pokazuje piękno naszej przyrody.
„Natura rządzi się sama i po tysiącach lat potrafi naprawić ekosystemy, a po
milionach – wytworzyć nowe gatunki. My jednak nie mamy tyle czasu”.
Łukasz Łuczaj zabiera nas w sentymentalną podróż uzmysławiającą nam jak blisko
byliśmy natury i jak ważne jest to dla naszego otoczenia, nas, naszego komfortu
życia. Pokazuje ważne w jego życiu ogrody, przybliża ich historię. Pierwszym
takim miejscem jest ogród dziadka, od którego zaraził się pasją. Przekazywane z
pokolenia na pokolenie zamiłowanie przyczyniło się do zdobycia ogromnej wiedzy
o roślinach, pozwoliło na docenienie ich walorów i kształcenie się w tym
kierunku. „Dziki ogród” to początkowo bardzo osobista opowieść o własnej drodze
związanej z tworzeniem ogrodów, ale też przy okazji sentymentalna podróż
przypominająca ważne wydarzenia. Autor ma interdyscyplinarne podejście, dzięki
czemu liźniemy troszeczkę najnowszej historii, zrozumiemy wiele zjawisk. Pokazuje
też jaką wolność daje posiadanie takiego miejsca, a następnie wprowadza w świat
bioróżnorodności, pokazuje, jakie rośliny lubią swoje towarzystwo. Pięknie
wchodzimy w tematykę sukcesji prowadzącej do klimaksu, drogę poszukiwania
ostatecznego wyglądu otoczenia. Wędrówkę zaczniemy od zgłębienia tematyki gleby,
jej znaczenia w utrzymaniu ogrodu niewymagającego dużych nakładów finansowych,
czasowych i fizycznych. Poznamy różne strategie sadzenia roślin, rośliny
odporne na trudne warunki, sposoby wędrówki roślin, wspomaganie tego procesu w
mieście oraz uzmysłowimy sobie, że trawniki wcale nie muszą być tak często
koszone. Sporo miejsca poświęcono gatunkom inwazyjnym oraz wpływowi zmian
klimatu na rozprzestrzenianie się obcych gatunków roślin. Wejdziemy w świat
połączenia naturalności z ludzką pracą, dzięki czemu w ogrodach nie zabraknie
kwiatów o każdej porze roku. Później zaczyna się ważna podróż po różnorodnych
rodzimych roślinach. Przyglądamy się ich potrzebom, widzimy w jaki sposób o nie
dbać, co zyskujemy przez sadzenie ich.
Łukasz Łuczaj w swojej publikacji wskazuje jak niesamowicie ważna jest
różnorodność roślin. Zachęca do tworzenia przestrzeni przyjaznej dla zwierząt,
bo ona jest też dobra dla człowieka. Dzięki niemu poznamy nie tylko zalety
przebywania w takim ogrodzie, ale odkryjemy jak fascynujące może być
podglądanie różnorodnych gatunków, obserwowanie ich cyklów życiowych. Wszystko
zgodnie z zasadą, że ratowanie planety zaczyna się nie od manifestacji,
przepychania się ze swoimi pomysłami, ale od doglądania własnego ogródka,
dbania o najbliższy skrawek ziemi. Nawet ten w mieście znajdujący się między
jezdnią, a chodnikiem, czy między blokowiskami i kamienicami. Mnie ta idea
bardzo się podoba, bo rozwija świadomość społeczną, odpowiedzialność za
otoczenie i uświadamia, że małe rzeczy mają ogromne znaczenie. Zwłaszcza, kiedy
w dobie mediów społecznościowych możemy owym podejściem zarazić innych,
podsunąć im pomysły poprawianie swojego otoczenia. Właśnie z tego powodu jestem
zachwycona książką polskiego przyrodnika widzącego w każdym skrawku ziemi
potencjał na tworzenie obszaru dla roślin, które przyciągną zwierzęta, pozwoli
na tworzenie wysepek oczyszczających powietrze i obniżających temperaturę.
„Dziki ogród” to bardzo osobista fascynująca opowieść o najbliższym otoczeniu i
jego wpływie na całokształt przyrody, ale też skarbnica wiedzy o naszej
przyrodzie. Łukasz Łuczaj zaraża innych entuzjazmem i pokazuje jak bez
niesamowitych wysiłków ratować planetę dbając o bioróżnorodność, obecność
owadów, które przyciągną inne zwierzęta, dzięki czemu staniemy się opiekunami
wielu gatunków, damy im dom i możliwość swobodnego rozwoju. Widzimy też jak
taki ogród nam się odwdzięcza.
Z tej książki dowiemy się jak niesamowicie ważne są małe rzeczy, zwracanie uwagi
na to, w jaki sposób chronimy siebie i swoje zwierzęta domowe. Do tego dowiemy
się bardzo wiele o różnorodnych roślinach, ich mechanizmom obronnym oraz
różnorodnych symbiozach. Dowiemy się, jak niezwykle ważne są rośliny przyjazne
dla zapylaczy, krzaki i drzewa z różnorodnymi jagodami, które chętnie skubią
ptaki, które rośliny dostarczą nam materiału, jedzenia i pozwolą na zbudowanie
azylu. Do tego docenimy wartość robionego przez siebie kompostu, który stanie
się pokarmem dla rzesz owadów, ale też pozwoli użyźnić glebę, a czasami da
schronienie różnym istotom. Zobaczymy jak zmiany w przyrodzie mogą nadać cykl
naszemu życiu, przybliżyć do natury, jak bardzo możemy być niezależni pod
względem zdobywania ziół i warzyw do jedzenia. Zobaczymy, że taki ekologiczny
ogród to prawdziwe źródło zdrowych owoców i warzyw rosnących między roślinami
niewymagającymi dużego zaangażowania w ich pielęgnację. I ten temat jest tu
chyba najważniejszy, bo to właśnie od niego zaczynamy spotkanie z ogrodem.
Ta książka to nie zwykły ogrodniczy poradnik tylko fascynująca opowieść o
przyrodzie, którą mamy na wyciągnięcie ręki, a którą czasami niszczymy betonując
każdy skrawek otoczenia. Piękne zdjęcia, solidna oprawa, bardzo dobrze zszyte
strony dopełniają całość. Do tego jest to świetne uzupełnienie książki „Dzika
kuchnia”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz