Zastanawiam się czy bardziej lubię Lucky Luke’a w wersji dorosłej czy dziecięcej i mam naprawdę wielki dylemat, bo każda odsłona daje inne możliwości, pozwala na podsunięcie odmiennych ważnych tematów. Opowiedziałam Wam już o bardzo wielu tomach przygód Lucky Luke’a. Były wśród nich pierwsze komiksy, których bohater wygląda zdecydowanie inaczej niż w ten z późniejszych tomów. Do tego akcja toczyła się nieco wolniej. Każdy kolejny tom pozwala odkryć czytelnikom jak wyglądały zmiany w sposobie kreślenia bohatera oraz nadawania tempa akcji. Lucky Luke – legenda Dzikiego Zachodu, bohater kultowego serialu animowanego, na którym się wychowałam, a później sięgałam po komiksy. Na wiele rzeczy zaczęłam zwracać uwagę dopiero jako dorosła czytelniczka mająca spory bagaż wiedzy o twórcach i zmianach ich sposobów pokazywania świata. Zestawienie stworzonych przez Morrisa tomów pomaga też lepiej poznać bohatera. Wtedy pojawia się pytanie: a jakim on był dzieckiem? Na to pytanie znajdziemy odpowiedź w cyklu „Kid Lucky”. Do czasów dzieciństwa wędrujemy dzięki wspomnieniom kowboja. Czyżby stawał się sentymentalny? A może to przeszłość go dopadła? Twórcy przenoszą nas do miasteczko Nothing Gulch będący najwspanialszym placem zabaw na dzikim zachodzie! Kid Lucky jest asem procy. Nikt tak jak on nie potrafi tak dobrze władać tą bronią oraz wykorzystać kulki do pokonania bandytów. Już jako dziecko wykazuje predyspozycje do pokonywania trudności oraz zaangażowanie w ćwiczeniu strzelania.. A wszystko po to, aby zostać najlepszym kowbojem na świecie! Znajdujący się pod opieką przedsiębiorczej ciotki chłopak spędza wiele godzin na doskonaleniu swoich umiejętności i rozwijaniu w sobie poczucia bycia kowbojem wolnym od przyziemnych emocji. Kid Lucky to opowieści o małym kowboju i jego przyjaciołach przeżywających zaskakujące przygody, zbierających cenne doświadczenia pozwalające przetrwać w trudnych warunkach. Jak to w dziecięcych grupach bywa: są tam przyjaciele i wrogowie, przyszli bohaterowie i przestępcy.
Kid Lucky to opowieści, w których widzimy jak dziecięce marzenia potrafią się spełniać. Uświadamiamy sobie też, że przecież dzielny kowboj też kiedyś był dzieckiem i te doświadczenia ciągle mu towarzyszą, bo przeszłość potrafi zaatakować w najbardziej zaskakujących momentach. Do tego dostajemy naprawdę zabawną opowieść o chłopaku z procą, dla którego nawet doświadczeni kowboje nie byli wielkimi przeciwnikami. Stajemy się świadkami naprawdę odważnych wyczynów kilkulatka.
W tomie „Kid Lucky. Statua Squaw” widzimy dziecięce dylematy i walkę o niezależność. Autorzy poruszają tu wiele ciekawy tematów. Pojawią się zabawy w saloon, unikanie kąpieli, zabawy w rzece, zasady budowania nowych domostw, przyjaźń z Indianami, pojazdy i wiele innych rzeczy składających się na codzienność. Tym razem mamy tom składający się z etiud. Każde wydarzenie to osobna scenka zajmująca jedną stronę. Nie ma tu ciągłości akcji tylko wyrywkowe przyglądanie się różnorodnym wydarzeniom i doświadczeniom. Pod każdym minikomiksem pojawią się też bardzo interesujące przypisy tłumaczki, która wprowadzi młodych czytelników w klimat XIX wieku, pokaże jak wówczas funkcjonowało wiele rzeczy, dlaczego pojawiały się takie, a nie inne rozwiązania. Dzięki temu dzieci i młodzież będą mogli lepiej zrozumieć kontekst akcji.
„Kid Lucky” opublikowano w 2011 roku, jako kontynuację pomysłów Morrisa.
Ciekawostki pod komiksem uświadamiają czytelnikom jak niesamowicie trudne było
życie na nowym kontynencie. Trzeba było wielu lat, aby Ameryka dogoniła Europę
i nie tylko przestała być dla niej wzorem lecz sama nadała ton kulturze
popularnej. Komiks zawiera ciekawą i jak zwykle dobrą grafikę Achdé’a, który w
interesujący sposób prezentuje codzienność ludzi żyjących na Dzikim Zachodzie.
„Kid Lucky” to naprawdę zabawne scenki z dzieciństwa kowboja, którego początki
istnienia sięgają lat 40. XX wieku. Od 1955 roku seria komiksów powstawała przy
współpracy z Reném Goscinnym (znanym z opowieści o Asteriksie), a później
kontynuowali ją miłośnicy opowieści o kowboju, dzięki czemu pomysły Morrisa są
realizowane. Nad przygodami kowboja pracowali Achdé, Gerra i Pessis zabierający
nas w świat Dzikiego Zachodu i bardzo dobrze oddający ducha oryginału (także
pod względem szaty graficznej). Pisałam również o efekcie pracy Goylouisa,
Fuche, Léturgie z ilustracjami Morrisa i Janviera. W każdym tomie dostajemy
wszystko to, co kojarzy nam się z Dzikim Zachodem i dzielnym kowbojem, czyli krajobraz
z prażący promieniami słońca i słynący z band rozbójników, galopujących Indian
i bohaterskiego Lucky Luke’a – najszybszego rewolwerowca i najgorszy koszmar
braci Daltonów, najbardziej znanych gangsterów. Towarzyszą mu inteligentny koń
Jolly Jumper i mający problemy z pamięcią oraz myśleniem pies Bzik. Oni
już pojawiają się w tomach z cyklu „Kid Lucky” i stanowią ciekawe dopełnienie. Mimo upływu czasu komiksy z kowbojem ciągle
cieszą się powodzeniem, a ja z dużym sentymentem ciągle do nich wracam i cieszę
się, że córka także lubi po nie sięgać. Po „Kid Lucky. Niebezpieczne lasso” sięgnęłam
z zainteresowaniem i wiedziałam, że kolejny podobny tom będę z
niecierpliwością wyczekiwała, aby miło spędzić czas na lekturze. „Kid Lucky.
Statua Squaw” zdecydowanie nie zawiodła mnie. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz