Księżniczki kojarzą nam się z bohaterkami delikatnymi, mdlejącymi i czekającymi
na wymarzonego księcia lub wybawiającego je z opresji rycerza na białym koniu.
Taki obraz nie miał wiele wspólnego z rzeczywistością. Przyszłe władczynie
dobrze przygotowywano do roli małżonek władców. Miały znać kulturę, języki, być
biegłe w matematyce, orientować się w polityce, posiadać sieć wpływów i
informatorów. Wiele z nich władała mieczem. Synowie zapewniali kontynuację
władzy, córki szansę na sojusze. Mogły też być tajną bronią. I tak właśnie jest
w książce Laury Sebastian „Korona z kości”.
Sam tytuł jest niesamowicie wymowny, ale dopiero po przeczytaniu całości.
Autorka cyklu „Księżniczek z popiołu” sięgnęła tu po sprawdzone chwyty. W
przewidywalną fabułę fantasy wplotła interesujące problemy społeczne, dylematy,
z jakimi może mierzyć się każdy z nas. A wszystko w średniowiecznym kostiumie,
czyli w bliżej nieokreślonym czasie i miejscu, ale w świecie, w którym rządzą
królowie, ważne są umiejętności posługiwania się białą bronią, wyraziste role
społeczne w kontekście określonej płci i nacisk na znaczenie męskich potomków.
To jednak nie znaczy, że kobiety nie mogą osiągnąć w tym świecie wiele.
Podstępem, podszeptami, układami i budowaniem wpływów budują imperium i mogą
być równie bezwzględne jak mężczyźni. Tak jest właśnie w przypadku matki
trojaczek, które wyprosiła u gwiazd, aby móc zagarnąć władzę nad sąsiednimi
krainami. Planowane od ich narodzin małżeństwa jako symbol jedności i pokoju
mają w rzeczywistości być sposobem na uzyskanie władzy na sąsiednich ziemiach.
Do historii wprowadza nas spotkanie z trzema siostrami: Sophronią, Beatriz i
Daphe. To ich ostatnie spotkanie, kiedy mogą cieszyć się swoim towarzystwem, bo
następnego dnia ruszają w drogę, aby poślubić wybranych przez matkę
narzeczonych. Od dziecka były przygotowywane do swoich ról. Ich zadanie polega
na uwiedzeniu mężczyzn, uzależnieniu ich od siebie i w ciągu roku doprowadzeniu
do przejęcia władzy nad wszystkimi przez ich rodzicielkę tytułującą się cesarzową.
Bardzo szybko zderzają się z odmiennymi kulturami, oczekiwaniami wobec nich. Na
miejscu zastają wiele niespodzianek, na które mimo dobrego wykształcenia nie
były przygotowane. Do tego angażują się emocjonalnie w życie zwykłych ludzi, co
może utrudnić im realizację planu matki. Z każdą stroną dopingowałam im, aby
odcięły pępowinę i zależność od toksycznej matki, aby udało im się wprowadzić
zmiany w społeczeństwach, które objęły opieką. Śledziłam jak wykorzystywały
zdobytą wiedzę i umiejętności do wprowadzenia zmian. Każda z księżniczek ma
indywidualne talenty. Beatriz jest mistrzynią w oczarowywaniu mężczyzn. Daphne
jest wybitną kryptolożką oraz mistrzyni w naukach przyrodniczych. Sophronia
jest wrażliwa.
„Korona z kości” to opowieść o przebiegłości i niszczeniu kraju od wewnątrz,
intrygach, myśleniu o własnym interesie. Każdy rozdział pozwalał na poznanie
losów określonej księżniczki, pokazanie zależności między nimi, uświadomienia
jak bardzo wychowanie i ciągłe porównywanie ich ze sobą wpłynęła na nie. Wszystkie
doskonale znają swoje mocne i słabe strony. Wiedzą też, czym kierują się siostry
w podejmowaniu decyzji. Tylko, czy ta wiedza im w czymś pomoże? Czy łatwo
będzie zrealizować plan matki? A może lepiej będzie odciąć się od toksycznej
rodzicielki? Z tymi dylematami muszą zmierzyć się bohaterki.
Książka Laury Sebastian to opowieść o zakładaniu masek, odpowiedzialności,
współpracy, konsekwencjach podejmowanych decyzji, manipulacji, osaczeniu,
władzy, ale też o miłości i wsparciu. Spotkamy tu różne typy osobowości,
przyjrzymy się różnym środowiskom. Wychodzą dworskie intrygi i problemy
nękające zwykłych ludzi. Laura Sebastian snuje bardzo przewidywalną opowieść,
ale mimo tego nie mogłam oderwać się od lektury i mimo tego zachwycała mnie ona
pokazywaniem naszych słabości oraz popełnianych błędów. Do tego wchodzimy do
świata magii, pokazywania, czym może skończyć się fanatyzm.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz