Jeśli macie dzieci lub macie z nimi kontakt to tekst „Ale mama” jest chyba najczęściej słyszanym. Na każdą decyzję i wybór młody człowiek reaguje próbą zakreślenia swojej autonomii, pokazania, że jest bytem niezależnym, wolnym od cudzej woli i stąd negocjacje oraz bunty, które stają się częścią rodzinnego życia. I właśnie o takim problemie jest książka Agaty Wolnej „Alemama”.
Tytułowa bohaterka to po prostu mama, do której dzieci częściej zwracają się mówiąc
„alemama” niż „mama”. Opowieść zaczyna się od prezentacji tej superbohaterki, nakreślenia,
dlaczego właśnie kojarzy się z takim zlepkiem słów. Później przechodzimy do
właściwej historii, wchodzimy do codziennego życia rodziny, w którym nie
zabraknie niespodzianek oraz wielu śmiesznych wydarzeń, a wszystko przez to, że
z dziećmi czasami trudno zorganizować codzienność.
„Rano zawsze jest tak samo. Czyli chaos i czyhająca zewsząd katastrofa”.
Każda opowieść podsuwa nam wydarzenia z innej pory dnia, innych okoliczności.
Pierwsze pokazuje jak wielkim wyzwaniem może być poranna wyprawa do szkoły i
pracy. Kiedy pojawia się przekonanie o odniesieniu sukcesu szybko okazuje się,
że mogliśmy coś przeoczyć (np. zostawić plecak w domu).
„Musicie wiedzieć, że nie było dotąd dnia, żeby Tata nie uratował świata.
Codziennie wracał z jakąś bardziej lub mniej zmyśloną opowieścią. Czasem to
były historie z gazet albo radiowych wiadomości, a czasem czysta bujda”.
W historii nie zabraknie też miejsca dla taty, który okazuje się osobą dzielnie
stawiającą czoło codziennym wyzwaniom oraz uczestniczącą w opiece nad dziećmi,
codziennych obowiązkach oraz urozmaicającą życie pociech ciekawymi
opowieściami.
Z historii Agaty Wolnej wyłania się piękny obraz zwyczajnej rodziny. Poznany tu
ośmioletnią Sofę i jej rodzeństwo: Stefka oraz Lulu. Pomysły dzieci zawsze
wychodzą na plan pierwszy. Zobaczymy, w jaki sposób czasami badają wytrzymałość
rodziców, dążą do osiągnięcia upatrzonego celu. A tych pojawia się w dziecięcym
życiu całkiem sporo, bo młodzi bohaterzy mają wiele pragnień. Jednym z nich
będzie chęć posiadania psa…
„Alemama” to opowieść o rodzinnym cieple, wyjątkowości każdego członka,
wspólnocie, znaczeniu relacji, zwyczajnych problemach, codziennych wyzwaniach
oraz znaczeniu rodziców. Autorka pokazuje tu też ważną rzecz: ten rodzic, który
spędza z dziećmi więcej czasu jest dla nich troszkę ważniejszy, ale to nie
znaczy, że drugi jest im obojętny. Pokazuje jak niesamowicie ważna jest praca z
dziećmi, pielęgnowanie ich emocji, rozwijanie zainteresowań oraz kształtowanie
samodzielności, a także zapewnienie poczucia bezpieczeństwa.
„I tak nie pozostało nam nic innego, jak sięgnąć po Ostatnią Deskę Ratunku. Tak
Alemama nazywa pizzerię obok warzywniaka na rogu. Jeden telefon załatwił
wszystko. I mimo szeregu odnotowanych dziś kulinarnych katastrof jakoś wszyscy
byli szczęśliwi!”
„Alemama” to zbiór ciekawych historii z życia wziętych przeplecionych poradami
dla rodziców. Autorka daje wskazówki, w jaki sposób budować w dzieciach
określone postawy, wspierać je, budować wiarę we własne możliwości oraz
pokazywać, że z błędów można wyciągnąć cenną lekcję i w życiu większość rzeczy
da się naprawić. Wielkim plusem tych historii jest to, że napisane są z
perspektywy ośmioletniej bohaterki. Lekki styl, spora dawka humoru, pokazywanie
dziecięcej perspektywy, zabiegów dzieci zderzone ze światem dorosłych napędzają
w tej książce humor, a dojrzałym czytelnikom przypominają, że fantazja dzieci
nie ma granic.
Całość dopełniono pięknymi pastelowymi ilustracjami z prostą i wyrazistą
kreską. Monika Dolata za sprawą grafik wprowadza nas do życia bohaterów,
pokazuje ważne wydarzenia. Pojawi się na nich słynna zupa cioci, małpa, którą
uratował tata, codzienne wyprawy do szkoły, stajnia, znalezione pieski i
pokazanie, że rodzina to drużyna jadąca na tandemie. Bardzo dobrej jakości
papier starannie zszyto i oprawiono w solidną, kartonową oprawę, dzięki czemu
lektura jest trwała i estetyczna. Zdecydowanie polecam.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz