poniedziałek, 20 listopada 2023

Wojciech Wójcik "Bilet dla zabójcy"


Od dobrej znajomości ludzi oraz czujności zależy to, czy uda nam się przeżyć. Wydawałoby się, że małe miejscowości są dużo bezpieczniejsze od metropolii. To jednak tylko pozory. Zło często czai się tam, gdzie jest niezauważalne, gdzie nikt nie podejrzewa sprawców, bo wydają się porządnymi ludźmi. Noszone maski pozwalają na wieloletnie ukrywanie się. Kolejnym problemem przyczyniającym się do zagrożenia jest przemoc. Ofiara prędzej czy później będzie się bronić lub mścić. Obok tego ważnym czynnikiem sprzyjającym morderstwom są choroby psychiczne. Brak odpowiedniego wsparcia prowadzi do tragedii. Te wszystkie tematy wskazywane przez psychiatrów jako sytuacje sprzyjające staniu się ofiarą pojawiają się w najnowszej książce Wojciecha Wójcika „Bilet dla zabójcy”.
Historia zaczyna się niepozornie i widać w niej już pewien schemat powieści pisarza: początkujący policjant/ policjantka pracuje w zwyczajnym patrolu. Jej zadaniem jest kontrolowanie ulic. Zwykle jest to też noc, więc dzieje się mało, ale i tak jest, co robić. Tym razem do książki wchodzimy razem z Olgą Bojko (starsza posterunkowa), która przyjechała do Polski w poszukiwaniu lepszej przyszłości. W Ukrainie była policjantką i marzyła także o takiej pracy w nowym miejscu zamieszkania. Pomogło jej w tym pochodzenie, czyli posiadanie polskich korzeni. Zaczynająca od dolnych szczebli służby pracę doświadczona policjantka jest nieco sfrustrowana swoją pozycją, ale z drugiej strony potrafi nabrać dystansu do tego, że zaczyna wszystko od nowa. Początki w nowym kraju nie były dla niej łatwe. To wówczas nawiązała wiele ciekawych i ważnych znajomości z osobami bezdomnymi. Dobre stosunki z nimi, zrozumienie poszczególnych osób bardzo ułatwia jej pracę, a także pozwala na zdobycie ważnych informacji, bo okazuje się, że niemający jakiegokolwiek dachu nad głową mogą być ciekawą siecią informacji. Praca na dworcu centralnym w Warszawie pozwala na wykorzystanie tych dawnych znajomości. Pewnego dnia rutynowy patrol kończy się znalezieniem trupa. Ofiara zginęła od uderzenia młotkiem. Do tego nie jest to odosobniony incydent. Wszystko wskazuje na to, że w pociągach i okolicach dworców grasuje seryjny morderca. Ofiary łączy to, że razem podróżowali pociągiem na trasie Działdowo-Warszawa. Odnalezienie kolejnego trupa sprawia, że młoda policjantka zostanie wciągnięta do zespołu kryminalnego, czyli w końcu może zająć się tym, o czym marzyła: ścigać przestępców.
Drugim ważnym bohaterem jest Kacper Słubicki znany z wielu przekrętów, dziwnych zachowań, porzucenia dzieci (w tym niepełnosprawnego syna). Niecieszący się dobrą opinią mężczyzna nie może wrócić do swojej dawnej pracy. Roczny pobyt w zakładzie karnym odbiera mu możliwość pracy w szkole. Zła opinia zmusiła go do zatrudnienia na platformie wiertniczej. Do Działdowa wraca jako wyrzutek. Jego jedyną szansą jest praca na kolei. Szybko okazuje się, że pracuje na stanowisku ostatniej ofiary morderstwa w pociągu. Jakby niespodzianek było mało ma okazję poznać córkę zabitego konduktora i mieszka w dawnym pokoju mordercy, na którym wzorował się nowy przestępca. Nowa sprawa wydaje się być ściśle powiązana z serią zabójstw z 1993 roku. Łowca sprzed lat przebywa w zakładzie zamkniętym. Nowy działa podobnie: rozbijanie głów młotkiem. Do tego terenem łowieckim jest infrastruktura kolejowa. Policjanci szybko łączą sprawę Dariusza Arkanowicza z nowymi wydarzeniami. Ścieżki prowadzą do Działdowa, gdzie podążając za zainteresowaniami ojca śledztwem zaczyna zajmować się Manuela będąca przedszkolanką. Pomaga jej mający złą opinię były nauczyciel będący początkującym kolejarzem.
Wydarzenia śledzimy przyglądając się życiu bohaterów, prowadzonemu przez nich śledztwu, pojawiającym się dziwnym postaciom, podążaniu za różnymi tropami. Raz przez wydarzenia prowadzi nas Olga Bojko, raz Kacper Słubicki, a raz obiektywny narrator. Jest to ciekawy zabieg, który z jednej strony pozwala na stworzenie wrażenia bliskości, a innym razem na dystansowanie się wobec sprawy i bohaterów. Przy okazji takiego zabiegu możemy zobaczyć infantylne spojrzenie różnych postaci na niepełnosprawnych, nietolerancję i drwiny wobec osób innego pochodzenia, homofobię, wykluczenie społeczne, kult sportowców, a także uświadamianie jak niesamowicie bardzo ludzie potrafią się zmienić z wiekiem. Nie zabraknie tu też wielu chorób psychicznych: od depresji, traumy po zachowania maniakalno-obsesyjne. Do tego mamy miłość do morderców, fascynację badboy-ami i różnego rodzaju przemoc: od tej w grupie rówieśniczej nastolatków przez bójki dorosłych po przemoc domową będącą wynikiem chorobliwej zazdrości i alkoholizmu. Nie zabraknie tu też problemu układów i układzików oraz zaskakujących relacji z byłymi partnerami oraz małżonkami. Do tego życie w małych społecznościach napędzają plotki.
Wojciech Wójcik z niesamowitą wprawą kreuje realia, podsuwa prawdopodobne scenariusze i utrzymuje napięcie, wprowadza nowe wątki i postaci oraz łączy to w całość z główną akcją. Świat jego bohaterów jest bardzo mały: każdy w pewien sposób jest powiązany z innymi, ale trzeba czasu, aby odkryć, w jaki sposób i co z tego wynika.
Fabułę mamy tu ciekawie rozbudowaną i wymagającą koncentracji, ale jednocześnie bardzo wciągającą. Historia zaczynająca się od śmierci Wasyla Zajcewa okazuje się początkiem pościgu za postacią nazwaną „Trepanatorem”. Z różnych perspektyw przyglądamy się pracy policji, oraz życiu na prowincji. Mamy tu biedę, mobbing, ciągłe zaganianie oraz lokalnych mafiosów i różnego rodzaju gwiazdki. Problemy prowincji wychodzą poza jej obszar i właśnie to sprawia, że interesuje się nimi warszawska policja. Z tego powodu w pewnym momencie bohaterów robi się naprawdę wielu, a potencjalnych zabójców przybywa jak grzybów na deszczu, ale z każdą stroną liczba podejrzanych oraz kluczowych spraw zawęża się, zobaczymy powiązanie między bohaterami, zostaniemy zaskoczeni wyczynami starszych w czasach ich młodości. Pod tym kątem przesłanie jest ciekawe: każdy na pewnym etapie zżycia popełnia wiele błędów. Najważniejsze to umieć je naprawić i dbać o relacje z bliskimi. Pokazywanie społecznych bolączek jest tu naprawdę bardzo subtelne, a z drugiej strony ważne wydarzenia mają miejsce, kiedy jest ciemno, pochmurno, zimno, okoliczna przyroda nie sprzyja spotkaniom. Jakby tego było mało ludzie poddawani są kolejnym obostrzeniom pandemicznym. Wojciech Wójcik świetnie oddaje ten klimat poczucia zagrożenia, irracjonalnych zachowań oraz wynikającej z nich agresji.
„Bilet dla zabójcy” to świetnie napisany kryminał.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz