-Nie podoba mi się to, że mi ciągle rozkazujesz - buntuje się mężczyzna.
-Nie podoba mi się to, że nie zachowujesz się jak dorosły i samodzielny człowiek, który wie, jakie są obowiązki i ciągle muszę ci jak mamusia mówić "zrób to", "zrób tamto". Jak przestaniesz zachowywać się jak dziecko, które nie wie, co jest do zrobienia w domu to nie będę musiała ci tego mówić i wkurzać się o to, że muszę to robić. Jesteś dorosły? To zachowuj się jak dorosły, a nie licz na to, że inni wokół ciebie będą wszystko robić za ciebie, że powiedzą ci, co ewentualnie możesz zrobić i robić to tak, żeby im się odechciewało prosić cię o pomoc. Ty masz uczestniczyć w obowiązkach domowych, a nie pomagać. -Wyjaśnia kobieta.
-I znowu wynalazłaś jakiś problem - stwierdza mężczyzna
-Przypomnę ci, że to ty wynalazłeś problem "rozkazujesz mi". Nie, nie rozkazuję. Przypominam, co jako dorosły człowiek powinieneś umieć zrobić i zauważyć, że jest do zrobienia. I nie podoba mi się to, że wymuszasz na mnie zauważanie, że ty tego nie robisz.
-To się rozwiedź.
-Po świętach powinien przyjść list z sądu.
-Ale ja tylko tak. Już naprawdę wszystko mi się podoba. Ja tylko żartowałem.
-To nie marudź tylko idź po chleb, a ja poszukam sera.
-I znowu mi rozkazujesz.
-To może ty mi powiedz, co mam zrobić i wyznacz sobie zadania.
-No już idę. Czego mam poszukać?
-Chleb. No chyba, że nie chcesz jeść to nie kupuj. Ja chleba nie jem. Nie jem, nie mój problem. Ooo, to było dobre. Nie mój problem. Tak muszę postępować. Jak będziesz musiał przejść się do sklepu, kiedy będziesz chciał robić kanapki to może w końcu dorośniesz.
A jak tam Wasze przedświąteczne obserwacje? Jak przygotowania?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz