niedziela, 30 kwietnia 2023

Frédéric Maupomé, Aude Soleilhac "Sixtine. Tom 4: Wielkie Rody"


„Może i nie ma łodzi, ale ma klasę, ta mała”.
Są takie komiksy, które od pierwszych stron urzekają. I tak właśnie miałam w przypadku „Sixtine”. Bohaterkę poznajemy pierwszym tomie zatytułowanym „Złoto Azteków”, kiedy ma kilka lat i razem z mamą wysypuje prochy ojca do oceanu. Jej mama z przyjaciółką przywiozły tu Six, aby na zawsze pożegnać bliską osobę. O ojcu nie wiemy nic poza tym, że przez związek z nieodpowiednią kobietą (czyli matką dziewczynki) został wykluczony z rodziny. Dziadkowie nie chcą poznać wnuczki, ani nie interesował ich los ciała syna. W czasie zabawy na plaży dziewczynka poznaje piratów, którzy przypływają na brzeg. Stanowczo włącza ich do zabawy, a później zabiera do domu, gdzie będą towarzyszyć jej dorastaniu i rozwijaniu różnych umiejętności. Także walce z wykorzystaniem broni i stawiania czoła istotom z różnych światów.
Oczywiście nie zabraknie też w tle matki, która po stracie ukochanego męża musi z wszystkimi problemami radzić sobie sama: utrzymać dom, córkę i siebie. Ze względu na małopłatne prace ciągle jest nieobecna. Z jednej strony Six dzięki temu ma przestrzeń, a z drugiej rodzicielka próbuje ją kontrolować, aby zapewnić bezpieczeństwo. Kiedy jest już nastolatką w sielską codzienność wkradają się strzępki informacji o rodzinie ojca. Wychodzące na jaw tajemnice, pojawiające się zagadki sprawiają, że napięcie rośnie.
W pierwszym tomie Sixtine weźmie udział we włamaniu do muzeum i kradzieży skarbu Azteków. W drugim „Pies z mroku” pojawią się pościgi i ucieczki przed mrocznym psem. Do tego z powodu konieczności przeprowadzki nastolatka ma okazję przejrzeć rzeczy taty oraz znaleźć przyjaciela w tajemniczym mężczyźnie z księgarni, który podsunie jej wiele lektur, które pozwolą na wyjaśnienie wielu zagadek z przeszłości. W „Pirackim wybawieniu” nieco bliżej przyjrzymy się relacją matki i córki. Zobaczymy tu zderzenie dwóch światów: nastolatki, która jest bardzo samodzielna i poznała wiele tajemnic i rodzicielki bojącej się, że może coś się stać jej dziecku. „Wielkie Rody” to opowieść wyjaśniająca wiele wcześniejszych tajemnic i podsuwający kolejne.
Historię otwiera pożegnanie jednego z piratów-duchów. Chroniąc Sixtine zginął na zawsze. W nocnym pogrzebie towarzyszą jej przyjaciele. Powrót do domu zapowiada kłopoty. Mama odkrywa, że w czasie, kiedy ona pracuje córka wyprawia się na nocne wycieczki. To nie polepsza ich relacji. Dookoła dziewczyny dzieją się dziwne rzeczy i z tego powodu zostaje zaproszona przez babcię na spotkanie na cmentarzu. Tam zdobywa wiele cennych informacji o bliskich i dowiaduje się o rodach. Do tego musi zmierzyć się z tajemniczą armią zombie, którą ktoś na nich nasłał. Niedługo ma się odbyć zjazd Rodów. O dziwo Sixtine jest zaproszona. Autorzy wielojęzyczną mieszankę gości podkreślają używaniem słów i znaków z określonego języka. Nastolatka będzie miała okazję poznać innych członków swojej rodziny oraz odkryć tajemnice babci. Tajemniczy gość wprowadzi w uroczystość wiele zamieszania. Do tego bohaterka odkryje co kryje w sobie wisiorek, który dostała od taty.
Równolegle do opowieści o duchach toczy się historia przyjaźni, a może nawet nastoletniego zauroczenia. Zobaczymy jak Sixtine radzi sobie w grupie rówieśniczej. We wcześniejszych tomach zobaczyliśmy, że musi sobie radzić z nękaniem. Tym razem tego nie ma, ponieważ dziewczyna ignorowała docinki. Za to pojawiają się innego rodzaju relacje.
„Sixtine” zabiera nas do świata w którym realizm przeplata się z fantazją. Świat namacalnych rzeczy i nadprzyrodzonych przeplatają się, uzupełniają, a łączniczką między nimi jest Sixtine, która rozmawia z duchami, spotyka dziwne istoty. Bohaterka wolna jest od genderu: skacze po dachach, klnie jak pirat, nie dba o ubrania i fryzurę, ale kiedy trzeba iść na wystawne przyjęcie zakłada wytworną suknię. Frédéric Maupomé pokazuje nam bohaterkę w różnych odsłonach: w szkole, w domu, w czasie zabaw z przyjaciółmi, prowadzenia śledztwa, rozmowy z komornikiem. Jest sprytną, przebiegłą dziewczyną, która wielu rzeczy jeszcze w życiu nie rozumie. Wychodzi na to, że przed Sixtine piętrzą się tajemnice i sekrety do rozwiązania, a przeszłość jej rodziny jest co najmniej dziwna, podejrzana i bardzo, ale to bardzo mroczna.
Aude Soleilhac znakomicie uchwyciła uniwersum Sixtine, swoją żywą i wyrazistą linią. Rysunki są bardzo rozbudowane, widać na nich dbałość o szczegóły. Także w tych nocnych scenach, które wydają się być skąpane w magicznym świetle. Piraci są więksi niż realne postacie, ale dzięki temu, że nikt ich nie widzi są doskonale zakamuflowani w codziennym życiu Sixtine i nawet chodzą z nią na lekcje oraz chętnie się uczą. Można powiedzieć, że mają pod tym względem lepsze rezultaty niż nasza bohaterka, która musi dzielić uwagę między to, co oni mówią, a to, co przekazują nauczyciele.
W tle przygód dziewczyny od czasu do czasu powraca do nas temat żałoby. Widzimy, że nie jest to szybki i zakończony proces. Nieobecność ojca i męża ciągną się latami. Poczucie straty nie jest mniejsze. Bohaterki po prostu uczą się z nim żyć i nie jest to łatwe. Zwłaszcza w obliczu sporych wydatków i małej pensji.
„Sixtine” to cudowny komiks o przygodach psotnej nastolatki przeżywającej różnorodne rozterki życiowe i borykającej się z tęsknotą. Jest to świetna lektura dla wszystkich tych, którzy tęsknią za bliskimi, odczuwają ich stratę. Mamy tu piękne sceny pokazujące jak ważne są dobre relacje między rodzicami a dziećmi. Dostajemy też przesłanie, że miłość pokona wszelkie przeszkody. Także niechęć bliskich do ukochanej.
Książka pełna zwrotów akcji i tajemnic, które sprawiają, że ma się ochotę poznać dalsze losy bohaterki. Całość kusi też pięknymi ilustracjami. Bardzo dobrze zszyte kartki oprawiono w solidną, kartonową okładkę, dzięki czemu tom jest piękny i trwały.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz