czwartek, 6 października 2022

Teresa Radice, Stefano Turconi "Toska z lasu - 2 - Spiski, ucieczki, tajemnice i porwania"


Ze średniowiecznymi klimatami i leśnym życiem kojarzy nam się Robin Hood, bohater zamieszkujący Sherwood w Anglii. A co z innymi krainami? Czy w nich też mogły żyć podobne postacie? Pewnie tak. Jedną z propozycji jest opowieść o „Tosce z lasu” autorstwa Teresy Radice i Stefano Turconiego. Autorzy przenoszą nas w średniowieczne klimaty włoskich księstw, więc pewnie musi być to koło XIV wieku. Wcześniej organizacja państewek działał na zasadzie komun i powoli ewoluowała w księstwa zarządzane rodami. Do tego klimatu przenosimy się. Z kontekstu, jaki widzimy możemy przypuszczać, że jest to początek walki o wpływy, wyodrębnianie się większych zarządców. Do takich wniosków dochodzimy po przeczytaniu pierwszego tomu. Drugi potwierdza owe przypuszczenia. Mamy tu już konkretne daty (zima w roku 1342) i nazwiska. Pojawia się twórczość Francesca Petrarki (1304-1374). Autorzy wspomną także żyjącego dużo wcześniej Franciszka z Asyżu, jego postawę dziękczynną wobec darów świata. Klimat kolejnego tomu jest klasztorny, bo też i do tego miejsca zawędrujemy, aby stawić czoło nowym wyzwaniom, ale też poznać niezwykłą historię bohaterów.

Wróćmy jednak do tomu pierwszego. Lucilla, którą poznajemy na początku jest księżniczką mieszkającą w wiosce Castelgrelfo. Jej ojcem jest książę Grafit Fieramosca. I tu pojawiło się u mnie pytanie, na ile świadomie i celowo użyto tego, a nie innego nazwiska. Czyżby aż taki zbieg okoliczności? W sztuce zwykle czegoś takiego nie ma. Kathy Fieramosca jest bardzo znaną ilustratorką i malarką związaną z Toskanią, czyli krainą, w której dzieje się akcja komiksu, a obecnie specjalizująca się w portretach. Innym tropem (jeszcze bardziej trafnym) może być Ettore Fieramosca, bohater narodowy kultywowany w czasach faszyzmu, który świetnie pasuje do czasów akcji oraz kreacji książęcego bohatera jako rycerza zaprawionego w boju. Taki smaczek historyczny. Ta wiedza sprawia, że wiemy, jaki klimat będzie nam towarzyszył: dwór, w którym kobiety mają określone miejsce, poddawane są całemu szeregowi rytuałów i muszą słuchać się męskich opiekunów. I tak jest też w przypadku Lucilli.

Kiedy poznajemy bohaterkę jest samotna, a wręcz osamotniona. Z dala od wzroku innych rozmawia z gołębiami i objaśnia im swój trudny los oraz konieczność poślubienia nielubianego młodzieńca. Znudzona codziennością i zniechęcona z powodu nadchodzącej przyszłości jest smutna. Ojciec jednak w całym przedsięwzięciu widzi wspaniały interes. Wszystko byłoby pięknie i standardowo, gdyby nie kilka niespodzianek. Nudne przyjęcie urozmaica grajek-poeta, którego wyczyny urozmaicają rozmowy o walkach i przyjęciach. Tę codzienną nudę przerywa brawurowa kradzież w czasie uczty. Dzięki zamieszaniu Lucilla może zniknąć z zasięgu wzroku biesiadników i robić coś ciekawszego. Przypadkowo wpada na złodzieja. Ten okazuje się dziewczyną o imieniu Toska. Księżniczka pomaga jaj wydostać się z zamku. Ku jej zaskoczeniu bratem złodziejki jest grajek, minstrel Rinaldo…
Poznanie tego nietypowego rodzeństwa, rozmowy z nimi pozwalają księżniczce nieco inaczej spojrzeć na wiele spraw. Lucilla uświadamia sobie jak wiele zła niesie wojna i jak niesprawiedliwe są podziały społeczne.

Lucilla należy do otwartych, życzliwych i ciekawych świata bohaterek. Nikogo nie ocenia, nie zadziera nosa, nie klasyfikuje, nie wyklucza. Przez to, że dotychczasowe jej życie wiąże się z zamknięciem w zamku i sporadycznymi wizytami poza nim, ale zawsze w czyimś towarzystwie nie zna świata i jest bardzo naiwna. Reaguje też entuzjastycznie na wszystko, co może urozmaicić jej codzienność. Z kolei Toska i jej brat są sierotami wojennymi. Wędrowali po świecie z rodzicami, uczyli się, występowali na scenie i pewnego dnia, kiedy rodzice pozwolili im na wędrówkę po lesie wioskę
, w której się zatrzymali najechali rycerze i wszystko spalili. Zginęli wówczas rodzice Toski i Rinaldo. Od tamtej pory radzą sobie sami w ruinach dawnych budynków. Ich historia sprawia, że Lucilla postanawia bardzo wiele zmienić w świecie. Jakby wyzwań było mało przypadkowo dowiaduje się o planach zabicia jej ojca. Ten nie słucha ostrzeżeń córki, bo traktuje je jako wymówkę przed ogłoszeniem zaręczyn. Na szczęście księżniczka ma grupę życzliwych znajomych, na których zawsze może liczyć i którzy będą wypatrywać zagrożeń. A tych pojawi się całkiem sporo.

Mamy tu piękne przesłania: wojna jest zła, przyjaźń można zawierać mimo różnic kulturowych i odmiennego pochodzenia oraz najważniejsze: w pojedynkę nie zmienimy świata. Do tego potrzebny nam zgrany zespół. Widzimy, że twórcy bawią się znanymi schematami i motywami. Otwarcie piszą o nawiązaniu do Robin Hooda. Do tego spotykamy tu naiwną księżniczkę, która nudzi się, nie ma rówieśników do rozmów, a jej codzienność toczy się wokół rytuałów i dworskiej etykiety, z której żartuje.
Drugi tom otwierają przygotowania młodziutkiej bohaterki do wyprawy. Ma być zadbana, dobrze ubrana, świetnie się prezentować w czasie odwiedzin u baronowej. Po raz kolejny pachnie tu próbą zaaranżowania małżeństwa, pokazania jak wspaniałym nabytkiem będzie dla małżonka. Na szczęście matka daje się przekonać do tego, aby księżniczka została w zamku ze służącymi.
W tym czasie widzimy też rozliczenia z nieudanego zamachu. Odkrywamy, że za niecnym planem stoi jeden z książąt pragnący zagarnąć władzę nad całymi Włochami. I tu pojawia się postać Gautiera z Brienne, którego można utożsamiać z hrabią Walterem z Brienne, który dostał władzę w Republice Florenckiej po kryzysie wywołanym zbyt dużymi pożyczkami dla niewypłacalnych władców angielskich. Jak widzicie komiks obfituje w takie smaczki. A to nie jedyne tropy, które zachęcą do szperania w historii i lepszego poznawania jej. Czytanie samej historii też jest ciekawe. Mamy interesująco zarysowany klimat klasztoru, do którego udajemy się z Lucillą i towarzyszącym jej bratem Cosimo, preceptorem księżniczki. Są napady na drogach, opowieści o wojnach między republikami i księstwami, zagrożeniu jakie niosło rozczłonkowanie władzy.
Rewelacyjnym dopełnieniem są tu ilustracje i sama konstrukcja opowieści, jako rysowanej przez średniowiecznego mnicha. Prosta kreska przypominająca średniowieczne, nieco płaskie rysunki postaci, ale już mamy tu osiągnięcia renesansowego malarstwa, czyli stopniowe wprowadzanie perspektywy (XV wiek). Do tego kolorystyka niczym z dawnych ksiąg (czyli też tak do XV wieku).  Ciepłe barwy, ciekawie rozrysowana akcja. Opowieści dzieci narysowane w uproszczony sposób i bez dialogów. O przebiegu wydarzeń dowiadujemy się z kolejnych odsłon, scenek. Do tego mamy tu dbałość o przedstawienie tła wydarzeń, możemy zorientować się, do jakich czasów nas przeniesiono.
,,Toska z lasu’’ pozwala także wprowadzić młodych czytelników do klasycznych eposów rycerskich oraz zarysować ówczesne realia, podziały społeczne, wyjaśnić powstawanie biedy oraz nierówności. Życie zwykłych ludzi kontrastuje z tym, które toczy się na dworze. Drugi tom pozwala na poruszenie problemu wojny, dyktatury. Seria zapowiada się bardzo ciekawie.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz