piątek, 5 sierpnia 2022

Anita Scharmach "Cztery wesela i rozwód"


Lubicie komedie romantyczne? Ja tak. Są to historie, które pozwalają wierzyć czytelnikom, że szczęście jest tuż za rogiem albo docenić to, które ma się na wyciągnięcie ręki, ale obrosło w codzienność pełną obowiązków i przyzwyczajeń, przez co stało się mniej atrakcyjne. Takie sięganie po romantyczne historie pozwala przypomnieć wszystkie uczucia z początkowej fazy znajomości i innym okiem spojrzeć na bliską osobę, bo emocje są zaraźliwe. Te pozytywne też.

Anita Sharmach w swojej książce „Cztery wesela i rozwód” zabiera nas w świat czterokrotnego, a może nawet pięciokrotnego szczęścia, bo każda opowieść kończy się szczęśliwie. Nawet ta z wątkiem gangsterskim. Do książki wchodzimy w chwili składania przysięgi małżeńskiej przez Maję, czyli nie musimy czekać długo na romantyczne zakończenie. Zamiast tego mamy skomplikowanie akcji, a wszystko przez to, że przeszłość w przypadku każdego bohatera upomni się o swoje prawa. Oczywiście w każdym przypadku inaczej, bo dotyczy innych wydarzeń, doświadczeń i emocji. Cień nad szczęściem Mai pojawia się od razu po jej ślubie, kiedy kontakt z nią próbuje nawiać dawny partner. Na samym ślubie też dzieje się wiele. Jest wesoło, barwnie i żywiołowo. Zwłaszcza, że Malwina należy do kobiet wyzwolonych i nieukrywających atutów swojego ciała. Do tego będziemy śledzić jej przygotowania do ślubu. Michalina i Konstanty z kolei wydają się być bardzo spokojni  i samotni, ale możecie być pewni, że i na nich przyjdzie czas. Wesele Mai jest tu zapalnikiem do uruchomienia kilku machin. Niektóre z nich mają włączone trybiki już os wielu lat, ale działają niesamowicie wolno. Dopiero zbiegi okoliczności pozwalają na ich przyspieszenie i wywrócenie życia do góry nogami i porzucenia swojej „niewinności”.
W tle życia młodych też dzieje się wiele. Starsze pokolenie okazuje się równie żywiołowe i otwarte na nowe doznania. Pragnienie bliskości i szczęścia czasami potrafi być tak silne, że wyłącza się wszelki rozsądek. Zamiast tego mamy realizację szokującego planu, czyli rozwodu po bardzo długim stażu małżeństwa. Fantazje erotyczne dojrzałego pokolenia też jest bogata. Widzimy tu grupkę kobiet, które nie boją się mówić o swoich potrzebach, dążą do spełniania ich.
„Cztery wesela i rozwód” to zabawna i romantyczna opowieść zabierająca nas w świat różnorodnych kompleksów bohaterów, którzy nie potrafią akceptować siebie takimi, jakimi są, dlatego często odgrywają role: a to beztroskich i bogatych, a to nieśmiałych i niedostępnych, a to zgorzkniałych i zbulwersowanych. Można powiedzieć, że każdy tu przyczynia się do uwolnienia się od tego ciężaru innych i musi dać też szansę sobie na takie wyzwolenie. O ile w przypadku młodego pokolenia nie będzie to trudne to starsze, żyjące przyzwyczajeniami będzie miało w tej kwestii pod górkę. Co z tego wyniknie?
Anita Scharmach przekonuje czytelników, że odgrywanie ról, całkowite odcinanie się od złych doświadczeń jest niemożliwe. Do tego każdy ma jakieś skazy, na które nie miał wpływu, bo to inni sprawili, że znaleźli się w określonych sytuacjach życiowych. Uświadamia też, że nie każdy musi mieć idealną figurę, bo każdemu podoba się coś innego, dlatego warto pokochać swoje ciało, swoje mankamenty, wziąć się w garść i żyć pełną piersią ciesząc się ze zmian, które przyniósł los.
„Cztery wesela i rozwód” to zdecydowanie historia, która rozbawi i poprawi humor. Zwłaszcza, kiedy w grę wejdzie eksperymentowanie różnymi rzeczami przez starsze pokolenie. Świetna, lekka i bardzo życiowa opowieść, której nie zabraknie też trudnych tematów, ale podane są w taki sposób, że dla wielu może okazać się lekturą terapeutyczną.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz