Wątki z mitologii bardzo często wracają w literaturze w standardowej wersji, czyli opowiedziane z perspektywy patriarchalnej społeczności lubiącej widzieć w kobietach pokorne i bezwolne istoty, a męskie postacie jako aktywne. A co gdybyśmy popatrzyli na niektóre historie w nieco inny sposób? Gdyby poddano znane mity dekonstrukcji? Taki chwyt w swojej książce zastosowała Bea Fitzgerald. „Girl, goodess, queen” to od nowa opowiedziana historia o Demeter i Korze, czyli jednym z bardziej smutnych mitów wyjaśniających zmiany pory roku, pokazującego, że miłość matki jest toksyczna i zaborcza, a córka staje się ofiarą porwania oraz nakarmienia owocami rosnącymi w Hadesie, czyli podziemnym królestwie.
Bea Fitzgerald podsuwa nam historię, którą otwierają wspomnienia Kory
(Persefony) z przyjęcia wprowadzającego do szeregu bogów. Młoda bogini należy
do buntowniczek. Marzy jej się zarządzanie światem. Ojciec jednak przydziela
jej władzę nad kwiatami. Czuje się tym upokorzona. Jakby złych wydarzeń było
mało jest przygotowywana do zaprezentowania męskiej części olimpijskiego panteonu.
Matka objaśnia jej plusy zamążpójścia, pokazuje jak bardzo pozycja męża może ją
uchronić przed niechcianymi zalotami. Do tego uświadamia, że dzięki swojemu
dziewictwu oraz izolacji na wyspie, czyli ukrywaniem przed innymi staje się
łakomym kąskiem i będzie miała szansę być wybrana przez bardziej wpływowego boga.
Korę wizja spędzenia życia z kimś, kogo nie kocha przeraża. W chwili nieuwagi
ucieka tam, gdzie nie będzie miał okazji jej nikt szybko znaleźć. I tym
sposobem znajduje się w Hadesie. Sam władcza podziemi nie jest zachwycony jej
wizytą, ale prawo gościnności zmusza go do poświęcenia jej uwagi, zapewnienia
bezpieczeństwa. Dzień po dniu bohaterzy coraz lepiej się poznają, dowiadują się
więcej o realiach świata, w którym żyją oraz wpływach różnych bogów.
Pisarka podsuwa nam kolejny retelling
mitu o Persefonie i Hadesie. Polecałam Wam już „Lore Olympus” Rachel Smythe i
„Neon Gods” Katee Robert. Tym razem mamy obszerną powieść przeciągającą uwagę
czytelników swoją uroczo cukierkową różową okładką. Patrząc na okładkę można by
było dojść do wniosku, że dostaniemy uroczą, słodką opowieść. Może się komuś
skojarzyć z „Barbie”, a przekonaliśmy się, że ten róż to potęga, a nie
uległość. I tak jest także w tej książce.
Jak już wspomniałam, ze względu na duże oczekiwania Kore została w pewien
sposób ukarana przez ojca i przydzielono jej rolę bogini kwiatów. Mieszkająca
na Sycylii odgrodzonej od reszty świata zaklęciami, wychowywana w towarzystwie
nimf wyrasta na przebojową i pewną siebie osobę. Chce od życia czegoś więcej
niż zaaranżowane małżeństwo oraz bycie w cieniu męża, którego ma być
własnością.
W książce Bei Fitzgerald Kore nie jest porwaną przez Hadesa niewinną córką
Demeter, która z powodu rozpaczy po stracie ukochanego dziecka doprowadza do
głodu na ziemi. Do tego bóg podziemi nie jest okrutnikiem, który łaskawie godzi
się na półroczny pobyt porwanej z matką. Autorka dekonstruując mit pokazuje
alternatywną wersję, w której Kore to postać silna, przebojowa, a Hades jest
odludkiem nielubiącym wplątywać się w nieporozumienia i intrygi. Kochający
swoje podziemne zacisze nie jest zadowolony z odwiedzin. Pobyt Kore w
królestwie zmarłych staje się pretekstem do poruszenia wielu ważnych problemów.
Dostajemy sporą dawkę wiedzy o antycznej kulturze, wchodzimy w życie społeczne,
zobaczmy jaką rolę kobiecie nadawał patriarchat. Męscy bohaterzy walczą między
sobą o władzę oraz dostęp do płci pięknej. Są uosobieniem najgorszych cech, wśród
których mamy zapatrzenie w siebie, przekonanie, że wszyscy muszą się ich
słuchać, przeświadczenie o nieomylności, okrucieństwo, przez które nie są w
stanie okazać miłości własnym dzieciom. Te mają się ich bezwzględnie słuchać.
Podobnie jest z każdą partnerką czy żoną. Stosują przemoc wobec tych, których postrzegają
jako zagrożenie. Nie znoszą sprzeciwu płci pięknej.
Żyjąca w takim świecie ambitna, odważna i inteligentna Kore/Persefona dosadnie
pokazuje głupotę męskich bogów. Otwarcie mówi też o absurdach zwyczajów i podziałów
społecznych. Pokazuje jak bardzo głupie i małostkowe jest odbieranie możliwości
decydowania o sobie przez dziewczynki. Ale nie tylko one są tu ofiarami. Patriarchat
krzywdzi też chłopców, których zmusza się do zainteresowania wyłącznie wojną i
seksem. Bohaterka staje się tu postacią wprowadzającą walkę o równouprawnienie,
prawo do odrzucenia toksycznej męskości. Autorka porusza tu ważne społecznie
tematy: od nadawania roli i miejsca w społeczeństwie dzieciom po przekonanie
rodziców, że wiedzą lepiej od dzieci jak powinna wyglądać przyszłość pociech.
jestem pod wielkim wrażeniem ogromu pracy, jaki pisarka włożyła w tę historię.
Widać w niej swobodę operowania mitami, czyli twórczyni historii zrobiła
solidną kwerendę. Zastosowano tu ciekawy zabieg, w którym opisy, akcja napisana
jest językiem literackim natomiast dialogi pokazują swobodną mowę z błędami oraz
słowami bliskimi współczesnym czytelnikom. To sprawia, że powieść staje nam się
w pewien sposób bliska, bardziej współczesna.
„Girl. Goddess. Queen” to świetna powieść skierowana do młodzieży, ale uważam,
że powinien po nią sięgnąć każdy, kto jest zainteresowany jak inaczej można
spojrzeć na znane mity. Takie sięganie do mitologii zdecydowanie może zachęcić
do poznawania pierwowzorów i twórczego zastanawiania się jak można opowiedzieć
te historie inaczej, dyskusji na temat tego jakie wartości wpajają pierwowzory.
Fitzgerald zrobiła świetną robotę.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz