niedziela, 13 listopada 2022

Michele D'Ignazio "Święty Mikołaj bierze nadgodziny" il. Sergio Olivotti


Michele D’Ignazio należy do pisarzy cieszących się sporym powodzeniem. Dziecięce serca podbił świetną serią „Historia ołówka”. Stała się ona punktem wyjścia dla wielu warsztatów, przedstawień. Jednak światowe uznanie przyniosła mu dopiero seria książek o świętym Mikołaju. „Nowa praca Świętego Mikołaja” to urocza, zabawna i bardzo pouczająca historia wprowadzająca nas w świąteczny klimat oraz pozwalająca na poruszenie wielu aktualnych tematów. Pojawienie się autonomicznej (nie trzeba znać wcześniejszej części, ale warto) kontynuacji bardzo mnie ucieszyło.

„Nowa praca Świętego Mikołaja” uświadamia nam, że na świecie nie ma niczego stałego. W czasie światowego kryzysu każdy może mieć problemy z pracą. Nawet osoby, które wydają nam się niezastąpione. Problemy finansowe wielu instytucji i firm sprawiły, że wiele działów unowocześniono, wyeliminowano z nich ludzi i zautomatyzowano. Kryzys dotknął także Świętego Mikołaja. Wydawałoby się, że kto jak kto, ale jemu brak pracy nie grozi. Przecież cały rok trzeba przyjmować listy od dzieci, zbierać informacje o nich, dawać skrzatom wskazówki, w jaki sposób pracować. Niestety nawet pomocnicy Świętego Mikołaja przestali być zatrudniani cały rok, a produkcją zabawek zajęły się wielkie fabryki. Mikołaj ma je jedynie dostarczyć. Oczywiście były próby zastąpienia go innym, młodszym, ale każdy był nie dość dynamiczny, nie dość dokładny i z tego powodu paczki albo ginęły albo trafiały nie do tych osób, do których miały trafić. Wydawałoby się, że w takiej sytuacji Święty Mikołaj nie ma się, co martwić o pracę. A jednak ciągle nawiedzały go koszmarne wizje zastąpienia go przez drony. Cóż to za magia świąt jeśli prezenty w ten sposób trafią do dzieci? Nim nasz bohater się obejrzał otrzymał wypowiedzenie z od Dyrektora Generalnego Poczty Ogólnoświatowej. Dowiedział się, że od teraz jego idealna praca będzie pracą na umowę zlecenie, czyli na te kilka grudniowych dni. Na resztę roku musi mieć inne zajęcie. Wcześniej żył niczym w raju, bo miał wakacje trwające od stycznia do listopada. W tym czasie mógł uprawiać ogródek, oddawać się gotowaniu i odpoczywaniu z książką lub przed telewizorem. Zdarzały mu się epizody filmowe, ale ogólnie poza grudniem miał dużo czasu. Nowe zalecenia wywróciły jego życie do góry nogami i sprawiły, że musiał znaleźć inne źródło utrzymania.

A co się robi, kiedy człowiekowi świat się wali? Albo się załamuje albo podwija rękawy i bierze do roboty. Jakiej roboty, kiedy Święty Mikołaj nie miał żadnej poza roznoszeniem prezentów. Załamywać się też nie mógł, bo zbyt pogodny z niego staruszek. Pozostało przeglądać ogłoszenia o pracę. Nasz bohater z zaangażowaniem szuka zajęć, w których sprawdziłby się. Odwiedza różnych potencjalnych pracodawców i mimo dobrej opinii nie może tak łatwo znaleźć żadnej, a kiedy już wydaje mu się, że udało się i teraz wystarczy sumiennie pracować okazuje się, że ma wciskać ludziom określony towar. Stwierdza, że woli pracować w firmie zajmującej się oczyszczaniem miasta ze śmieci. W sumie jako kierowca śmieciarki robi to samo, co w czasie świąt tylko zamiast dostarczać worki z prezentami tym razem zabiera ze śmieciami. Jego znajoma Befana (czarownica, która we Włoszech dostarcza dzieciom prezenty) też musiała się przekwalifikować i pracuje w tym samym miejscu, co Święty Mikołaj, ale w innym dziale.

Wydawałoby się, że ich życie będzie już nudne, monotonne i nie będą mogli już spełniać niczyich marzeń. Nic bardziej mylnego, bo oboje są przedsiębiorczy oraz pracowici. Lubią też pomagać. W tego powodu wpadają na pomysł, w jaki sposób wykorzystać śmieci, aby zrobić dzieciom prezenty. Pracy jest wiele, pomocników żadnych. Czy naszym bohaterom uda się to zadanie? Jak będzie wyglądało odmienione życie Świętego Mikołaja? Przekonajcie się czytając tę piękną i wzruszającą opowieść,  z której dowiecie się, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Nawet, kiedy natrafia się na wiele trudności możne robić to, co się lubi, a jeszcze do tego znaleźć miłość swojego życia.

W tomie „Święty Mikołaj bierze nadgodziny” widzimy bohatera, którego życie jest już ustabilizowane: nocami odbiera śmieci, wraca przed świtem i razem z dobrą znajomą Becią zjada szarlotkę podziwiając wschód słońca. W ciągu dnia czyta listy od dzieci, wymyśla nowe zabawki, obmyśla sposoby na realizację dziecięcych marzeń. Nowa codzienność tak weszła mu w krew, że wszystko wykonuje automatycznie, ale nadal wkłada w te zajęcia całe mnóstwo serca. Dzięki pomysłowości nie ma problemu z dawaniem prezentów. Bywają jednak takie życzenia, których nie da się spełnić, bo wymagałyby wpływania na innych, manipulowania nimi. Zwłaszcza, kiedy w grę wchodzi uwaga rodziców czy dobre oceny w szkole. O niektóre rzeczy dzieci mogą zadbać same.
Od jakiegoś czasu Mikołaj dostaje regularnie listy od dziewczynki, która zauważyła, że w jej otoczeniu dzieją się dziwne rzeczy: w jej okolicy nie ma zwierząt i jest coraz mniej roślin. Otoczenie w którym mieszka Śnieżynka jest coraz bardziej przygnębiające i martwe. Zapowiada się wielka katastrofa. Na szczęście święty Mikołaj wie jak temu zaradzić. Razem ze wspólniczką (Befaną) postanawia dostarczyć niezwykły prezent, dzięki któremu przyroda ożyje.
Pierwsze przeszkody napotykają jeszcze przed startem: sanie są w przeglądzie u mechanika, a Mikołaj boi się latania na miotle. Jak sobie z tym poradzi. Czy da się zamontować na miotle niezwykły prezent? Co zobaczą po drodze? Co odkryje Mikołaj i dokąd trafią? Przekonajcie się sami sięgając po książkę.
W książce „Nowa praca Świętego Mikołaja” poruszono wiele ważnych i trudnych tematów. Jest tu wyzysk, zmiany polityki firmy, brak pracy, pojawianie się nowej grupy (prekariatu), manipulacja oraz brak pracy dla osób starszych, wypieranie ich z rynku pracy przez młodych, ale to nie znaczy, że nie ma dla nich żadnych zajęć. Każdy może coś zmienić w życiu, przekwalifikować się, zmienić miejsce zatrudnienia. Zmiany czasami potrafią wprowadzić prawdziwą rewolucję w życiu i pomogą dostrzec to, co jest blisko i jest ważne.
Drugi pod tym kątem jest świetnym uzupełnieniem pozwalającym na zadanie sobie pytania o to, co to znaczy mieć rodzinę. Do tego mamy tu sporo o ekologii, dbaniu o otoczenie. Autor uświadamia młodym czytelnikom, że czasami niepozorne i małe rzeczy mogą mieć niesamowicie wielkie znaczenie.
Publikację wzbogacono pięknymi, prostymi rysunkami prostej kresce. Sergio Olivotti to nagradzany i doceniany ilustrator. Książki autora tłumaczone są na kilka języków i cenione przez dzieci i dorosłych za pokazanie realnych problemów i duże poczucie humoru. Polska tłumaczka, Joanna Wajs, wykonała rewelacyjną pracę, dzięki czemu opowieść czyta się bardzo przyjemnie na głos. Niedługie rozdziały, wartka akcja, przyciągające wzrok ilustracje sprawiają, że młodzi czytelnicy chętnie będą sięgać po te książki. Dzieci dowiedzą się, że każdy ma w życiu całe mnóstwo wyzwań i zmian. Wystarczy się na nie otworzyć. Do tego w pakiecie mamy wprowadzanie nas w świąteczny nastrój, ale można tę historię czytać cały rok, bo w nowej odsłonie święty Mikołaj czasami musi zanieść prezenty wiosną, aby mogły pomóc obdarowanym. Dobrze zszyte strony oprawiono w solidną, kartonową okładkę, dzięki czemu książka jest trwała i estetyczna.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz