"Patrząc na wyniki rezonansu to cud, że to dziecko chodzi" - takim zdaniem zostałam uderzona kilka miesięcy temu jak obuchem. Od razu pojawiły się pytania z mojej strony: "To jak? Mogło być gorzej? Ale przecież ona biega, wspina się po drzewach, kocha spacery". "Wypracowany cud. Musiałyście dużo pracować".
Od początku z Olą byłam na kilkugodzinnych spacerach. Deszcz, śnieg, wichury, upały, noce i dnie. Ja ledwo dysząca, bo wózek, pełno rzeczy do przebrania, pies, dziecko, które raz idzie, raz biegnie, a później rozkłada się na chodniku i chce do wózka. Komentarze "Takie duże i w wózku", "Takie niegrzeczne leży na chodniku", a ja z uśmiechem i zadowoleniem pchająca wózek, bo widzę, że dziecko szczęśliwe, robi postępy, bo się na tych spacerach relaksuje i wypoczywa, a jednocześnie dotlenia i ciężko pracuje. Bieganie od listka do listka, od kałuży do kałuży., przebieranie za kontenerami lub w krzakach, sadzanie w kokonach w wózku, żeby się rozgrzała. Czasami po 8 h na tych spacerach (głównie w lesie). Plus taki: dziecko zna okoliczny las i całe miasto oraz miejscowości, do których da się dojść chodnikiem lub lasem. Plus kolejny: kiedy się wyłączała zawsze w otoczeniu znalazło się coś, czym można było na chwile łapać uwagę. Do przedszkola poszła całkowicie sprawna fizycznie (lekko chwiejny chód to naprawdę nic wielkiego z perspektywy tego, że mogła nie chodzić). Wyśmiewanie, że w pieluszce, że soczek z butelki (a kogo to interesuje, że tak rodzice starają się przemycić lekarstwa), że nie mówi, strofowanie, że dziecko ma się dostosować i koniec. Zalecenia poradni w poważaniu. Dużo terapii w poradniach, dużo aktywności z psem, odwiedzania specjalistów, poczucie, że wali się głową w szklaną ścianę i nie może się pomóc dziecku. I jednoczesna radość, kiedy śpiewając nakłada kolejne warstwy farby, zbiera takie kolekcje listków, szyszek, kasztanów i patyków, że pod wózkiem miałam zawsze pełną torbę, a teraz miewam wypchaną torbę na kółkach na zakupy. Szczególnie na początku jesiennego sezonu jest szał listkowo-kasztanowo-żołędziowo-szyszkowy. Ale to nie jest wcale złe. Najgorsze jest, że za każdym razem idąc do lasu wynoszę wór śmieci: szklane butelki, plastikowe, puszki po piwach w takich ilościach, że jak jest lepszy miesiąc to uzbierałam tych puszek za 50 zł w ciągu miesiąca, bo jak już wyniosłam to stwierdziłam, że chociaż częściowo na sprzątaniu zarobię... W naszym lesie sarny, jelenie, dziki, lisy, zające, wilki i rysie (te też spotykamy) chleją na potęgę. Robią sobie nocne imprezy, pozostawiają całe mnóstwo śmieci, a później jest na biednych wychowanych mieszkańców, którzy to szanują ludzi, więc nie śmiecą w lesie, żeby inni nie musieli po nich sprzątać. Szanują przyrodę, więc nie narażają bezmyślnie rzuconym szkłem lasu na pożar, zwierzęta na utratę domów. Mało tego: te leśne zwierzęta wyprowadzają swoje psy na ulice i zostawiają odchody, bo przecież mieszkańcy wiedzą, że po psach się sprząta. Zwłaszcza, że nawet moja córka wie, że trzeba wtedy poczekać, aby mama posprzątała, więc oni tym bardziej.
sobota, 19 listopada 2022
Pracowitość
;)
Ale przejdźmy do spraw bardziej przyziemnych, z których zwykle nie zdaję sobie sprawy dopóki mi ktoś ich nie uświadomi. Zwykle kupuję Oli materiały do klejenia i malowania w hurtowych ilościach. No i poszłam wczoraj do sklepu, w którym udało mi się dostać plastelinę, bo w większości miejsc wykupiłam. Tam była. Mało tego: była w większej ilości, więc szybko zaczęłam obliczać, ile mogę kupić, żeby starczyło na tydzień.
-Nie musi pani kupować teraz wszystkiego. Jak się skończy to przyjść.
-Ale ja nie chcę wcześniej niż za tydzień przychodzić.
Mina sprzedawczyni bezcenna. I właśnie w takich chwilach uświadamiam sobie, że Ola zużywa wszystkiego dużo: dużo kleju, szyszek, liści, plasteliny, farb. Siedzi i tworzy, pracuje, uczy się, dużo spaceruje. To ta codzienna praca sprawia, że to, co osiągnęła to cud. Kto z nas miałby tyle determinacji? Kto miałby tyle siły, żeby codziennie z wielkim zaangażowaniem ćwiczyć ręce, nogi, mózg. I to wszystko w otoczeniu, które wcale nie jest łatwe, bo można być nazwanym niegrzecznym czy za dużym na coś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz